Hmm... Jaki prezent poleciłbym kupić pod choinkę? Ciężka sprawa, nie wiedząc do kogo ma trafić. No, ale OK. Rozejrzałem się po swoim pokoju i od razu zdecydowałem, że będą to książki i filmy, bo gust muzyczny mam raczej mało popularny. Ograniczyłem się do pozycji, które - jak mi się wydaje - w sklepach można dostać od ręki. Wybrałem dla was cztery propozycje i podzieliłem je na dwie kategorie: luźniejsze i trochę bardziej wyrafinowane.
Luźniejsze:
1. Woody Allen W obronie szaleństwa. To blisko 400-stronicowa książka, którą spokojnie można połknąć w dwa wieczory. To zbiór krótkich tekstów autorstwa znanego wszystkim reżysera. Jest tu wszystko, co u Allena najlepsze, czyli niebanalne pomysły, błyskotliwa satyra i - przede wszystkim - masa dobrego humoru. W sam raz na świąteczny relaks.
2. Poradnik pozytywnego myślenia. Film określany jako komedia romantyczna, ale nic bardziej mylnego. Przynajmniej tak mi się zdaję, bo w życiu nie obejrzałem w całości żadnego filmu tego gatunku. Poradnik... to prostu kawałek dobrej fabuły. To historia wrażliwego, inteligentnego faceta, który wraca z leczenia w psychiatryku (nie, to nie znaczy, że jest świrem) i stara się na nowo poukładać sobie życie. Są ciekawe dialogi, jest Robert De Niro i dobra energia. Przesłanie jest proste: jak nie pasujesz do świata, to fajny z ciebie człowiek. Lekko, ale z treścią.
Ambitniejsze:
1. Milan Kundera Zdradzone testamenty. Ta książka jeszcze niedawno była do kupienia nawet w Biedronce. Słynny pisarz w kilkunastu esejach opisuje wybrane zagadnienia z historii sztuki. Kundera rozprawia o tym, na czym zna się najlepiej - o powieści i muzyce. Wciąga nas w interpretacje, na które nigdy byśmy nie wpadli i walczy na argumenty z krytykami. Uważa bowiem, że spuścizna wielkich, jak choćby Franza Kafki i Leosa Janacka, została w wielu miejscach przeinaczona, tym samym okaleczona. To im poświęca najwięcej miejsca, ale jest też o Strawińskim, Chopinie, Rabelaism, Mannie, Rushdim. Pisarz wplata w to własne przeżycia i wszelkiego rodzaju dygresje. Całość napisana z właściwą Kunderze erudycją i polotem. Świetny prezent dla wprawionego czytelnika (o ile jeszcze tego nie czytał).
2. Big Bang. Polskie komedie z czasów PRL przetrwały próbę czasu i uwielbiamy je do dziś. Jednak przy takich filmach jak Miś czy Hydrozagadka, Big Bang to tytuł nieco zapomniany. Bo też i nie jest to stricte komedia. W realizacji bardziej przypomina teatr telewizji niż typowy film. Przenosi nas do zapadłej polskiej wsi, w której w środku nocy ląduje UFO. Mieszkańcy postanawiają godnie przyjąć kosmicznych gości - zakładają odświętne stroje, przygotowują jedzenie, na stół wykładają polską wódkę. Obraz Kondratiuka opiera się na dialogach (ale jakich!), więc nie podejdzie każdemu. Takie nocne Polaków rozmowy. W obsadzie Gajos, Pieczka, Merle, Kłosowski, Cembrzyńska... Sam dostałem Big Bang od brata pod choinkę i byłem zachwycony.
"Big Bang" Andrzeja Kondratiuka / fot. Piotr Bakselerowicz
Woody Allen "Obrona Szaleństwa" / fot. Piotr Bakselerowicz
Wszystkie komentarze