Cezary Żołyński, aktor teatru im. J. Osterwy w Gorzowie
Za co lubię? Za wolność. Dawniej stresowała mnie jedna rzecz; kiedy miałem przekraczać granice, nawet w "demoludach", Czechosłowacji, Niemiec, czy Węgier. to było czekanie na wydanie paszportu, oddawanie paszportu i jeszcze w dodatku traktowanie na granicy, jakbym był nie wiem jakim szmuglerem. Wiadomo, jak się jeździło podczas studiów, był zawsze jakiś handel. Kiedyś wracałem z Węgier i za całe wyhandlowane pieniądze kupiłem sobie dwie płyty Queen. A Kind of Magic i Jazz - do tej pory mam te winyle. Tak mnie przetrzepali, bo nie mogli uwierzyć, że wydałem pieniądze na jakieś płyty , że muszę mieć coś jeszcze. Oglądali te płyty na prawo i lewo, a ja tylko modliłem się, żeby mi ich nie zarysowali.
Teraz jesteśmy w Europie i ja sobie spokojnie z całym moim majdanem do "Gwiezdnych wojen". Mogę, a może raczej mogłem, do Londynu pojechać bez problemu, pakując wszystko do samochodu. W Europie czuję się wolny. Ja niekoniecznie muszę jechać do tej Hiszpanii czy Portugalii, ale wiem, że mogę. To sobie cenię. Mogę wziąć dowód i w każdej chwili pojechać na koncert do Berlina, bo akurat filharmonicy grają "Gwiezdne wojny". I wszędzie nie czuję się jak obcy, ale jak Europejczyk.
Powiem szczerze: może i by się znalazły jakieś sprawy, za które ktoś mógłby Unii Europejskiej nie lubić. Ale mnie nic aż tak w niej nie przeszkadza. Może dlatego, że mnie to nie dotyka. Może kogoś innego tak, np. przedsiębiorców jakieś regulacje, przepisy, procedury. Mnie jako artysty, nigdy takie problemy nie dotykały, aby się na coś wkurzać.
Wszystkie komentarze