W środku tygodnia gorzowianie dali koszykarski show z niepokonanym liderem grupy D drugiej ligi z Międzychodu, ale i tak wiedzieliśmy, że najważniejsze dla naszych „Kangurów" rzeczy będą się działy w niedzielny wieczór w hali wrocławskiej AWF, gdzie swoje spotkania rozgrywa zamykający tabelę Gimbasket.
O takich grudniowych meczach w lidze, gdy gra idzie o utrzymanie, zawsze mówi się tak samo: walczymy o spokojne święta, czyli o jak największą przewagę nad strefą spadkową.
- Po meczu z Sokołem, choć przegraliśmy, możemy podnieść głowy, bo pokazaliśmy, że potrafimy grać w koszykówkę - mówił trener „Kangurów" Andrzej Stefanowicz. - Teraz skupmy się na naszych celach, na ponownej wizycie we Wrocławiu. Bardzo potrzebujemy piątego w sezonie zwycięstwa.
Czy ktoś tu przypadkiem nie założył na tablicach zbyt małych obręczy? Takie myśli krążyły nam po głowie, gdy w pierwszej kwarcie gracze Gimbasketu trafili 3 z 17 rzutów, a gorzowianie też jedynie 3 na 20 prób. Często mówi się, że kosze w halach są przyjazne. Te we Wrocławiu takie na pewno nie były.
„Kangury" zagrały całe spotkanie na zaledwie 28-procentowej skuteczności. Wygrywaliśmy przez mniej niż pięć minut. To była nasza koszykarska droga przez mękę, na szczęście do szczęśliwego końca.
Mimo pudeł nie rezygnowaliśmy, cały czas uparcie staraliśmy się dopaść gospodarzy. Zapisaliśmy na swoim koncie aż 18 przechwytów, z tego 8 dał, rozgrywający najlepszy mecz w sezonie weteran, Marek Mańkowski.
W decydującej, czwartej kwarcie, po serii punktowej 8:0, wyszliśmy na chwilę na prowadzenie 52:51.
Dalej, ostatni raz tego wieczoru, narobił nam szkody 21-letni Jakub Lewandowski. Mierzący 203 cm koszykarz zdobył 28 pkt, miał 16 zbiórek. Po jego koszach Gimbasket w końcówce znów wygrywał, i to 57:52.
Wtedy zaczął się gorzowski, decydujący atak na wagę arcyważnego zwycięstwa.
Dwie trójki trafił Konrad Jelski, potem jeszcze nie zadrżała mu ręka przy dwóch rzutach osobistych. Po drugiej stronie boiska, udanymi akcjami w obronie już na dobre zatrzymaliśmy Lewandowskiego. Najpierw skuteczne było podwojenie, a potem ruchy rywala świetnie przeczytał Bartosz Dreczkowski. Gospodarze stracili piłkę, do tego sędziowie odgwizdali im faul niesportowy. Mecz zamknęły trzy celne rzuty wolne Adama Chodkiewicza. Mamy się z czego cieszyć!
W sobotę, 17 grudnia o godz. 16, w domowej hali CEZiB przy ul. Warszawskiej, gorzowianie zakończą pierwszą rundę sezonu zasadniczego, a zarazem wystąpią w lidze ostatni raz w 2022 r. Przeciwnik przyjedzie naprawdę godny. Ekipa KS 27 Katowice do tej pory przegrała jedynie z Sokołem Międzychód.
ROBEN GIMBASKET WROCŁAW - EIG CEZIB KANGOO BASKET GORZÓW 59:63
KWARTY: 13:10, 17:18, 17:14, 12:21.
GIMBASKET: Lewandowski 28 (3x3), Gniewek 13 (1), Gałczyński 8, Mazurek 5 (1), Grochowski oraz Październy 3 (1), Tomaszewski 2.
KANGOO BASKET: Jelski 23 (5x3), Mańkowski 15 (2), Chodkiewicz 10 (1), Grzegorczyk 9 (1), Jachimowski 2 oraz Wróbel 2, Kaczmarek 2, Dreczkowski, Latecki, Zawadzki.
WYNIKI Z 14. KOLEJKI:
Roben Gimbasket Wrocław - EIG CEZIB KANGOO BASKET GORZÓW 59:63, WKK II Wrocław - Zetkama Doral Nysa Kłodzko 79:83, Basket Club Obra Kościan - Maximus Kąty Wrocławskie 78:100, Exact Systems Śląsk Wrocław - BC Swiss Krono Żary 85:72, Magnolia KKS Siechnice - BM Stal Ostrów Wlkp. 119:107, KS 27 Katowice - SKM Zastal Zielona Góra 89:55, Sokół Marbo Międzychód - Sudety Jelenia Góra 90:75, Pogoń Prudnik - Team Plast KK Oleśnica 101:65.
Drużyny, które w fazie zasadniczej zajmą miejsca 1-8 w każdej z grup, będą walczyć w fazie play-off o awans do pierwszej ligi. Zespoły, które zajmą miejsca 9-16 (grupy A, C i D) oraz 9-15 (grupa B), kończą rywalizację w sezonie i zajmują miejsca 33-63. Drużyny, które zajmą dwa ostatnie miejsca w każdej z grup, tracą prawo gry w rozgrywkach drugiej ligi.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny