- Chcielibyśmy oczywiście potwierdzić, że stabilizujemy naszą dyspozycję na wyższym poziomie i potrafimy regularnie zwyciężać - zapowiadał trener Warty Mateusz Konefał. - Rezerwy Chrobrego z pewnością są jednym z tych przeciwników w naszym zasięgu. Od razu jednak dodam, że tu już nie jest nieopierzony beniaminek, złożony z juniorów. W tych dziesięciu rozegranych meczach młodzi głogowianie porządnie okrzepli na trzecioligowym poziomie i zdążyli już trzy razy wygrać.
Gospodarze parli w sobotnie popołudnie przy Olimpijskiej do zwycięstwa, goście faktycznie potwierdzili, że ten poziom rozgrywkowy jest już dla nich. Dzięki temu obejrzeliśmy żywy, niezły mecz.
Od 21. minuty na miano bohatera spotkania zaczął pracować 19-letni bramkarz Warty Łukasz Wiśniewski. Dlaczego nim ostatecznie nie został? O tym później.
Wiśniewski kilka razy ratował gorzowian przed stratą gola, choć momentami wydawało się, że tu już nie jest możliwe. Choćby robinsonada w 31. minucie. Piłka poleciała na rzuty rożny, a uderzający z kilku metrów Jakub Cieślicki tylko mógł złapać się za głowę.
W naszym subiektywnym Top 3 dzisiejszych interwencji Wiśniewskiego znalazła się też ta po główce z bliska Maksyma Iwanowicza i przerwana kontra gości w 61. minucie. Wtedy w sytuacji sam na sam bramkarza Warty nie był w stanie pokonać Tomasz Wojciechowski.
Piłkarze z Gorzowa w tym czasie wcale nie przyglądali się zagraniom rywali, a też szukali swoich szans. Piłka często była wstrzeliwana w pole karne Chrobrego, choć trzeba przyznać, że tam w decydującym momencie akcji brakowało nam trochę dokładności. Swoje też robił bramkarz Głogowa Bartosz Szafer.
W 60. minucie Dawid Ufir pocelował w samo okienko, ale Szafer jakimś cudem to wyciągnął. Tak samo jak zażegnał niebezpieczeństwo, gdy doskonałe okazje mieli Krystian Rybicki i ponownie Ufir.
Za końcówkę w wykonaniu warciarzy niestety cisną się na usta same brzydkie słowa. My byliśmy nieskuteczni, a to głogowianie w końcu się przełamali. Jak rutyniarze, choć w składzie mieli prawie samych piłkarzy z roczników 2002 i 2003, wykorzystali błędy obrony gorzowian. Przy 0:2 mocno się rozpadało. Niebo też zapłakało nad tym, co ponownie tej jesieni wydarzyło się przy Olimpijskiej.
- Nie mam pojęcia, co już mam mówić, przecież nie gramy źle, mamy swoje okazje, a znów u siebie zostajemy z niczym - przyznał przygnębiony kapitan gorzowian Paweł Krauz. - Prawie wszystkie punkty zebraliśmy na wyjazdach. Nawet na takich, gdzie nikt na nas nie liczył. A w domu straszna klapa, choć dzisiaj po prostu w końcu wypadało wygrać. Nie wiem, co jeszcze musimy zmienić, aby jakoś zdjąć klątwę z Olimpijskiej.
W następnym meczu ligowym, w sobotę, 15 października drużyna Warty zagra na wyjeździe z Górnikiem II Zabrze.
ASTROENERGY WARTA GORZÓW - CHROBRY II GŁOGÓW 0:2 (0:0)
BRAMKI: Krawiec (81.), Wojciechowski (86.)
WARTA: Wiśniewski - Majerczyk, Gajda, Grudziński - Bielawski, Malcher (65. min Lazar), Duda (75. min Wawrzyniak), Burzyński - Ufir, Krauz (75. min Kasprzak), Gardzielewicz (71. min Rybicki).
WYNIKI Z 11. KOLEJKI:
ASTROENERGY WARTA GORZÓW - Chrobry II Głogów 0:2, Odra Wodzisław Śląski - AGENCJA INWESTYCYJNA STILON GORZÓW 1:6, Polonia Bytom - MKS Kluczbork 2:0, Miedź II Legnica - Lechia Zielona Góra 0:4, Polonia Nysa - Stal Brzeg 2:1, Carina Gubin - Ślęza Wrocław 1:3, Pniówek 74 Pawłowice - Raków II Częstochowa 1:1, LKS Goczałkowice Zdrój - Górnik II Zabrze 0:3, Rekord Bielsko-Biała - Gwarek Tarnowskie Góry 4:2.
Pierwszy zespół awansuje do drugiej ligi. Co najmniej trzy ostatnie drużyny spadną do regionalnych czwartych lig.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera