Nowe urządzenie trafiło na oddział noworodkowy szpitala w Gorzowie. Teraz maluszki, które urodziły się w zamartwicy, będą poddawane hipotermii na miejscu, a nie jak dotąd leczone w innych ośrodkach. - Jest to ważne, bo czas w takich przypadkach jest kluczowy - mówiła dr Barbara Michalczyk.
Kolejny mały wielki cud w gorzowskim szpitalu. Po 10 tygodniach walki udało się doprowadzić zagrożoną ciąże do szczęśliwego rozwiązania. - Przy bezwodziu zawsze ryzyko infekcji i rozwoju sepsy jest ogromne - mówił lekarz Krzysztof Kaczmarek.
Mała Sara, kiedy przyszła na świat, ważyła zaledwie 560 gramów i mieściła się w dłoni. W tej chwili skończyła 100 dni, waży blisko 3 kilogramy i właśnie została wypisana do domu.
Dziś Karinka to rumiany, niemal czteromiesięczny niemowlak, który właśnie opuścił gorzowską neonatologię.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.