W ostatniej chwili, niemal "za pięć dwunasta", kontrakt ze Stalą Gorzów podpisał pochodzący z Krzyża Wielkopolskiego Tomasz Gapiński. O tym czy będzie to umowa "warszawska", która tylko uchroni "Gapę" przed przymusową przerwą w startach czy będzie to kontrakt z aneksem finansowym, dzięki któremu wystartuje w gorzowskich barwach w ekstralidze, zadecydują przedsezonowe sparingi oraz występ w Memoriale Edwarda Jancarza.
Przedziwne wydarzenia jakie miały miejsce tej zimy w żużlowym światku, czyli połączenie lig, upadłość trzech klubów, dopuszczenie dwóch zespołów w pierwszej lidze do meczów rozgrywanych tylko na swoim torze, wywołały niespotykaną dotąd sytuację - kilku niezłych żużlowców, którzy kiedyś przebierali w ofertach, nadal są bez pracy.
Druga połowa stycznia to rok rocznie czas, w którym w klubach żużlowych jest pracy dwa razy więcej niż w innych miesiącach. Niektóre ośrodki dowiedziały się, w której lidze wystartują (np. Krosno, Piła, Częstochowa), inne cały czas walczą by otrzymać bezwarunkową licencję na starty w rozgrywkach (Rzeszów), a część przeprowadza ostatnie transfery, by już w nowych składach w marcu wyjechać na tor (m.in. Piła, Leszno, Kraków).
Czas w świecie żużla płynie chyba szybciej niż w rzeczywistości. Nadchodzący sezon będzie dla naszej gorzowskiej pary Bartosz Zmarzlik - Adrian Cyfer ostatnim w gronie młodzieżowców. Niby zaczynali swe żużlowe harce dopiero przed chwilą, cieszyliśmy z ich pierwszych zdobytych punkcików, a już dziś musimy wypatrywać ich następców, którzy za rok będą musieli wskoczyć do składu Stali i walczyć w biegach młodzieżowych.
Komu Jerzy Synowiec, znany gorzowski adwokat, niegdyś prezes żużlowej Stali Gorzów, obecnie radny, życzy mistrzostwa Polski, a komu medalu mistrzostw świata? Przeczytajcie poniżej.
Choć żużlowa ekstraliga zaryła w kłopotach, wyścig zbrojeń trwa w najlepsze. Na giełdzie transferowej zostało już zaledwie kilka łakomych kąsków. Przed arcytrudnym zadaniem stanął nieoczekiwany beniaminek ROW Rybnik. W 2015 roku zespół solidny, posiadający niezły skład, ale jedynie na pierwszą ligę. Przed nadchodzącymi rozgrywkami ziemia na Śląsku się zatrzęsła i powstała kompletnie nowa drużyna, która dowodził będzie Piotr Żyto.
Ostatnie doniesienia o możliwych problemach Torunia oraz Gorzowa podczas przyznawania licencji uprawniających do startu w ekstralidze, jeżą włosy na głowie. Oto dwa kluby, które spełniają wszelkie wymagania organizacyjne, finansowe oraz sportowe najwyższej klasy rozgrywkowej, nie posiadają na swoich stadionach odpowiedniego dla żużlowej centrali oświetlenia.
Strategia rozwoju gorzowskiego sportu i turystki, dokument przygotowany na zlecenie miasta przez współpracownika Stali Gorzów, miał być ważnym elementem porządkującym przede wszystkim sprawy związane ze sportem, i tym młodzieżowym i tym wyczynowym.
Kolejne niepokojące komunikaty płynące z obozu Falubazu Zielona Góra, mówiące o trudnej sytuacji klubu, budzą niepokój niemal wszystkich żużlowych kibiców w Polsce. Problemy organizacyjne największego rywala Stali ujawniły także pokłady bardzo pozytywnych emocji wśród kibiców z Gorzowa.
Sezon żużlowy w Polsce i na świecie właśnie się zakończył. Przez wiele lat w takiej sytuacji zaczynał się dla kibiców czas, kto wie czy nie ważniejszy od samej ligi, mianowicie okres transferowy i emocje z tym związane, bo sezon ligowy trwa krótko, więc trzeba było czymś wypełnić wielomiesięczną przerwę. Teraz jest inaczej. To, który zawodnik i w jakich barwach będzie jeździł, stało się mało istotne, bo ważniejsze jest kto do rozgrywek ligowych w ogóle przystąpi i czy da się skompletować choć dwie ligi, w miejsce dotychczasowych trzech.
Grand Prix Australii praktycznie zakończyło sezon żużlowy 2015. Jest więc okazja do przyznania moich corocznych Hitów i Kitów za wydarzenia najbardziej radosne i te szczególnie kompromitujące.
Choć czasy dla żużlowych działaczy są bardzo trudne, karuzela transferowa nabiera rumieńców. Gorzowianie postawili na sprawdzonych zawodników i w przyszłym sezonie solidnym fundamentem drużyny mają być Niels Kristian Iversen, Matej Zagar, Bartosz Zmarzlik oraz Adrian Cyfer.
Zanim prawdziwi kibice zaczęli ostrzyć sobie zęby na przyszłoroczne ekstraligowe mecze Lokomotivu Daugavpils, granatowomarynarkowi pozbawili wszystkich złudzeń. Pomimo przekonującego i ładnego zwycięstwa Łotyszy w pierwszej lidze żużlowa centrala się uparła i uświadomiła ambitnemu zespołowi Nikołaja Kokina, iż nie są u nas mile widziani.
Zanim prawdziwi kibice zaczęli ostrzyć sobie zęby na przyszłoroczne ekstraligowe mecze Lokomotivu Daugavpils, granatowomarynarkowi pozbawili wszystkich złudzeń. Pomimo przekonującego i ładnego zwycięstwa Łotyszy w pierwszej lidze, żużlowa centrala się uparła i uświadomiła ambitnemu zespołowi Nikołaja Kokina, iż nie są u nas mile widziani.
Finały żużlowych lig nie były budującymi widowiskami. W Tarnowie mecz o brąz nikogo nie interesował, w Ostrowie doszło do kompromitacji i tylko mecz o złoto bronił honoru polskiego żużla i to bronił skutecznie.
Największym rozczarowaniem żużlowego sezonu ligowego nie są moim zdaniem ani zielonogórski Falubaz, ani gorzowska Stal, choć oba zespoły spisały się naprawdę słabo. Największym rozczarowaniem jest bowiem KS Toruń (dawny Unibax). Wprawdzie torunianie wczołgali się jakoś do play-off , ale w półfinale polegli z Unią Leszno, jadąc w sześciu zawodników - Łaguta, Doyle, Holder, Miedziński, Przedpełski i Fajfer - przeciwko piątce: bracia Pawliccy, Zengota, Sajfutdinow i Pedersen. Wypełniaczy składów oczywiście nie liczę.
Bez względu na to, czy cykl Grand Prix zagości w Gorzowie w przyszłym roku, na pewno mistrzowski żużlowy spektakl będzie w 2016 roku znacznie baczniej obserwowany przez naszych fanów niż zazwyczaj. Wszak przebojem, we wspaniałym stylu, do elity wdarł się nasz brylant Bartosz Zmarzlik. Młodziak, który niczym Zenon Plech z miejsca stał się filarem Stali oraz reprezentacji Polski.
Dzisiaj nie ma tematu ważniejszego niż dramat Darcy Warda, najbardziej obiecującego zawodnika na świecie, który już nigdy nie wsiądzie na żużlowy motocykl. Możemy, a nawet musimy życzyć mu powodzenia w walce o powrót do pełnej sprawności, ale to niestety koniec jego kariery i kropka.
Niemalże godziny dzielą nas od rozegrania arcyciekawej ostatniej 14. rundy PGE Ekstraligi. Rundy, która da nam odpowiedzi na zaskakująco dużo pytań. Los drużyn z Gorzowa, Rzeszowa oraz Zielonej Góry i Grudziądza zależy od bezpośrednich pojedynków.
Po ostatnim, słabym w wykonaniu Stali meczu z Falubazem, temat play-off został zamknięty. Na analizę tego, co się stało z mistrzowskim składem, przyjdzie czas niebawem, bo na dzisiaj mamy nowy problem - niedzielny pojedynek z wrocławską Spartą zadecyduje o tym, czy Stal zajmie bezpieczne szóste miejsce, czy też przyjdzie nam walczyć w barażach o utrzymanie się w ekstralidze.
Pewne zwycięstwo w tygodniu tarnowskich ?Jaskółek? nad zawodnikami Falubazu podgrzało temperaturę niedzielnych żużlowych derbów do niewyobrażalnej temperatury i wcale nie zrobiło tego piekielnie palące ostatnio słońce. Zielona Góra - tak jak Gorzów - stanęła pod ścianą. Granicy błędu już nie ma. Zwycięstwo na stadionie im. Edwarda Jancarza uratuje gościom przeciętny sezon i bezpośredni awans do rundy play-off. Sukces Gorzowa oddali widmo spadku i podtrzyma matematyczne szanse na medale.
Do końca żużlowych rozgrywek ligowych w rundzie zasadniczej, po której nastąpi podział na tych, co będą walczyć o medale i tych, dla których sezon już się skończy, pozostały ledwie trzy kolejki. Z wypowiedzi przedstawicieli klubu, samych zawodników oraz części gorzowskiej prasy wynika, że nasza Stal ma jeszcze szansę na play-off. Otóż jest inaczej, takich szans nie ma, a po tym, co widziałem, w żadną cudowną matematykę nie uwierzę.
W lipcu mieliśmy mieć trochę odpoczynku od ligowego żużla, ale przełożenie ósmej kolejki ekstraligi na najbliższą niedzielę 19 lipca oznacza, że w tym dniu być może zapadną najważniejsze rozstrzygnięcia, przynajmniej dla Stali i dla ?Falubazu. Gorzowianie, jeśli chcą się nadal liczyć w walce o play-off muszą wygrać w Toruniu, a Falubaz z kolei musi rozstrzygnąć za 3 punkty mecz z rewelacją sezonu - wrocławską Spartą.
Srebrny medal indywidualnych mistrzostw Polski na żużlu wywalczony w ostatnią niedzielę przez gorzowskiego juniora Bartosza Zmarzlika jest niewątpliwym sukcesem i gdyby nie dziwaczny regulamin - najlepszy w turnieju ma swoją najlepszość potwierdzić w dodatkowym wyścigu - to Bartek byłby mistrzem, tak jak to bywało przez kilkadziesiąt lat.
Po sześciu kolejnych porażkach Stali Gorzów nie ma co oglądać się za siebie i biadolić. O dziwo wszystko jest jeszcze możliwe, nawet udział w dodatkowych meczach i walka o mistrzowski tytuł, wbrew tym, co uważają, że faza play-off jest już przegrana. Nie jest, gdyż czwarte miejsce po sezonie zasadniczym ciągle jest możliwe.
Przed nami najważniejszy mecz sezonu - ze Spartą Wrocław we Wrocławiu, i nie będzie to mecz łatwy. Wydawało się, że wrocławianie będą mieli w tym roku wyjątkowo pod górkę, bo to i remont stadionu, i kibiców jak na lekarstwo, a nawet prosta startowa przeniesiona na drugą stronę toru.
Ze Stalą jest źle - tak sądzi większość kibiców, ale ja powiem więcej - jest gorzej niż źle, bo w klubie zapanował król chaos. Porażki nie są dziełem przypadku i dzisiaj trzeba sobie brutalnie powiedzieć, jaki jest plan na resztę sezonu. Czy walczymy o play-off, czy też skupiamy się na utrzymaniu ligi i budowaniu składu na przyszłość w oparciu o Bartka Zmarzlika i Adriana Cyfera?
Tuż przed rozpoczęciem ligowego sezonu żużlowego kilka zdarzeń mocno mnie zaskoczyło. Pierwszym i to ogromnym zaskoczeniem jest reakcja kibiców na mój felieton poświęcony Piotrowi Świstowi. Spodziewałem się różnych opinii, również Świstowi bardzo niechętnych. A tu niespodzianka.
Powiem wprost: podoba mi się akcja umieszczania na koronie gorzowskiego stadionu płyt upamiętniających byłych żużlowców, którzy w sposób wybitny zasłużyli się w Stali. Mają już swoje płyty Zenon Plech, Bogusław Nowak, Jerzy Rembas, Mieczysław Cichocki i Tomasz Gollob. W kolejce czeka wielu innych, jak choćby Edmund Migoś, Andrzej Pogorzelski, Jerzy Padewski, Edward Jancarz, a pewnie znajdzie też miejsce dla kilku zawodników zagranicznych. Napiszę teraz rzecz z pewnością nieco kontrowersyjną, ale dla mnie miejsce na koronie stadionu winien mieć również - a może przede wszystkim - Piotr Świst.
Ledwie kilka dni temu ukazała się książka Roberta Borowego ?Żużel nad Wartą 1990-2014?. Jest to ciekawie napisana monografia gorzowskiego żużla, stanowiąca kontynuację wcześniejszej pozycji pióra Jana Delijewskiego, obejmującej lata 1945-1989. Obie stanowią bezcenne kompendium wiedzy o sporcie, który w Gorzowie zawsze był numerem jeden.
Początek marca to tradycyjnie bardzo gorący okres w świecie żużla. W tym roku temperatura aż wrze, gdyż u progu sezonu padają jak muchy kolejne kluby żużlowe. Decyzją centrali nie ma już w lidze Częstochowy, Gdańska, a do tych ekstraligowych w zeszłym roku ośrodków właśnie doszlusował Kolejarz Opole. Wróbelki na wierzbie ćwierkają, że podobny los może spotkać jeszcze przed sezonem Bydgoszcz.
Prezydium Zarządu Polskiego Związku Motorowego ostatecznie odmówiło przyznania licencji Włókniarzowi Częstochowa i Wybrzeżu Gdańsk na starty w drugiej lidze, a decyzja co do klubu z Opola zapadnie w ciągu najbliższych dni. Każdego dnia niestety przekonujemy się, że żużel zabrnął w ślepy zaułek.
Za miesiąc pierwsze mecze towarzyskie zespołów żużlowej ekstraklasy i na nich będzie się koncentrowała cała uwaga żużlowego świata. Na zapleczu ekstraligi wystartuje siedem zespołów, co oznacza, że produkt pod nazwą Nice Polska Liga Żużlowa straci marketingowo już na starcie.
Zawsze powtarzam, że żużel w Gorzowie to nie tylko sport, ale spoiwo, dzięki któremu bardzo szybko nasze miasto po wojnie ukształtowano swoją tożsamość. Choć od momentu powstania klubu minęło już ponad 68 lat, to ludzie, którzy stworzyli klub i przez wiele lat byli jego fundamentem, nadal tworzą wielką żużlową rodzinę.
Luty to tradycyjnie pozornie martwy okres w świecie żużla. Poszczególne kluby skompletowały już skład zespołu na nadchodzący sezon, poszczególni zawodnicy kompletują sprzęt, a sztaby szkoleniowe powoli planują pierwsze sparingi. W Gorzowie najważniejszą informacją ostatnich dni jest powrót do pełnej sprawności podpory zespołu - Nielsa Kristiana Iversena.
Z żużla wyleczyć się nie da. Jeśli raz pokocha się czarny sport, już nigdy o nim nie można zapomnieć. Wiedzą o tym kibice, którym niestraszne wysokie porażki ukochanej drużyny, odwołane mecze czy tradycyjna wielomiesięczna przerwa zimowa. Jeszcze mocniej uzależnieni od speedway'a są sami żużlowcy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.