Schody Donikąd? Nie, do Zielonej Bramy
Gorzowska "Przemysłówka" zbudowała schody w 1972 r. I tylko schody, które już wtedy zyskały sobie wręcz symboliczny przydomek "donikąd". To pejoratywne określenie egzystuje w Gorzowie już od ponad 40 lat. Architekci zamierzali z nim zerwać.
- Schody stały się ważnym elementem pejzażu miasta. Nie ma jednak nic gorszego niż pozostawienie przy tym fragmencie miasta określenia "donikąd". Ze względów prestiżowych i emocjonalnych. Coś, co prowadzi donikąd, jest bez wartości. Chcieliśmy dla schodów znaleźć ideę tak mocną, że przez następne dziesięciolecia będą się kojarzyć z czymś konkretnym - mówił Paweł Sierakowski, którego biuro przygotowała w 2009 r. koncepcję.
Zamiast "Schodów Donikąd"' zaproponowano "Zieloną Bramę", swego rodzaju reprezentacyjny portal do całego zespołu parkowo-kulturalnego, prowadzący do parku Siemiradzkiego, zmodernizowanego amfiteatru, MCK, a w przyszłości kładką nad ul. Walczaka do Centrum Edukacji Artystycznej. Ponieważ "Zielona Brama" ma zachęcać do wejścia, musi być efektowna. Dlatego architekci sugerują zagospodarowanie nie tylko samego wzgórza, ale całego otoczenia.
Na makiecie widzimy więc dobudowane do ślepych ścian kamienic efektowne szklane budynki zamykające z obu stron obszerny plac przed wejściem na wzgórze. Stare schody miały zniknąć, w ich miejsce pojawiłby się lekkie, ażurowe, wyłożone egzotycznym drewnem. Stworzyć miały wrażenie płynącej po wzgórzu linii, w nocy dzięki specjalnym lampom wijącej się linii światła. Celem wspinaczki miał być szklany pawilon w obramowaniu z egzotycznego drewna, a także odtworzona dawna landsberska altanka widokowa. Pod nią... górna stacja kolejki szynowo-linowej, która ułatwi dostęp na szczyt również ludziom starszym i rodzicom z małymi dziećmi. Po 10 latach od tego pomysłu schody dalej są zamknięte ze względu na stan techniczny.
Wszystkie komentarze