Stanisław Pawlak wyjeżdżał z myjni Orlenu w Krośnie Odrzańskim, gdy brama spadła na jego auto. Usłyszał tylko trzask wgniatanej blachy. Policji nie wezwał, widział nagranie, które jasno wskazywało, co się stało. Sprawę załatwiał z ubezpieczycielem Orlenu - Wartą. Zdziwił się, gdy uznano go za winnego zniszczenia majątku myjni.
Opadająca brama na automatycznej myjni Orlenu zniszczyła auto mieszkańca Krosna Odrzańskiego. - To wyłączna wina kierowcy, nie zachował ostrożności. Ruszył, gdy brama się zamykała - twierdzi koncern.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.