Sobotnie Grand Prix w Cardiff przyniosło nam dużo radości. Historyczne zwycięstwo Macieja Janowskiego, świetną postawę Bartosza Zmarzlika i aż trzech Polaków w czołówce walki o tytuł mistrza świata. Ale każdy, kto choć trochę zna się na żużlu zobaczył również znacznie smutniejszą stronę tego sportu. To mianowicie, że Anglia, kolebka speedway'a, ostatecznie przestała się w tym sporcie liczyć.
Półmetek ekstraligi żużlowej za nami, choć w tym roku słowo "półmetek" dla każdego z zespołów znaczy co innego, bo Get Well Toruń odjechał już dziewięć spotkań, a ROW Rybnik tylko pięć.
Na stadion we Wrocławiu po raz drugi przyszedł dawno nie widziany tłum kibiców mających ochotę na obejrzenie kolejnego zwycięstwa swoich pupili, czyli Betard Sparty, niedawnego pogromcy Unii w Lesznie.
Z uwagi na warunki pogodowe żużlowa ekstraliga rusza bardzo opornie, ale i tak pierwsze mecze niespodziewanie dają obraz siły poszczególnych zespołów, mimo iż niektóre z nich rozegrały trzy spotkania - Toruń, a niektóre ledwie po jednym - Wrocław, Leszno. Efekty pierwszych pojedynków są dla mnie niemalże zdumiewające.
Nareszcie startujemy. Kolejny Memoriał Edwarda Jancarza otworzy w najbliższą niedzielę sezon żużlowy na gorzowskim stadionie. To dobrze, że działacze Stali ponownie znaleźli siły i środki na organizację tego ważnego turnieju, który powinien uradować serca kibiców.
Tradycyjnie na początku marca zawodnicy zainaugurowali sezon żużlowy 2017. Pierwsze promienie słońca sprawiły, iż nareszcie motocykle zawarczały w Lesznie, chorwackim Gorican czy niemieckim Wittstocku. Choć to pierwsze jazdy, całe żużlowe środowisko po przerwie zimowej zaczyna znowu żyć.
Zima w świecie żużla to bardzo niebezpieczny okres. Zawodnicy, którzy zaufają właśnie teraz nieodpowiednim tunerom lub niewłaściwie zaczną dbać o kondycję fizyczną, już na początku marca podczas pierwszych zawodów, będą jeździli daleko z tyłu.
Zimowe przygotowania fizyczne żużlowców do nowego sezonu wkraczają w decydującą fazę. Aktualnie w Karkonoszach szlifują formę reprezentanci kraju, a już w lutym na pierwsze obozy kondycyjne wyjeżdżają ekstraligowe zespoły. Po nich pierwsze prezentacje i wreszcie upragniony wyjazd na tor.
Znakomite ósme miejsce w 82. Plebiscycie na Najlepszego Sportowca Polski organizowanym przez Przegląd Sportowy oraz Telewizję Polską zakończyło definitywnie rewelacyjny sezonu 2016 w wykonaniu Bartosza Zmarzlika.
Nowy Rok oznacza, że żużlowy sezon zacznie się już za trzy miesiące. To najlepszy czas, aby zawodnikom, drużynom, ludziom związanym ze sportem żużlowym, złożyć noworoczne życzenia.
W ubiegłym tygodniu w podgorzowskich Stanowicach, na prywatnym torze Mariana Piaskowskiego, odbył się coroczny mikołajkowy turniej miniżużlowy. Choć warunki torowe, z powodu pory roku oraz kapryśnej aury były trudne całe przedsięwzięcie po raz kolejny okazało się dużym sukcesem.
Co roku przyznawanie tzw. dzikich kart, czyli stałych przepustek do żużlowego cyklu Grand Prix, budzi spore emocje, bo czort jeden wie, jakimi kryteriami kierują się organizatorzy cyklu wyznaczając kandydatów do walki o mistrzostwo świata, poza oczywiście tymi, którzy w cyklu uczciwie się utrzymali, czyli pierwszą ósemką i tymi, którzy awans wywalczyli w Grand Prix Challenge.
Właśnie zakończył się jeden z najbardziej emocjonujących sezonów żużlowych w historii. Na finał działy się wielkie rzeczy, gorzowski zawodnik Bartosz Zmarzlik wywalczył brązowy medal w mistrzostwach świata seniorów. To już czas, abym przyznał swoje wyróżnienia i jednocześnie wskazał klapy minionego roku.
Żużlowy sezon 2016 nieubłaganie dobiega końca. Przed nami jego ostatni, poważny akord - zawody z cyklu Grand Prix w australijskim Melbourne. Jedenasta runda mistrzowskich rozgrywek, która odbędzie się po raz kolejny poza Europą, ma dać impuls do odbudowy znajdującego się w wyraźnym kryzysie żużla na Antypodach.
Polski żużel, a więc rozgrywki ligowe między dwudziestoma klubami, zawsze były fascynujące, ale czasami szokujące. Nie inaczej jest nawet teraz, gdy sezon ligowy jest za nami. Właśnie teraz w klubowych kuluarach trwają najważniejsze rozmowy w roku. Dyskusje transferowe oraz pogawędki z użyciem kalkulatorów są na porządku dziennym, pomimo faktu, iż oficjalnie okres transferowy rusza od 1 listopada.
Ledwie kilka dni minęło od ostatniego akordu sezonu ligowego, który zakończył się dziewiątym w historii zwycięstwem Stali Gorzów, a już zaczęło się rozliczanie tego, co działo się w finale play-off na stadionie im. Edwarda Jancarza i wcale nie chodzi tu o wręczanie nagród.
W tegorocznym, żużlowym finale jest wiele powodów wskazujących i to wyraźnie na gorzowską Stal. Ośmiopunktowa strata z pierwszego meczu z Torunia - choć istotna - zostanie odrobiona i po raz dziewiąty w historii nasi żużlowcy zdobędą złoto.
Zdecydowane, dwudziestopunktowe zwycięstwo Stali Gorzów nad Spartą Wrocław w Poznaniu zatrzęsło wrocławskim klubem w posadach. Choć sam awans do play-off powinien być uznany przez prezesa tego klubu Krystynę Kloc za niezaprzeczalny sukces, po gorzowskim laniu poleciały głowy. Po sześciu latach pracę we Wrocławiu stracił bardzo ceniony w środowisku szkoleniowiec Piotr Baron.
Początek sezonu był dla Stali jak wybuchająca petarda - zwycięstwa w Lesznie i Zielonej Górze, dość pechowy remis w Poznaniu z Wrocławiem i zdecydowane zwycięstwa w Gorzowie. Wydawało się, że zespół jest kompletny jak nigdy dotąd, każdy z zawodników potrafi wygrywać biegi, a finał play-off to oczywistość, a i w finale nie powinno być niespodzianki. A jednak coś się zacięło.
Bolesna porażka żużlowców Stali Gorzów 44:46 w niedzielnym wielkim pojedynku z Falubazem Zielona Góra to poważny cios dla żółto-niebieskich kibiców. Fanów, którzy najliczniej w całej lidze przychodzą na swój stadion. Gorzowianie w meczu z rozpędzonym zespołem dowodzonym przez Marka Cieślaka nie przegrali tego spotkania w ostatnim biegu, ale solidnie zapracowali na to przez całe zawody.
Energetyczny czwartkowy mecz Falubazu w Lesznie podgrzał atmosferę przed poniedziałkowym meczem derbowym w Gorzowie do niewyobrażalnych granic. Rozpędzona Zielona Góra, choć tak naprawdę jechała tylko w piątkę (Niedźwiedź oraz Łoktajew nie przywieźli nawet punktu), zdołała w ostatnim 15. wyścigu wyrwać klubowi z Leszna zwycięstwo, spotkanie zakończyło się remisem. Sukces Marka Cieślaka i jego zespołu odebrał ekipie Adama Skórnickiego nadzieję na występ w play-off, a to oznacza koniec sezonu dla Unii już w sierpniu.
Ciekawy jak przewidywałem przed tygodniem mecz z Wrocławiem miał jednego bohatera. Oczywiście nie mam na myśli najlepiej punktujących tego dnia Krzysztofa Kasprzaka czy Bartosza Zmarzlika ze Stali Gorzów, ale zdecydowanie dorównującego im Vaclava Milika. Czech, ku zdumieniu kibiców zgromadzonych na stadionie im. Edwarda Jancarza, pokonał wszystkich gospodarzy za wyjątkiem Kasprzaka.
Regularnie starcia gorzowskiej Stali z ekipą wrocławską elektryzowały nie tylko kibiców zgromadzonych na stadionie, ale także pobudzały całą Polskę. Było tak między innymi w latach 1993-1995, kiedy to Sparta trzy razu z rzędu w porywającym stylu zdobyła tytuł Drużynowego Mistrza Polski, czy w 2000 roku, gdy niezapomniany John Cook, podczas pojedynku w Gorzowie, po defekcie na starcie chciał przystąpić do wyścigu przyjmując sylwetkę sprintera.
Dzisiaj można już skomentować i porównać przedsezonowe prognozy z aktualną sytuacją w żużlowej ekstralidze. Niespodzianka jest tylko jedna - to kiepska postawa Unii Leszno, która choć ma w składzie aż czterech zawodników ze ścisłej światowej czołówki, czyli Piotra Pawlickiego, Nicki Pedersena, Petera Kildemanda i Emil Sajfutdinowa, jeździ fatalnie.
Trwająca właśnie przerwa w ekstraligowych rozgrywkach to czas jaki wielu zawodników spędzi niemal w całości w warsztatach i parkach maszyn podczas testów nowego sprzętu. Myślę, że właśnie taką drogą powinien pójść Niels Kristian Iversen, zagoniony zazwyczaj startami w Polsce, Szwecji, Danii i Grand Prix.
Nagłe zwroty akcji, niespodzianki i wielkie zwycięstwa napędzają sport żużlowy od zawsze. Właśnie nasza ekstraliga nadrabia zaległości i na początek większość fanów czarnego sportu spodziewała się leniwego spotkania pomiędzy Rybnikiem i Wrocławiem.
Najbliższy, niedzielny mecz z Unią Tarnów powinien mieć prawdziwie wakacyjny charakter dla gorzowian. Początek wolnych dni dla uczniów, upalna temperatura, a przede wszystkim dysproporcja pomiędzy zespołami z Tarnowa oraz Gorzowa powinny sprawić, iż fani żółto-niebieskich chociaż na chwilę zapomną o niezmiernie dotkliwej porażce w Grudziądzu.
Choć rozpędzająca się reprezentacja Polski w piłce nożnej i rozgrywki Euro 2016 zdominowały sportowe wydarzenia tego tygodnia, trzeba podkreślić, że nie samą piłką kopaną prawdziwy kibic żużla żyje. Przed energetyczną Stalą Gorzów trudne zadanie - w niedzielę mecz Grudziądzu.
Tegoroczny rozgrywki śmiało można nazwać sezonem Bartosza Zmarzlika. Junior gorzowskiej Stali wygrywa niemal wszędzie i wszystko. Bawi się żużlem i z każdym kolejnym rozstrzygniętym na swoją korzyść wyścigiem nakręca się na sukcesy jeszcze bardziej.
Po niedzielnych lubuskich derbach na żużlu nie można pisać o czymś innym, bo były to zawody fascynujące pod każdym względem. Minimalne zwycięstwo gorzowskiej Stali miało swoje szczególne znaczenie, bo było to pierwsza wygrana nad Falubazem w Zielonej Górze od 15 lat, kiedy to prezesem ostatni rok był Les Gondor.
Po ostatnim, okazałym żużlowym weekendzie w stolicy, gdzie na Stadion Narodowy na Grand Prix i pojedynek Polska - Reszta Świata przyszły dziesiątki tysięcy kibiców, czekamy na kolejne wydarzenie - lubuskie derby. Najpierw w najbliższą niedzielę widzimy się w Zielonej Górze, gdzie porozbijany Falubaz będzie czekał na rozpędzoną Stal Gorzów.
Minęło ledwie kilka tygodni od startu żużlowych lig, a już dzisiaj można pokusić się o ocenę postawy wszystkich niemal zespołów pod kątem, kto pokazuje siłę lub jest niespodzianką in plus, a kto jest słaby i dołuje.
Po wielu miesiącach leczenia i żmudnej rehabilitacji na tor powrócił lider drużyny narodowej oraz zielonogórskiego Falubazu Jarosław Hampel. Stalowcy czekają na niedzielę i bardzo ciekawie zapowiadający się mecz w Gorzowie z naszpikowanym gwiazdami Get Well Toruń.
O meczu sprzed tygodnia Unia Leszno - Stal Gorzów powiedziano i napisano prawie wszystko, ale na szczególne podkreślenie zasługuje styl, w jakim Stal podniosła się z kolan, kiedy po 11. biegach wydawało się, że niewiadomą są tylko rozmiary porażki.
Start do sezonu ligowego ma się tym razem odbyć nietypowo, bo w piątek. Trzeba więc wyjechać do Leszna tuż po zakończeniu pracy, aby na żywo zobaczyć w akcji dwa najsilniejsze ligowe zespoły, w tym naszą Stal Gorzów, nareszcie rozpoczynających się zmagań żużlowej ekstraklasy.
Dwa tygodnie przed startem ekstraligi żużlowej ruszyła Nice Polska Liga Żużlowa, czyli pierwsza i druga liga razem. Telewizja pokazała na początek mecz w Pile pomiędzy Polonią i Włókniarzem Częstochowa.
Tradycyjne, kilkudniowe zgrupowanie Stali Gorzów w Karpaczu przyniosło żółto-niebieskim kibicom jedną niespodziankę. Po rezygnacji Krzysztofa Kasprzaka nowym kapitanem gorzowskiego zespołu został nieoczekiwanie Matej Zagar. Choć nie obyło się bez kontrowersji - dwa głosowania, rezygnacja Bartka Zmarzlika - zespół Stali ma od dziś słoweńskie serce.
Sprzyjająca aura sprawiała, iż pierwsi zgłodniali toru żużlowcy uruchomili swoje motocykle. Jak co roku, tradycyjnie palmę pierwszeństwa ma Jurica Pavlić, który ze swoją familią prowadzą chorwacką Unię Gorican. Dzięki uprzejmości sportowo zagubionego w ostatnich sezonach Jury, pierwsze kółka po zimowej przerwie w Gorican kręcili Martin Vaculik, Emil Sajfutdinow,młodzi zawodnicy ze szkółki w Lublinie, także Krzysztof Kasprzak, a Niels Iversen ruszył na tor na Wyspach.
Końcówka lutego to co roku okres mocno wytężonej pracy w klubach sportowych, której fani czarnego sportu nie widzą. Praca wre nie tylko w warsztatach i hamowniach, ale także na stadionach, gdzie przebudowywane lub remontowane są nadwyrężone sezonem tory, powoli zaczynają się akcje marketingowe, które mają za zadanie przyciągnąć kibiców na stadion podczas pierwszych meczów za zaledwie za kilka tygodni.
Wprawdzie ekstraliga rusza za półtora miesiąca, ale już dzisiaj znane są pełne składy zespołów, które przystąpią do rywalizacji na najwyższym, żużlowym szczeblu. Można się więc pokusić o ocenę ich szans w walce o medale.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.