Zgodnie z ostatnio panującymi zasadami obsada zawodów została ustalona na podstawie nominacji Głównej Komisji Sportu Żużlowego, w porozumieniu z trenerem reprezentacji Polski – Rafałem Dobruckim. W finale Złotego Kasku w Opolu wystartowali wyłącznie zawodnicy, znajdujący się aktualnie w składzie kadry seniorów i juniorów bądź ci, którzy są w kręgu zainteresowań.
Usłyszeliśmy trochę słusznych narzekań, że żużlowcom nie daje się poświętować z rodzinami. Liga w Wielkanoc była od zawsze, ale Złoty Kask faktycznie spokojnie mógłby odbyć się w innym terminie.
Przyjeżdżając na opolski stadion, na którym ściga się drugoligowy Kolejarz, przenieśliśmy się w czasie. Kameralny obiekt, kibice siedzący na kocach na trawie. Do tego bardzo krótki, techniczny tor. Tu musiało być dużo żużla w żużlu. A na trybunach nadkomplet widzów chcących zobaczyć w akcji całą krajową czołówkę. Tego typu turnieje w takich ośrodkach mają sens.
Fani z pewnością przyszli też na Bartosza Zmarzlika, który przegrywał starty i przez to wyścigi z jego udziałem były bardzo atrakcyjne. Dwie trójki na koncie miał po tym, jak objechał kolegę ze Stali Gorzów Szymona Woźniaka oraz Kacpra Worynę.
- Ta jazda z Bartkiem zawsze sprawia mi ogromną frajdę - przyznał Woźniak. - Czasami udaje mi się być po starcie z przodu, ale potem bardzo trudno jest utrzymać go za sobą. Na dziś chyba tylko Zmarzlik potrafi sobie tak perfekcyjnie przygotować okazję do wyprzedzenia rywala i skutecznie zaatakować.
Ostrzyliśmy sobie apetyty na wyścig numer dziewięć, gdzie pod taśmą stawili się ze Zmarzlikiem m.in. Dominik Kubera i Maciej Janowski. Kapitan Stali kapitalnie jednak uciekł z czwartego pola i czasem 59,39 sekundy ustanowił nowy rekord toru. Poprzedni (59,50 s) przez prawie cztery lata należał do Amerykanina Grega Hancocka.
- Strasznie ten Zmarzlik wszystkich wokół siebie stresuje. Tak mocno chcą z nim powalczyć, że wjeżdżają w taśmę - śmiał się doświadczony trener Marek Cieślak, który obecnie jest ekspertem Canal+. Stąd wzięły się nadprogramowe starty gorzowskiego żużlowca, bo jego wyścigi były kilka razy powtarzane.
W 20. biegu Zmarzlik potrzebował dwójki, aby jako pierwszy w historii zwyciężyć w Złotym Kasku trzy razy z rzędu. Najpierw upadł, bo zabrakło dla niego miejsca w pierwszym wirażu. Razem ze stalowcem leżał Gleb Czugunow. Na szczęście to nie były jakieś groźne wywrotki.
W pierwszej powtórce w taśmę wpakował się Piotr Pawlicki, a drugą lepiej zaczął Patryk Dudek, ale na drugim wirażu wjechał w koleinę i musiał ostro wyhamować, aby nie spotkać się z bandą. To natychmiast wykorzystał Zmarzlik, zbierając maksymalne 15 pkt.
- Jest duża radość, bo wygrać Złoty Kask trzy razy z rzędu to duża sprawa, przy tak mocnej stawce zawodników. Szybko się pakuję i lecę do domu jeszcze może wieczorem choć chwilę poświętować z rodziną - podsumował szczęśliwy żużlowiec Stali.
Siedem zwycięstw w Złotym Kasku ma Tomasz Gollob, a dzisiaj Zmarzlik dołączył do Janusza Kołodzieja, Romana Jankowskiego, Edwarda Jancarza, Zenona Plecha i Przemysława Pawlickiego z trzema triumfami na koncie.
Dopiero połowa kwietnia, a kapitan Stali Gorzów wygrał już Kryterium Asów, Międzynarodowe Indywidualne Mistrzostwa Ekstraligi i dziś Złoty Kask. Piekielnie mocne wejście Zmarzlika w sezon 2022. Teraz tylko trzeba ostro zmobilizować gorzowski zespół, aby zacząć zwyciężać w PGE Ekstralidze.
WYNIKI FINAŁU ZŁOTEGO KASKU 2022 W OPOLU:
7. Piotr Pawlicki (Unia Leszno) 8 (2, t, 3, 3, t), Gleb Czugunow (Sparta Wrocław) 8 (1, 2, 2, 2, 1), 9. Janusz Kołodziej (Unia Leszno) 7 (t, 1, 3, 0, 3), 10. Jarosław Hampel (Motor Lublin) 6 (3, 0, 0, 1, 2), 11. Tobiasz Musielak (Wilki Krosno) 6 (1, 1, 1, 0, 3), 12. Kacper Woryna (Włókniarz Częstochowa) 6 (0, 2, 2, 2, d), 13. Przemysław Pawlicki (GKM Grudziądz) 4 (1, 2, 1, d, 0), 14. Wiktor Lampart (Motor Lublin) 3 (1, 1, 0, 0, 1), 15. Jakub Miśkowiak (Włókniarz Częstochowa) 2 (0, 0, 0, 1, 1), 16. Paweł Przedpełski (Apator Toruń) 1 (0, 0, 0, 1, 0), 17. Bartłomiej Kowalski (Sparta Wrocław) 0 (0, 0), 18. Krzysztof Kasprzak (GKM Grudziądz) 0 (t, w, d).
Materiał promocyjny partnera