W Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze ruszyły prace związane z przebudową układu komunikacyjnego, przestrzeni otwartych i kanalizacji deszczowej. To część projektu o łącznej wartości 47 mln zł.
Działalność pierwszego w województwie specjalistycznego szpitala dla dzieci rozkręca się już od listopada. Dziś zaplanowano drobną uroczystość i oficjalne otwarcie.
Szpital w Zielonej Górze powoli wznawia planowe przyjęcia pacjentów. Przez dwa miesiące - od wybuchu epidemii koronawirusa - przyjmowano jedynie przypadki pilne i ostre.
Jeszcze niedawno Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry, obrażał prezesa szpitala i twierdził, że lecznica bankrutuje. Dziś wchodzi ze szpitalem i lubuską marszałek w partnerstwo, by wybudować 4-poziomowy parking, boisko i jeszcze przebudować drogę. Inwestycję poprowadzi szpital.
To niesamowite, jak wielkie wsparcie od mieszkańców w czasie walki z koronawirusem otrzymuje szpital w Zielonej Górze. Ludzie dowożą medykom posiłki, maski, rękawiczki, ale też wpłacają pieniądze - łącznie już ponad 60 tys. zł.
W ratuszu prezydent Janusz Kubicki bez pardonu zaatakował Marka Działoszyńskiego, prezesa szpitala w Zielonej Górze. Zarzuca mu zatrudnianie partyjnych działaczy i złe zarządzanie placówką. Kubicki twierdzi też, że szpital bankrutuje, choć w rzeczywistości jest jednym z najmniej zadłużonych w kraju.
Już za pół roku w zielonogórskim szpitalu działać ma nowa pracownia hemodynamiki. Będzie kosztować 10 mln zł i zajmie m.in. były gabinet prezesa. - To milowy krok - mówią lekarze.
Szpital w Zielonej Górze walczy z groźną bakterią New Delhi. Samorząd województwa idzie na zakupy, bo placówka potrzebuje nowego, specjalistycznego sprzętu. 100 tys. zł dołoży miasto. - Jako lekarz apeluję do polityków PiS: przestańcie robić kampanię na nieszczęściu szpitala - mówił w ratuszu Robert Górski.
New Delhi w polskich szpitalach jest od 2011 r. Walczą z nią Kraków, Poznań i wiele innych ośrodków, nie mówiąc o tych w USA czy krajach europejskich. W Zielonej Górze nie można mówić o epidemii - przekonuje Włodzimierz Janiszewski, epidemiolog, w latach 1987-1998 szef lubuskiego sanepidu.
Od tygodnia szpital w Zielonej Górze nie przyjmuje pacjentów, a to z powodu zarażeń niebezpieczną bakterią New Delhi. Na kryzysie ugrać próbują politycy PiS. Marek Działoszyński, prezes szpitala, wydał oświadczenie, w którym prostuje powielane przez nich nieprawdziwe informacje.
We wtorek karetka zielonogórskiego pogotowia została wezwana na ul. Węgierską. Zadzwonił jeden z mieszkańców, który martwił się "dziwacznym" zachowaniem trójki nastolatków. Okazało się, że byli odurzeni dopalaczami.
Upadłam i złamałam miednicę. Na ortopedii w Zielonej Górze stwierdzili, że złamanie jest stare i odesłali do domu. A było świeże. Wcześniej miałam dwa razy połamane ręce i też złe diagnozy - opowiada 88-letnia pacjentka. Szpital twierdzi, że nie ma kłopotów z leczeniem. Ma tylko jeden: z empatią personelu.
Przez błędy i niewiedzę lekarzy zginęła moja córka - twierdzi Krystyna Burakowska. Jej 33-letnia córka Martyna zmagała się z bulimią. Zmarła w zielonogórskim szpitalu, konała z pękającym żołądkiem.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.