Działkowcy z Przylepu jedzą warzywa i owoce rosnące nieopodal składowiska, w którym spaliło się 5 tys. ton niebezpiecznych odpadów. - Nikt im tego nie zabronił. Jak pani jest taka mądra, niech pani im powie, że nie mogą - mówi Jarosław Spławski, prezes ogrodów działkowych. Mieszkańcy pobliskiego Czerwieńska niewiele wiedzą o skażeniu. Uwierzyli rządowej narracji, że zagrożenia nie ma, choć to do nich spływa skażona woda.
- Tam spłonęła trucizna, cała tablica Mendelejewa, a wciąż nie mamy odpowiedzi na wiele pytań - uderza w rząd lubuska marszałkini Elżbieta Polak. - Nie udawajmy, że nic się nie stało.
"Płonie hala z toksycznymi odpadami w sołectwie Przylep. Mieszkańców prosimy o pozostanie w domach i nie otwieranie okien. Na miejscu działania straż pożarna. Będziemy Państwa informować na bieżąco" - poinformował urząd miasta. W akcji uczestniczy 35 zespołów strażaków. W mieście unosi się chemiczny zapach. Według strażaków gaszenie pożaru potrwa co najmniej kilka godzin.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.