Sztucznie stworzony etat, gigantyczna pensja, roczny okres wypowiedzenia, który kosztowałby podatników ćwierć miliona złotych - tak Piotr Barczak (PiS), szef zielonogórskiej rady, zabezpieczył się przed zwolnieniem.
Najpierw kazali dojeżdżać 110 km do pracy, a po tygodniu zwolnili. Powód? Wyszedł pięć minut wcześniej, bo nie wytrzymał bez toalety. - Cóż, najwidoczniej "dobra zmiana" robi miejsce dla swoich - mówi Adam Durajczyk, zwolniony komendant OHP w Lubsku, i zapowiada walkę w sądzie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.