U Kajetana zdiagnozowano ostrą białaczkę limfoblastyczną. - Zrobił tak: poszedł do szpitala, żeby się leczyć, wyleczył się, wyszedł ze szpitala, żyje i działa - opowiada jego mama. Jej zdaniem, właśnie takie zadaniowe podejście jest bardzo ważne. Rodziców oczywiście też to dotyczy.
Tosia urodziła się 16 marca 2021 roku. - Badanie USG jeszcze w szpitalu wykazało, że cierpi na zastój moczu. Lekarze polecili więc obserwować dziecko i przeprowadzać regularne badania w przychodni - mówi jej mama, Magdalena Madejska.
Ból może pojawić się dlatego, że dziecko rośnie, ale u siedmioletniej Leny nie ustępował. Nasilał się - szczególnie w nocy. Okazało się, że to białaczka.
Od niefortunnego skoku Hani na trampolinie do diagnozy jej choroby minęło pół roku. Tyle zajęło ustalenie, że objawy, które początkowo uważano za zwykłe skręcenie, daje nowotwór z przerzutami.
Miał długie włosy, kiedy zachorował na ostrą białaczkę limfoblastyczną typu B, Kajo nie czekał aż same wypadną. Od razu przekazał je na peruki dla kobiet w trakcie leczenia onkologicznego.
Diagnozy nie było tygodniami, a brzuszek Hani ciągle się powiększał. Wiadomość o poważnej chorobie dziecka zmieniła życie całej rodziny.
Niepozorna gorączka utrzymywała się zbyt długo, by ją zlekceważyć. Okazała się sygnałem ostrej białaczki limfoblastycznej z mutacją genetyczną. Z chorobą od prawie roku dzielnie walczy 7-letnia Róża, jedna z pacjentek Przylądka Nadziei.
Dopiero w lipcu skończy trzy latka, ale doświadczeniami mógłby obdzielić kilka osób. To dżentelmen w każdym calu - ma wrodzone poczucie elegancji i dobrego stylu. Ma też za sobą przeszczep szpiku.
Po pokonaniu raka możesz niemal wszystko: zostać strażakiem, zdobyć Kilimandżaro, nurkować. Z pokonania tej choroby płynie siła.
Katar u Bartusia utrzymywał się tygodniami. Lekarze na odległość zmieniali krople do noska, bagatelizując wątpliwości mamy. Okazało się, że to ostra białaczka limfoblastyczna T-komórkowa.
Kiedy rodzice musieli być w pracy, Wojtka pilnował w szpitalu onkologicznym jego starszy brat Grzesiek: kupował w sklepie to, czego nie pozwalali im jeść rodzice, smażył naleśniki - na całym oddziale czuć było spalenizną. Z kartonów po lekach robili sobie pistolety, miecze.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.