Policjanci zaczaili się na kłusowników nad jednym z lubuskich jezior na północy regionu. Przyłapali ich z pontonem pełnym ryb - sandaczy, okoni i szczupaków.
Takich potworów jeszcze tutaj nie mieliśmy - pochwalili się szefowie ośrodka w Drzonkowie. Rzadkie jesiotry wpuszczono do miejscowego jeziorka. Można je podpatrywać, a nawet złowić. Zjeść nie.
W Dolnej Odrze zginęło prawie 90 proc. małży i ślimaków wodnych oraz 3,3 mln ryb - tak wynika z badań przeprowadzonych niezależnie przez naukowców i NGO-sy opublikowanych w prestiżowym czasopiśmie naukowym "Science of The Total Environment". Skala tej katastrofy przeraża, a wnioski, jakie stawiają autorzy, są zupełnie inne niż polityka, którą zastosował rząd.
Złota alga jest już w Odrze i łatwo się jej nie pozbędziemy. Musimy zmniejszyć zasalanie rzeki - ostrzegają i apelują naukowcy w Szczecinie.
Letni narybek szczupaka wpuszczono do lubuskiego odcinka Odry. Oprócz szczupaka do rzeki trafią też małe sandacze i jazie.
"Na Odrze życie będzie jeszcze bogatsze i jeszcze bardziej radosne" - zapowiadają urzędnicy województwa. I finansują turystyczne zakupy. Czy nie lepiej przy zagrożeniu dla rzeki wspierać działania proekologiczne, obecnie przecież znacznie ważniejsze?
Do Odry regularnie spuszczane są ścieki z tysięcy nielegalnych źródeł - odkryli inspektorzy państwowych Wód Polskich. W tym kontekście doniesienia o wysokich stężeniach mezytelenu czy rtęci w pojedynczych próbkach przestają dziwić, mimo że nie odpowiadają bezpośrednio za katastrofę na Odrze. Co wiemy obecnie?
Polski Związek Wędkarski donosi o poparzeniach u osób, które miały kontakt z Odrą lub martwymi rybami, i zapowiada wniosek do prokuratury o ściganie odpowiedzialnych za spowodowanie katastrofy ekologicznej. Prorządowi politycy odpowiadają, że to kłamstwa i też chcą iść do prokuratury, tyle że narracja jakoś im się rozjeżdża.
Wędkarze i instytucje ochrony środowiska przestrzegają: - Nie wchodźcie do Odry, uważajcie na psy. Nie wolno łowić ryb i przygotowywać z nich posiłków.
Katastrofa ekologiczna. - Wędkuję ponad 30 lat. Nigdy nie złowiłem takich okazów, jakie leżą martwe na brzegu Odry. Nigdy takich nawet nie widziałem. I do emerytury już nie zobaczę - mówi wędkarz Daniel Lewandowski. Razem z kolegami zbierał martwe ryby z Odry pod Zielona Górą.
Lubuski wojewoda podaje, że w Odrze na lubuskim odcinku nie stwierdzono przekroczenia toksycznych substancji. Śnięte ryby musiały przypłynąć z Opolszczyzny lub Dolnego Śląska. Tyle że ostatnie badania robiono 7 sierpnia, zanim fala martwych ryb pojawiła się w Lubuskiem.
- Jeśli ktokolwiek zauważy osoby posiadające przy sobie sprzęt mogący służyć do kłusownictwa lub zachowujące się podejrzanie, prosimy o informowanie odpowiednich służb - to apel do mieszkańców podgorzowskiej gminy Deszczno oraz tych, którzy odwiedzają okoliczne jeziora.
Pierwszą partię smoltów łososi wypuszczono do rzeki w Drawieńskim Parku Narodowym. Spłyną do Bałtyku, by w przyszłości tu powracać. Niektóre ryby są znakowane, ich wędrówkę będą śledzić ichtiolodzy.
Osiecznica pod Krosnem Odrzańskim uchodzi za stolicę lubuskiego karpia. Tu się odbywa święto tej wigilijnej ryby, a miejscowe gospodynie znają sto sposobów, jak ją przyrządzić. - Ale nie ma co wydziwiać, sól, pieprz, masło i wystarczy. Chodzi o to, żeby nie zabić tego wyjątkowego smaku - mówi Anna Chinalska.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.