Samorządy domagają się, by na Odrze stanęły punkty pomiarowe, aby uchronić ludzi i ekosystem przed kolejną katastrofą. Rząd jednak milczy w sprawie. - Nie odpowiadają na nasze pytania, musimy sami stawiać stacje - mówi marszałek Elżbieta Polak.
Od katastrofy ekologicznej na Odrze minęło dziewięć miesięcy. - Rząd PiS nie zrobił nic, by wyjaśnić jej przyczyny, ustalić plan, jak do niej nie dopuścić w tym roku - mówili marszałkowie nadodrzańskich regionów nad Odrą w Cigacicach. Chcą, by rzekę monitorowano, a dostęp do danych mieli wszyscy obywatele. I myślą, jak naciskać na polityków PiS.
Marszałkowie czterech województw nad Odrą opracują wspólny program ratowania i renaturyzacji Odry. Do tego celu chcą wykorzystać unijne fundusze. - Najpierw musimy mieć rzetelną diagnozę, a później zrobić wszystko, żeby taka katastrofa się nie powtórzyła - tłumaczą.
Za kilka dni minie miesiąc, od kiedy wędkarze zobaczyli pierwsze śnięte ryby w górnym biegu Odry. Potem z rzeki wyłowiono ponad 100 ton martwych ryb. Katastrofa uderza w turystykę i rolnictwo. Lubuska marszałek zaprosiła pozostałych marszałków, by przeciwdziałać zapaści. - Skoro rząd milczy, my działamy. Podpisujemy porozumienie - mówi.
Podział Mazowsza jest tak samo nieprzemyślany jak powrót do podziału Polski na 49 województw - mówi Olgierd Geblewicz, prezes Związku Województw Rzeczypospolitej Polski.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.