To były nasze pierwsze zarobione pieniądze. Było ciemno, staliśmy dosłownie w krzakach, a Kamol wręczał po 50 zł. Byłam szczęśliwa! Dzieliliśmy się jak złodzieje po włamie! - wspomina Joanna Kołaczkowska z kabaretu Hrabi
Jest połowa lat 80., szarzyzna, nic się nie dzieje. I nagle pojawia się Gęba. Miejsce, które cię wciąga. Jak raz wejdziesz, to już nie wyjdziesz - mówi Marcin Olechnowski, współautor pierwszej książki o Zielonogórskim Zagłębiu Kabaretowym.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.