Obie lubuskie drużyny w sobotnie popołudnie w Gorzowie bardzo chciały wygrać i dzięki temu obejrzeliśmy naprawdę emocjonujący mecz. Warta znacznie dłużej utrzymywała się przy piłce, ale to Lechia miała bardziej konkretne sytuacje bramkowe. Dodajmy, że zielonogórzanie przez całą drugą połowę grali w dziesiątkę. Ostatecznie mamy remis 1:1.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Do derbowego starcia w Gorzowie warciarze przystępowali po bolesnym 0:4 w Bielsku-Białej. Za to zielonogórzanie po siedmiu miesiącach ostatnio nareszcie wygrali u siebie i to z rywalem z czołówki tabeli - Miedzią II Legnica.

Lechia - 35 pkt, Warta - 34. Obie lubuskie ekipy ciągle niepewne utrzymania. Kto tym razem będzie górą i bardziej bezpieczny w tabeli?

Pojedynek zaczął się od wylewnych uścisków Mateusza Konefała i Andrzeja Sawickiego. Przed meczem trenerzy nie szczędzili sobie komplementów. W trakcie spotkania przekonaliśmy się też, że szkoleniowca Zielonej Góry w sprawach taktycznych i kadrowych z trybuny aktywnie wspiera prezes Lechii Maciej Murawski, który kilka razy wstawał ze swojego krzesełka i wędrował z poradami w okolice ławki rezerwowych gości.

- Życząc sobie dobrego meczu stwierdziliśmy z Andrzejem, że może niech dwóch zostanie rannych, a nikt tym razem nie zginie - opowiadał Mateusz Konefał, szkoleniowiec Warty. - Absolutnie na nic się nie umawialiśmy, a oglądający ten pojedynek zobaczyli, że obie strony bardzo chciały wygrać. Ostatecznie jednak, zupełnie nieświadomie, już przed pierwszym gwizdkiem przewidzieliśmy ten remis.

Sobota, 21 maja 2022 r. Piłkarska trzecia liga: WARTA GORZÓW - LECHIA ZIELONA GÓRA 1:1 (0:0)
Sobota, 21 maja 2022 r. Piłkarska trzecia liga: WARTA GORZÓW - LECHIA ZIELONA GÓRA 1:1 (0:0)  Fot. Ireneusz Klimczak / Agencja Wyborcza.pl

Faktycznie obu trenerów, a także zawodników, w tym lubuskim futbolowym pojedynku nie urządzał bezbramkowy remis, a to świetnie dla widowiska. Mimo niepewnej pogody (w trakcie dzisiejszego spotkania kilka razy przelotnie padało), tym razem na meczu trzeciej ligi w Gorzowie nie było jakiejś tragicznej frekwencji, choć pewnie działacze i piłkarze Warty życzyliby sobie, aby kibice wybierali stadion przy Olimpijskiej nie tylko, gdy przyjeżdża Łukasz Piszczek.

Pierwsze okazje mieli gospodarze - dwa razy niezbyt dokładnie strzelał Karol Gardzielewicz. W 15. minucie z kilkunastu metrów kropnął jeszcze kapitan Paweł Krauz, który powrócił do składu gorzowian po odbyciu kary za nadmiar żółtych kartek, ale doskonałą obroną popisał się Wojciech Fabisiak.

Od tego momentu, w pierwszej połowie bardziej konkretni byli zielonogórzanie. Najlepszą sytuację miał w 18. minucie Przemysław Mycan, który dostał dokładne podanie w pole karne, ale z bliska trafił w poprzeczkę. W 26. minucie, piłkę zmierzającą do siatki, w ostatniej chwili wybił obrońca Warty Mateusz Ogrodowski.

Bardzo istotny moment tego pojedynku miał miejscu w doliczonym czasie pierwszej części. Szybko dwie żółte kartki, a w konsekwencji czerwoną obejrzał prawy obrońca Lechii Mariusz Kaczmarczyk. Dyskusja o wadze jego fauli była przez chwilę gorąca, ale sędzia zdania już oczywiście nie zmienił. W przerwie miejsce Kaczmarczyka na boisku zajął rezerwowy Maciej Maćkowiak, a zszedł gracz ofensywny, Brazylijczyk Vinicius.

Sobota, 21 maja 2022 r. Piłkarska trzecia liga: WARTA GORZÓW - LECHIA ZIELONA GÓRA 1:1 (0:0)
Sobota, 21 maja 2022 r. Piłkarska trzecia liga: WARTA GORZÓW - LECHIA ZIELONA GÓRA 1:1 (0:0)  Fot. Ireneusz Klimczak / Agencja Wyborcza.pl

Do przerwy mieliśmy naprawdę niezły mecz, w drugiej połowie do tego obejrzeliśmy gole.

Najpierw taki, o którym mówi się: stadiony świata. W 53. minucie najpierw 40 metrów od bramki Lechii doszło do starcia bramkarze Lechii Fabisiaka i Krauza. Napastnik Warty padł na murawę, a piłka poleciała na prawą stronę boiska. Tam przejął ją Dawid Ufir i z bardzo ostrego kąta zdecydował się na strzał. Wyszło mu fenomenalne uderzenie, które zmieścił pod poprzeczką. Gdy w 72. minucie był zmieniany, z gratulacjami za genialną bramkę pospieszył nawet trener Sawicki.

- Patrząc, jak ułożył nam się ten mecz, gdzie aż 45 minut graliśmy w przewadze, chciałoby się czegoś więcej niż jeden punkt - stwierdził trener Konefał. - Zdobyliśmy gola z gatunku tych niemożliwych do strzelenia. Mieliśmy wszystko w swoich rękach, ale zaraz potem zupełnie zaspaliśmy w obronie. Trzeba też przyznać, że mając duże posiadanie piłki, nie stwarzaliśmy sobie groźnych okazji. Dośrodkowania powinny być dokładniejsze, nie oddawaliśmy też kolejnych strzałów. Za to Lechia w swoich sytuacjach była bardziej konkretna.

Goście musieli więc zaatakować nawet w dziesiątkę i bardzo szybko się odgryźli. W 57. minucie o swojej jakości przypomniał Przemysław Mycan. Pomknął prawą stroną, dokładnie wrzucił piłkę w pole karne gorzowian, do niepilnowanego 17-latka Mateusza Zientarskiego, a ten strzałem z bliska, przy słupku doprowadził do wyrównania.

W 89. minucie drugą żółtą kartkę, a więc także czerwoną zobaczył trener Sawicki i końcówkę spotkania obejrzał z trybun.

- Złości mnie niekonsekwencja sędziego, który różnie oceniał dzisiaj faule - mówił szkoleniowiec Lechii. - Przy jednej linii, Warta też na pewno nie dograłaby tego meczu w jedenastu. Z chłopaków jestem bardzo dumny. Mieliśmy swoje okazje, a przecież w 47. minucie, gdy już byliśmy osłabieni, Przemek Mycan powinien wyprowadzić nas na prowadzenie. Zabrakło naprawdę niewiele. W końcówce, gdzie siłą rzeczy przyszło nam już się wyłącznie bronić, pokazaliśmy charakter i zimną krew.

W 83. minucie po stadionie przeleciał głośny jęk zawodu, bo Brajan Burzyński nie wykorzystał bardzo dobrego dośrodkowania Macieja Grudzińskiego. Potem okazało się, że młody pomocnik Warty i tak był na minimalnym spalonym.

W ostatnich fragmentach dzisiejszego pojedynku gorzowianie nie opuszczali już okolic pola karnego Lechii, ale seryjnie bite dośrodkowania prawie zawsze trafiały na głowę obrońcy gości Rafała Ostrowskiego, albo piłkę łapał bramkarz Fabisiak. Dramaturgii dodały potężna ulewa, która w doliczonym czasie gry rozpętała się nad stadionem, i wichura, ale wynik już się nie zmienił.

Po końcowym gwizdku widzieliśmy ściskających się gości i również szanujących jeden punkt warciarzy, bo ta zdobycz nie przyszła wcale łatwo.

Następny mecz ligowy zespół Warty rozegra w sobotę, 28 maja z Gwarkiem w Tarnowskich Górach. U siebie z tym rywalem przegraliśmy 2:3.

WARTA GORZÓW - LECHIA ZIELONA GÓRA 1:1 (0:0)

BRAMKI: Ufir (53.) - Zientarski (57.)

WARTA: Bukowski - Bielawski (64. min Majerczyk), Siwiński, Ogrodowski, Grudziński - Ufir (72. min Burzyński), Jachno (64. min Śledzicki), Kasprzak (82. min Rybicki), Marchel, Gardzielewicz - Krauz.

LECHIA: Fabisiak - Łokietek, Ostrowski, Babij, Kaczmarczyk - Zientarski (82. min Ł. Maćkowiak), Athenstadt, Surożyński, Soszyński - Vinicius (46. min M. Maćkowiak), Mycan (90. min Sitko).

WYNIKI Z 30. KOLEJKI:

WARTA GORZÓW - Lechia Zielona Góra 1:1, Piast Żmigród - Karkonosze Jelenia Góra 0:2, Carina Gubin - Zagłębie II Lubin 0:2, LKS Goczałkowice Zdrój - Rekord Bielsko-Biała 0:3, Odra Wodzisław Śląski - Pniówek 74 Pawłowice 0:2, Polonia Bytom - MKS Kluczbork 1:1, Foto Higiena Gać - Ślęza Wrocław 1:5.

  • 1. Zagłębie II Lubin 30 67 73:36
  • 2. Polonia Bytom 30 59 50:29
  • 3. Ślęza Wrocław 30 57 67:33
  • 4. Rekord Bielsko-Biała 30 55 59:36
  • 5. Miedź II Legnica 29 52 51:38
  • 6. LKS Goczałkowice Zdrój 30 47 42:36
  • 7. Górnik II Zabrze 29 45 41:37
  • 8. Pniówek 74 Pawłowice 30 38 41:51
  • 9. Stal Brzeg 29 37 37:36
  • 10. Lechia Zielona Góra 30 36 39:40
  • 11. MKS Kluczbork 30 36 43:51
  • 12. WARTA GORZÓW 30 35 39:46
  • 13. Odra Wodzisław Śląski 30 34 37:55
  • 14. Carina Gubin 30 34 36:43
  • 15. Gwarek Tarnowskie Góry 29 34 37:45
  • 16. Piast Żmigród 30 32 41:62
  • 17. Karkonosze Jelenia Góra 30 30 36:57
  • 18. Foto Higiena Gać 30 15 24:62

Pierwszy zespół awansuje do drugiej ligi. Trzy ostatnie drużyny spadną do regionalnych czwartych lig.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Roman Imielski poleca
Więcej