Po ostatnich meczach warciarze spadli do strefy spadkowej w trzeciej grupie, a zespół LKS, dzięki dwóm z rzędu wyjazdowym zwycięstwom, zdążył z niej się dźwignąć. Do tego na spotkanie z gorzowianami, na trybuny Panattoni Areny, po renowacji płyty głównej wrócili kibice.
- „Goczały" są rozpędzone, ale myślę, że powtarza się sytuacja z poprzedniego sezonu, gdzie w naszej grupie wiele drużyn prezentuje zbliżony poziom i znów do końca będzie trwała walka, aby ostatecznie wyłonić tych nieszczęśliwych, czyli spadkowiczów - mówił trener Warty Mateusz Konefał. - Wiem, na co stać moich zawodników. Uważam, że na dziś mają więcej jakości od LKS. Dlatego jedziemy zagrać dobry mecz i odnieść zwycięstwo.
W pierwszej części najpierw dwukrotnie z ostrego kąta niecelnie strzelał nasz skrzydłowy Dawid Ufir, a w 19. minucie przed utratą gola uratował gospodarzy bramkarz Klaudiusz Mazur. Tu odważnie w pole karne wbiegł Karol Gardzielewicz i zabrakło centymetrów, aby jego podanie dotarło do Pawła Krauza.
Gracze Goczałkowic mocno nacisnęli między 38. a 41 minutą. Wtedy gorzowski bramkarz Oskar Natorski przytomnie obronił dwa groźne strzały głową. Dodatkowo dopisało nam szczęście, bo uderzenie z 16 metrów Dawida Lipniaka wylądowało na poprzeczce.
Niewykorzystane okazje się mszczą? Raczej to Warta przypieczętowała niezłą grę do przerwy golem na 1:0.
W 44. minucie po szybkiej wymianie podań na małej przestrzeni, z lewej strony dośrodkował piłkę Maciej Grudziński. W polu karnym pojedynek z obrońcą wygrał Adrian Bielawski i strzałem głową dał gościom prowadzenie.
W drugiej połowie gospodarze z ochotą ruszyli do odrabiania strat i udało im się to już w 54. minucie. Po rzucie rożnym Natorski obronił strzał głową Krzysztofa Kiklaisza, ale przy dobitce z bliska Szymona Gemborysa był już bezradny.
Na pewno właśnie Natorskiemu po przerwie zawdzięczamy to, że straciliśmy tylko jednego gola. Nawet jeszcze w doliczonym czasie piłkarze LKS dwa razy groźnie strzelali, ale bramkarz Warty był na posterunku.
Gorzowianie w ataku byli już o wiele mniej produktywni. Mieli jednak piłkę meczową w 73. minucie. Do dalekiego podania na prawą stronę Marcela Kasprzaka doszedł Bielawski. Ładnie przyjął piłkę i od razu zagrał ją w pole karne rywali. Wydawało się, że Daniel Czerwiński musi ponownie dać nam prowadzenie, zabrakło większego zdecydowania. Ostatecznie jego próbę strzału z kilku metrów na spółkę zablokowali jeden z obrońców i bramkarz gospodarzy.
W 8. kolejce ekipa Warty ponownie zagra na wyjeździe. W niedzielę, 18 września wybierze się do Kluczborka.
LKS GOCZAŁKOWICE-ZDRÓJ - ASTROENERGY WARTA GORZÓW 1:1 (0:1)
BRAMKI: Gemborys (54.) - Bielawski (44.)
WARTA: Natorski - Gajda, Siwiński, Grudziński - Bielawski, Ufir, Duda (62. min Jachno), Malcher (62. min Kasprzak), Burzyński (54. min Majerczyk) - Gardzielewicz, Krauz (46. min Czerwiński).
WYNIKI Z 7. KOLEJKI:
LKS Goczałkowice Zdrój - ASTROENERGY WARTA GORZÓW 1:1, AGENCJA INWESTYCYJNA STILON GORZÓW - MKS Kluczbork 2:3, Miedź II Legnica - Raków II Częstochowa 0:4, Lechia Zielona Góra - Stal Brzeg 1:0, Polonia Bytom - Ślęza Wrocław 3:1, Odra Wodzisław Śląski - Górnik II Zabrze 2:3, Polonia Nysa - Chrobry II Głogów 1:0, Carina Gubin - Gwarek Tarnowskie Góry 1:1, Pniówek 74 Pawłowice - Rekord Bielsko-Biała 2:1.
Pierwszy zespół awansuje do drugiej ligi. Co najmniej trzy ostatnie drużyny spadną do regionalnych czwartych lig.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera