Wiosną, gdzie warciarze w dramatycznych okolicznościach obronili miejsce wśród trzecioligowców, na początku czerwca Pniówek wygrał w Gorzowie 3:1. Tym razem przyjechał jako wicelider trzeciej grupy. Istotnie osłabiony, bo ekipę z Pawłowic właśnie opuścił niespełna 20-letni Grzegorz Glapka (trzy gole i tyle samo asyst w tym sezonie), który przeniósł się aż na zaplecze ekstraklasy, do ŁKS-u Łódź.
W naszej drużynie od początku zobaczyliśmy 18-letniego Filipa Wawrzyniaka, który zaliczył pierwsze 20 minut na trzecioligowym poziomie w poprzedniej kolejce w Gubinie. Czekaliśmy na występ - przełamanie gorzowian. Po dwóch bardzo przeciętnych, ligowych potyczkach.
- U siebie w poprzednich dwóch pojedynkach remisowaliśmy i bardzo liczę, że tę serię spotkań bez porażki w roli gospodarza będziemy przedłużać. Pniówek doskonale potrafi przekuć na szansę dla siebie każdy błąd przeciwnika, stąd to aktualne miejsce w czołówce tabeli. Z pewnością jednak nie jest to rywal, którego nie da się pokonać - powiedział Mateusz Konefał, trener Warty.
Mamy ostatnio duży kłopot ze stwarzaniem sobie bramkowych okazji. W sobotnie popołudnie chcieliśmy temu zaradzić znacznie bardziej ofensywnym ustawieniem. Warta zagrała trójką obrońców, szeroko po bokach biegali Piotr Majerczyk i Adrian Bielawski, większa liczba naszych graczy wbiegała też w pole karne rywala.
Do przerwy naliczyliśmy dwie, może trzy akcje, w których gospodarzom zabrakło ostatniego, dokładnego podania, aby stworzyć realne zagrożenie. Niecelne były też strzały zza pola karnego Dominika Siwińskiego (z rzutu wolnego) i w 38. minucie Bielawskiego. Ten ostatni pomylił się niewiele.
Zawodnicy Pniówka głównie pilnowali swojej bramki. W 45. minucie ruszyli jednak na naszą połowę i objęli prowadzenie. Po prawej stronie za dużo miejsca zostawiliśmy Kamilowi Glencowi, który dzięki temu mógł wykonać dokładne dośrodkowanie. Piłka poleciała wprost na głowę Mateusza Szatkowskiego. Niezbyt rosły, 32-letni napastnik przechytrzył wszystkich gorzowskich obrońców.
Powinniśmy wyrównać w 58. minucie, gdy duży błąd popełnił bramkarz gości Mateusz Pońc. Wybiegł aż na linię własnego pola karnego, gdzie minął się z piłką. Ta spadła pod nogi Karola Gardzielewicza. 23-latek natychmiast oddał się strzał, ale gola nie było, bo na linię bramkową wycofał się i skutecznie interweniował Glenc. Pawłowice miały się już swojego bohatera, bo przecież właśnie ten sam piłkarz asystował przy bramce.
To nie było wielkie piłkarskie widowisko, ale z przebiegu gry warciarze nie zasłużyli dzisiaj na porażkę i na szczęście w 82. minucie mogli się cieszyć z remisu.
Opłaciło się mocniej nacisnąć przeciwników w ich polu karnym. Najpierw z prawej strony o piłkę skutecznie powalczył Brajan Burzyński i wysokim lobem posłał ją na drugi słupek. Tam Dawid Ufir najpierw mocno absorbował kapitana Pniówka Szymona Ciuberka, wygrał z nim pojedynek, w końcu z bliska wepchnął futbolówkę do siatki.
W 7. kolejce, w sobotę, 10 września, drużyna Warty zagra na wyjeździe z LKS Goczałkowice-Zdrój.
ASTROENERGY WARTA GORZÓW - PNIÓWEK 74 PAWŁOWICE 1:1 (0:1)
BRAMKI: Ufir (82.) - Szatkowski (45.)
WARTA: Natorski - Gajda (61. min Burzyński), Siwiński, Grudziński - Bielawski, Duda, Marchel (71. min Jachno), Majerczyk (61. min Lazar) - Gardzielewicz (83. min Kasprzak), Krauz, Wawrzyniak (61. min Ufir).
WYNIKI Z 6. KOLEJKI:
ASTROENERGY WARTA GORZÓW - Pniówek 74 Pawłowice 1:1, Stal Brzeg - AGENCJA INWESTYCYJNA STILON GORZÓW 0:2, MKS Kluczbork - LKS Goczałkowice Zdrój 1:2, Rekord Bielsko-Biała - Carina Gubin 2:0, Polonia Nysa - Gwarek Tarnowskie Góry 2:3, Górnik II Zabrze - Miedź II Legnica 2:1, Raków II Częstochowa - Polonia Bytom 3:1, Ślęza Wrocław - Lechia Zielona Góra 5:2.
Pierwszy zespół awansuje do drugiej ligi. Co najmniej trzy ostatnie drużyny spadną do regionalnych czwartych lig.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera