10 stycznia posłowie, także ci z opozycji, wyrzucili do kosza projekt ustawy "Ratujmy Kobiety". Wśród nich był lubuski poseł Nowoczesnej, Paweł Pudłowski, który wstrzymał się od głosu. - Bo projekt sięgał za daleko - komentuje Pudłowski.
Sejmowe głosowanie nad obywatelskim projektem "Ratujmy Kobiety" pokazało, że w w Sejmie nie ma opozycji, a jest jedynie konkurencja do "koryta władzy". Tak zwana opozycja nie różni się od PiS i nie jest jakąkolwiek alternatywą dla Polaków mających inny system wartości niż partia rządząca - pisze Tomasz Nesterowicz, miejski radny SLD i kandydat na prezydenta Zielonej Góry.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.