- Zdecydowanie więcej doświadczenia jest po stronie zawodników Stilonu i wydaje się, że to oni muszą, są faworytem - mówił trener warciarzy Mateusz Konefał. - Faworyci? W porządku, nam taka rola nie przeszkadza - odpowiedział Karol Gliwiński, szkoleniowiec stilonowców. - Jako zespół to jednak Warta jest bardziej ograna na trzecioligowym poziomie. Boisko też nie będzie dla rywali żadnym zaskoczeniem, bo przecież obie gorzowskie drużyny walczą przy Olimpijskiej. Życzyłbym sobie, aby to był bardzo dobry mecz, który obejrzy dużo kibiców.
Fani tym razem przyszli. Było ich zdecydowanie najwięcej w rundzie jesiennej na gorzowskim stadionie.
- Przy takiej publiczności chce się grać, walczyć za dwóch. Oba zespoły zostawiły na boisku całe zdrowie - przyznał Cyprian Poniedziałek. 21-latek wszedł na boisko w drugiej połowie i został bohaterem Stilonu. - Liczę, że wiosną wielu z tych kibiców wróci na nasze trybuny, bo derby były dramatyczne, mieliśmy sporo sytuacji z obu stron, a więc taka piłka powinna się podobać.
Występujący w roli gospodarzy stilonowcy ruszyli z większym animuszem, ale to Warta miała pierwszą okazję na gola. W 8. minucie, po odbiorze piłki, w dogodnej sytuacji spudłował Paweł Krauz.
Jedną z ważniejszych minut była 16. To wtedy drugi raz ostro faulował Maciej Grudziński. W krótkim odstępie czasu obejrzał dwie żółte kartki, a w konsekwencji czerwoną.
Sędzia Paweł Horożaniecki z Żar jest znany z rozdawania kolorowych kartoników w czasie pojedynków piłkarskich. W sobotę w Gorzowie pokazał ich aż 15, w tym tę wspomnianą wyżej, jedną czerwoną.
Po stracie zawodnika Warta przemeblowała ustawienie i zdecydowanie bardziej się cofnęła, a wiemy, że w destrukcji grać potrafi. Do trójki obrońców zszedł Adrian Bielawski, a na lewą stronę powędrował Piotr Majerczyk. Mecz do końca pierwszej części stracił swój blask.
- Warciarze umieją się bronić i jeszcze raz to udowodnili. To prawda, że długimi momentami zwyczajnie biliśmy głową w mur - dodał Poniedziałek.
W 53. minucie Warta posłała do boju Adriana Malchera i Karola Gardzielewicza. Ta dwójka często dawała tej gorzowskiej drużynie jakość w ofensywie. Dzisiaj jeszcze raz ci piłkarze mogli rozstrzygnąć mecz.
Gardzielewicz w krótkim czasie zmarnował dwie doskonałe okazje. W końcu, w 62. minucie, asystował przy golu dla Warty strzelonym głową przez Krauza.
- Musieliśmy stracić bramkę, abyśmy przestali kalkulować i naprawdę ruszyli na przeciwnika - stwierdził kapitan Stilonu Łukasz Maliszewski. - Mieliśmy kilka sytuacji, ale zdołaliśmy tylko wyrównać. Kończymy to spotkanie z niedosytem, bo Warta przecież przez większość minut grała w dziesięciu.
Stilonowcom brakowało trochę celności albo doskonale spisywał się bramkarz warciarzy Łukasz Wiśniewski. W końcu, w 88. minucie, bardzo dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego posłał Konrad Przybylski, do którego przystawił głowę Poniedziałek.
- Tak to czasami jest, że i ten jeden z najmniejszych na boisku potrafi się znaleźć w polu karnym - śmiał się piłkarz Stilonu. - To mój pierwszy gol w karierze strzelony bezpośrednim uderzeniem głową po rzucie rożnym. Cieszę się, ale i żałuję tej ostatniej akcji w dzisiejszym meczu, jeszcze jednego kornera. Piłka znów przyleciała do mnie, tym razem spadła mi na nogę. Szkoda, że uderzyłem niezbyt czysto i nie trafiłem w światło bramki, bo mogło być szaleństwo. Mamy punkt i trzeba go brać. Jak nie udało się wygrać, to choć trzeba zremisować.
A jak warciarze zareagowali na jeden zdobyty punkt? - Z pewnością bierzemy go bez narzekania, bo z przebiegu gry remis jest chyba sprawiedliwy - stwierdził Krauz. - To prawda, że coś znacznie więcej mieliśmy już blisko, bo wyrównanie padło w 88. minucie. Nie ma co jednak już teraz tego roztrząsać. Przecież wiemy, od kiedy graliśmy w tym spotkaniu w dziesięciu.
W następny weekend piłkarze trzeciej ligi kończą rundę jesienną. Zanim całkowicie skupimy się na grze Polaków na mundialu w Katarze, obejrzymy jeszcze po jednym meczu Stilonu i Warty z czołowymi drużynami trzeciej grupy.
W roli gospodarza wystąpią warciarze, których czekają lubuskie derby. W sobotę, 19 listopada, o godz. 12 podejmą przy Olimpijskiej rewelacyjnego ćwierćfinalistę Pucharu Polski - Lechię Zielona Góra. Stilonowcy o tej samej porze zagrają z Rekordem w Bielsku-Białej.
AGENCJA INWESTYCYJNA STILON GORZÓW - ASTROENERGY WARTA GORZÓW 1:1 (0:0)
BRAMKI: Poniedziałek (88.) - Krauz (62.)
STILON: Rosa - Kaniewski (46. min Trepczyński), Sadowski, Przybylski - Kopeć, Wiśniewski, Maliszewski, Kaczor (46. min Pająk) - Kurlapski (75. min Poniedziałek), Drozdowicz, Nowak.
WARTA: Wiśniewski - Majerczyk (75. min Zdzichowski), Siwiński, Gajda - Błajewski, Jachno (53. min Malcher), Duda (75. min Kasprzak), Grudziński - Ufir, Krauz (68. min Burzyński), Rybicki (53. min Gardzielewicz).
WYNIKI Z 16. KOLEJKI:
AGENCJA INWESTYCYJNA STILON GORZÓW - ASTROENERGY WARTA GORZÓW 1:1, MKS Kluczbork - Górnik II Zabrze 5:1, Raków II Częstochowa - Chrobry II Głogów 3:0, Ślęza Wrocław - Gwarek Tarnowskie Góry 1:1, Stal Brzeg - Rekord Bielsko-Biała 1:4, Polonia Bytom - Pniówek 74 Pawłowice 4:1, Polonia Nysa - Odra Wodzisław Śląski 1:1.
Pierwszy zespół awansuje do drugiej ligi. Co najmniej trzy ostatnie drużyny spadną do regionalnych czwartych lig.