Tyle tylko, że w pierwszym meczu o złoto w Elitserien minimalnie wygrali goście. Dackarna Malilla przegrała ze Smederną Eskilstuną 44:46. Tradycyjnie finał w Szwecji jest rozgrywany dzień po dniu, a więc rewanż na torze obrońców tytułu już w środę.
Patrząc na fatalne prognozy pogody na niedzielny wieczór dla Leszna, nie czekano do ostatniej chwili i już dziś przeniesiono rewanżowy finał żużlowej PGE Ekstraligi Unia Leszno - Stal Gorzów. Nowy termin to sobota 29 września. Na razie prowadzą gorzowianie 46:44.
Zastrzeżenia są dwa: nie będzie żużlowej niedzieli w Polsce, jeśli w terminie nie pojedzie runda Grand Prix w Niemczech, albo zacznie mocno padać, a takie są niestety zapowiedzi na wieczór dla Leszna.
Gala PGE Ekstraligi, podsumowująca sezon 2018, już 8 października w Warszawie. Reprezentanci Stali Gorzów - Stanisław Chomski, Bartosz Zmarzlik, Krzysztof Kasprzak, Rafał Karczmarz - zostali nominowani w kategoriach Najlepszy Trener/Menedżer Sezonu, Najlepszy Polski Zawodnik Sezonu oraz Najlepszy Junior Sezonu.
Historie ze Szwecji powinni być nadzieją dla żużlowców Stali Gorzów, do końca trzeba wierzyć w siebie i w to, że twój zespół zwycięży. W wielkim finale w Elitserien pojadą najlepsza drużyna sezonu zasadniczego Dackarna Malilla i obrońcy tytułu Smederna Eskilstuna.
Nasi żużlowcy przede wszystkim cieszyli się z wygranej, nawet z tej w najmniejszych rozmiarach, bo faworyzowana Unia pokazała dużą moc. Rewanż odbędzie się 23 września w Lesznie. Czy złoto już na dobre wymknęło nam się z rąk? Budujące, że stalowcy czują, że nic nie jest jeszcze stracone. - Stać nas, aby w drugim meczu też pojechać po zwycięstwo - powiedział Krzysztof Kasprzak.
Gorzowianie w starciu u siebie, otwierającym walkę o drużynowego żużlowego mistrza Polski, minimalnie wygrywają z Unią Leszno 46:44. - Chcieliśmy nieco większej przewagi, ale rywal był piekielnie silny. Dlatego cieszę się, że zwyciężyliśmy i jestem pewien, że powalczymy też za tydzień w rewanżu na torze przeciwnika - powiedział mocno dziś walczący Szymon Woźniak ze Stali.
Duńczyk Leon Madsen zwyciężył na Stadionie Śląskim w Chorzowie ostatni, tegoroczny turniej mistrzostw Europy, pieczętując tym samym pierwsze w karierze złoto w całym cyklu SEC. W Niemczech walczyli juniorzy i tam tytuł mistrzowski zabrał Dominik Kubera z Unii Leszno. W obu imprezach startowali również żużlowcy Stali Gorzów. Sukcesów nie odnieśli, wracają do domu cali i zdrowi. To najważniejsze, bo przecież dziś pierwszy, wielki finał PGE Ekstraligi 2018.
Od trzech lat nie daje się zepchnąć z pierwszego miejsca wśród najskuteczniejszych żużlowców PGE Ekstraligi, w Grand Prix atakuje podium. Jest gorzowskim wychowankiem, pisze w Stali swoją wyjątkową historię. Nie wyobrażamy sobie naszej drużyny bez Bartosza Zmarzlika. Zawodnik właśnie uciął wszelkie spekulacje, ogłosił, że zostaje w domu na następne dwa sezony.
Żużlowa PGE Ekstraliga do złotych medali od tego roku dokłada nowe trofeum. Grawerowanie nazwy zwycięskiego klubu będzie miało miejsce bezpośrednio po ostatnim wyścigu rewanżowego meczu finałowego, który odbędzie się 23 września.
Szkoleniowiec gorzowskiej drużyny przed pierwszym spotkaniem wielkiego finału PGE Ekstraligi nie trzymał swoich zawodników w niepewności. - Przed najważniejszym meczem sezonu muszą mieć czas na przygotowanie mentalne, ale i sprzętowe. Dlatego o moich wyborach poinformowałem już w poniedziałek - powiedział Stanisław Chomski. Najpierw Stal walczy z Unią Leszno u siebie, start meczu w niedzielę 16 września o godz. 19.15.
- Damy z siebie wszystko, nie wyobrażam sobie inaczej, skoro tak daleko zaszliśmy. Tu już nikt nie powie, że wygra ten czy ten. To ogromnie trudne wyzwanie, a rywal w finale zawsze jest najtrudniejszy z możliwych, skoro też tu się znalazł. Zostało 30 wyścigów, gdy staniemy przed taśmą przeszłość nie będzie miała żadnego znaczenia - powiedział Bartosz Zmarzlik, najskuteczniejszy żużlowiec Stali Gorzów i PGE Ekstraligi, aktualnie drugi w wyścigu o mistrza świata seniorów.
Do 24 września kibice mogą głosować na swoich faworytów, bohaterowie sezonu 2018 zostaną wyróżnieni podczas Gali PGE Ekstraligi. O zwycięstwo w trzech kategoriach walczą trener i żużlowcy Stali Gorzów.
Stal Gorzów i Unia Leszno wygrały swoje półfinałowe spotkania na torach rywali. Nasi żużlowcy w Częstochowie dali prawdziwy popis, mieli nieomylnego lidera. - To już nie pierwszy raz, gdy świetna komunikacja w zespole daje nam taką moc. Rewanż to z pewnością nie będzie spacerek, ale teraz to my będziemy u siebie z niezłą zaliczką - powiedział Martin Waculik, który pięć razy wyjeżdżał na tor i zbierał wyłącznie trójki.
Doskonały mecz żużlowców Stali Gorzów w półfinale play-off! Wygrywamy na wyjeździe z Włókniarzem aż 49:41. To jeszcze nie koniec, ale nasz zespół ma świetną zaliczkę przed rewanżem za tydzień w domu.
Nie pomylili się ci, którzy twierdzili, że organizator cyklu Grand Prix czeka z ogłoszeniem poważnej zmiany do turnieju na "Jancarzu". W poprzedni weekend gorzowską rundę wygrał Słowak Martin Vaculik. Ostatnią przynajmniej na dwa lata. Zmagania o tytuł mistrza świata będziemy zatem oglądać na innych stadionach albo w telewizji. Teraz skupiamy się na Stali i rozgrywkach ligowych, w których startują półfinały z Włókniarzem Częstochowa.
Rozgrywki żużlowej PGE Ekstraligi wkraczają w decydującą fazę, dziś wieczorem stalowcy poznają swojego rywala w półfinale play-off. A czy również zasłużyli na nagrody indywidualne?
Pół żartem, pół serio to była udana ligowa niedziela dla szefów Stali. Raczej w żużlowej elicie zostaną lubuskie derby, a więc nie zniknie istotna część budżetu, bo do obejrzenia tych spotkań nigdy nie trzeba zachęcać kibiców. Na dodatek w ostatnim meczu fazy zasadniczej w Toruniu gorzowscy zawodnicy nie wywalczyli sobie zbyt wielkich wypłat. Czy wysoką porażką 35:55 z Get Well powinniśmy się w ogóle stresować? Już za tydzień rusza faza play-off i tam czekamy na prawdziwą twarz żółto-niebieskich.
O utrzymanie w PGE Ekstralidze walczą w Zielonej Górze. Stalowcy w ostatniej kolejce fazy zasadniczej jadą pokazać dobry żużel w Toruniu i zabrać stamtąd przynajmniej punkt bonusowy. W niedzielę wieczorem dowiedzą się także, z kim przyjdzie im się zmierzyć w półfinale play-off.
Rafał Karczmarz znalazł się w polskiej, żużlowej ekipie, która obroniła Drużynowe Mistrzostwo Świata Juniorów. Nie udał się występ Krzysztofowi Kasprzakowi w kolejnym finale mistrzostw Europy.
Ostatnie mecze ligowe na "Jancarzu" w pełni oddają to, co stalowców za parę chwil będzie czekało w fazie play-off, awans do której dziś ostatecznie przypieczętowali. W pierwszym starciu wagi ciężkiej zremisowaliśmy z Unią Leszno, a teraz pokonaliśmy Spartę Wrocław 46:44.
W półfinale play-off nikt nie chce jechać z Unią Leszno, także stalowcy. Powinni tego uniknąć, jeśli w niedzielę o godz. 19.30 pokonają na swoim torze wrocławian. Tyle tylko, że ostatnio drużyna Sparty w Gorzowie nie przegrywała.
Za nami piąta edycja Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi. Do tej pory przedstawiciel Stali Gorzów tylko raz w tych zmaganiach stał na podium - rok temu Bartosz Zmarzlik był trzeci. Ta statystyka nie została poprawiona.
Znamy już młodzieżowego indywidualnego mistrza Polski na żużlu. Został nim Daniel Kaczmarek z Get Well Toruń, który na torze w Częstochowie pogodził największych faworytów. W sobotę w Lesznie poznamy mistrza kraju seniorów, a w niedzielę w Gdańsku zwycięzcę Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi.
Bezbłędny w dzisiejszym meczu Krzysztof Kasprzak jest aktualnie siódmym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Bartosz Zmarzlik na tarnowskim torze stracił zaledwie punkt i znów ma najlepszą średnią w ekstraklasie. Z takimi liderami można naprawdę wiele, nawet w świetnych humorach wracać z zawsze trudnego wyjazdu do Unii. Stal wygrywa bardzo pewnie 52:38.
Janusz Kołodziej z Unii Leszno, Duńczyk Niels Kristian Iversen oraz Szwed Antonio Lindback wywalczyli stałe przepustki do żużlowego cyklu Grand Prix w 2019 roku. Zawody w Niemczech dla Krzysztofa Kasprzaka ze Stali Gorzów były jak z koszmaru.
Dziś walczyć ze Stalą przyjechali tak mocni rywale, że wygrywali nawet z królem toru na "Jancarzu" Bartoszem Zmarzlikiem. Tu nikt nie miał więcej niż cztery punkty przewagi, a gdy po 12. wyścigu nastał remis, to już utrzymał się do końca spotkania. Unia zostaje na fotelu lidera, gorzowscy żużlowcy przesuwają się na drugie miejsce, ale obie ekipy mają rozegrany mecz więcej od pozostałych.
- Ostatnio zrobili nam tyle wolnego, a teraz dzień po dniu czeka nas prawie 2 tys. km w busie oraz trzy imprezy, gdzie trzeba porządnie pojechać dla Stali i dla siebie. Na szczęście dla żużlowca takie wyzwania to nie nowina. Jestem gotowy razem z moim teamem, aby to pozytywnie ogarnąć - powiedział Krzysztof Kasprzak, jeden z liderów gorzowskiej drużyny.
To jeszcze nie faza play-off, ale w takim meczu można pokazać groźnemu rywalowi, kto tu naprawdę rządzi. Dobra wiadomość jest taka, że na piątkowe starcie wagi ciężkiej w żużlowej PGE Ekstralidze szykują się dwaj rekonwalescenci ze Stali - Szymon Woźniak i Rafał Karczmarz.
Żużlowiec Unii Leszno Jarosław Hampel utrzymał prowadzenie w wyścigu o mistrza Europy, ale jeśli biało-czerwoni w dwóch pozostałych rundach pojadą tak przeciętnie jak w sobotę w Gustrow w Niemczech, to złoto znów weźmie ktoś inny.
W sobotę żużlowcy rozegrają drugą rundę Tauron Speedway Euro Championship 2018. Krzysztof Kasprzak ze Stali Gorzów na początek w Gnieźnie uzbierał 8 pkt. W niemieckim Güstrow musi być znacznie lepszy, aby w tegorocznych europejskich zmaganiach powalczyć o miejsce w czołówce.
Tegoroczne Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi odbędą się w niedzielę, 5 sierpnia, kolejny raz w Gdańsku. Dziką kartę na te zawody otrzymał junior Unii Leszno Bartosz Smektała, poznaliśmy także listę startową. W stawce mamy dwóch zawodników Stali Gorzów.
Żużlowcy Stali błyskawicznie gościom z Grudziądza wybili z głowy marzenia o zwycięstwie, szybko ich także przekonali, że punkt bonusowy również zostanie w Gorzowie. - Jeszcze raz zespół oparty na trzech filarach pociągnął innych do przekonującej wygranej - powiedział nasz szkoleniowiec Stanisław Chomski.
Gorzowscy żużlowcy nic sobie nie robili z nieobecności jednego z liderów oraz najlepszego młodzieżowca. Reszta na tle zamykającej tabelę PGE Ekstraligi ekipy GKM Grudziądz pokazała dużą moc. Kilka wyścigów, gdy naszym stawiał się Rosjanin Artiom Łaguta, było naprawdę przednich. Wygrywamy 54:36 i po małych wakacjach od ligi czekamy na przyjazd lidera z Leszna.
Stal w niedzielę przeciwko Grudziądzowi pojedzie bez kontuzjowanych Szymona Woźniaka i Rafała Karczmarza. - Pewnie, że chciałbym mieć pełen skład, aby w kolejnych meczach budować pewność i wartość naszej drużyny. Realia są jednak inne, a GKM to z pewnością nie jest rywal, który przyjedzie i się położy na torze. Goście walczą przecież o utrzymanie - powiedział trener żółto-niebieskich Stanisław Chomski.
Pierwszym liderem tegorocznej rywalizacji o żużlowego mistrza Europy został Jarosław Hampel, który w finałowym biegu pokonał Szweda Antonio Lindbacka, Niemca Kaia Huckenbecka oraz Duńczyka Mikkela Michelsena. Krzysztof Kasprzak ze Stali Gorzów zajął w Gnieźnie ósmą pozycję.
Chcesz w Polsce jechać o żużlowe medale, musisz mieć choć jednego, porządnego młodzieżowca. Ta prawda potwierdza się w PGE Ekstralidze właściwie co roku. Stal Gorzów pewnie zmierza do dodatkowych pojedynków w fazie play-off, z juniorami na razie ma jednak kłopot.
Wrócił Martin Vaculik, ale ostatecznie Stal Gorzów znów nie mogła zaprezentować całej swojej aktualnej siły. Przegrywamy na wyjeździe z Włókniarzem Częstochowa 41:49, zabieramy do domu punkt bonusowy.
Do Częstochowy żółto-niebiescy żużlowcy jadą prawie po polsku, choć Słowak Martin Vaculik też świetnie mówi w naszym języku. Pod Jasną Górą szykuje się trudny, ale i ekscytujący mecz.
Gorzowska drużyna zwycięska i coraz zdrowsza, a mimo to trener Stanisław Chomski nikomu nie pozwala na zbyt długą radość. - To co najważniejsze i najtrudniejsze w tym sezonie cały czas jest dopiero przed nami - wylicza nasz szkoleniowiec. Żółto-niebiescy szykują się, aby największą moc pokazać w fazie play-off, gdzie w tym roku trafią na cztery piekielnie silne zespoły.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.