Pożar składowiska w Zielonej Górze. - Dziwnie wygląda strażak, który uspokaja ludzi, a za jego plecami żywym ogniem płoną i wybuchają beczki z trucizną - opowiada mieszkaniec zielonogórskiego Przylepu.
W powietrzu krążą ropopochodne węglowodory. - Ale w ilościach niezagrażających zdrowiu. Jest bezpiecznie, nie ogłaszamy ewakuacji mieszkańców - ogłosił wojewoda Władysław Dajczak. Polityka PiS skontrował były szef Państwowej Straży Pożarnej. - Gratuluję dobrego humoru.
Firma z Katowic proponuje, by niebezpieczne odpady zakopać w betonowym sarkofagu, wcześniej zatopić je w specjalnej masie izolacyjnej. Alarmuje, by zrobić to jak najszybciej, bo niebezpieczne substancje wylewają się z beczek, przesiąkają przez ściany.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.