Gorzowski żużlowiec otwiera rywalizację o żużlowego mistrza świata tak jak rok temu we Wrocławiu, gdzie w pierwszym turnieju też dotarł do półfinału i skończył go na trzeciej pozycji, inkasując 11 pkt. Tor w czeskiej Pradze nie był dla Bartosza Zmarzlika tak szczęśliwy jak w poprzednim sezonie, w którym zwyciężył w oba dni. W piątek wielki finał dla Macieja Janowskiego, za nim są Rosjanin Emil Sajfutdinow i Brytyjczyk Tai Woffinden.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Dla brytyjskiej firmy BSI, która w tym sezonie kończy z żużlowym cyklem Grand Prix (nowym promotorem będzie Eurosport Events), ten i poprzedni rok wypadły w czasie pandemii koronawirusa. W 2020 r. wyścig o mistrza świata wystartował dopiero na koniec sierpnia i odbyło się osiem turniejów. Teraz ruszamy w połowie lipca, a zaplanowanych jest 11 imprez w siedmiu lokalizacjach.

Zaczęliśmy od wizyty i dwudniowych zmaganiach na Markecie w czeskiej Pradze. Rok temu w drodze po drugie złoto z rzędu w Czechach dwa razy zwyciężył Bartosz Zmarzlik. Wszyscy zastanawiamy się, czy kapitan Stali jeszcze raz zdystansuje grupę pościgową i da radę trzeci raz z rzędu. Dotychczas w żużlowych mistrzostwach świata dokonał tego bardzo dawno temu Ivan Mauger z Nowej Zelandii.

– Ludzie zawsze sobie coś wymyślą. Rok temu wszyscy pytali, czy będą dwa tytuły mistrzowskie z rzędu – śmiał się Bartosz Zmarzlik. – Ja zupełnie tak do tego nie podchodzę, bo wiem, jak mocna stawka ściga się w Grand Prix i jak żużel jest dzisiaj wyrównany. Jedziemy z całym teamem do Pragi, która rok temu wreszcie mnie pokochała, jak najlepiej przygotowani, nastawieni na jak najlepsze ściganie.

Zmarzlik zaczynał piątkowy turniej w czwartym wyścigu, z pola startowego pod bandą. Starał się pojechać po dużej i było blisko, aby wysunął się na czoło stawki. Ostatecznie znalazł się na trzeciej pozycji. Zaraz miał też występ w biegu piątym, tym razem w czerwonym kasku, z pierwszego toru. Tutaj wpadła mu dwójka, bo na pierwszym łuku minął go Emil Sajfutdinow, Rosjanin, który jednak nie startuje pod rosyjską flagą (tak samo jak Artiom Łaguta). To efekt sankcji nałożonych przez Światową Agencję Antydopingową (WADA) na Rosję za permanentne łamanie przepisów antydopingowych.

Szybko dowiedzieliśmy się, że wrócił cykl Grand Prix, bo szeroko otwieraliśmy oczy, widząc, jak źle przygotowany jest tor. Kolejny raz w czasie żużlowych mistrzostw świata. Nadmierne polewanie wodą, bronowanie nawierzchni bez głowy. Zamiast płynnej jazdy walka najlepszych w swoim fachu o w miarę bezpieczne przejechanie łuków.

Lepsze ściganie zaczęliśmy oglądać dopiero od trzeciej serii, w której Zmarzlik w 12. wyścigu znów się mordował. Miał czerwony kask, a jednak wyjeżdżał z pierwszego wirażu jako czwarty. Na dystansie zdołał minąć Krzysztofa Kasprzaka (ostatni raz był stałym uczestnikiem cyklu w 2015 r. i teraz wrócił) oraz Słoweńca Mateja Zagara.

– Kamyczki przy krawężniku, a dalej bardzo ciężki materiał. Prawie niemożliwe jest dopasować do takiej nawierzchni motocykl. My też jednak próbujemy, mamy jakieś pomysły. Trochę mamy warunki bardziej motocrossowe niż żużlowe – przyznał kapitan Stali Gorzów.

Przed czwartą serią na stadionie zgasło światło, bo zabrakło prądu, i zawodnicy zostali cofnięci spod taśmy, którą w piątek puszczał nie sędzia, tylko… komputer. Taka nowinka w GP. Czy żużlowi potrzebna? Zawodnicy bezkarnie ruszali się pod taśmą znacznie częściej niż w polskiej lidze. Zdecydowanie wolelibyśmy zobaczyć bezpieczny tor do walki od pierwszego do ostatniego wyścigu.

Warunki do porządnego ścigania zobaczyliśmy nareszcie w kilku ostatnich biegach. A w akcji Zmarzlika cyrkowca. W 14. wyścigu dopadł w końcu pierwszą trójkę, ale najpierw, przeciskając się na czoło stawki tuż przy bandzie, urwał w motocyklu hak, na którym żużlowcy trzymają w czasie jazdy prawą nogę. Bardzo istotny element do kierowania motoru. Wielu bez niego dalej by nie jechało. Mistrz świata dotarł do mety na pierwszym miejscu. Po walce Zmarzlik kręcił z niedowierzaniem głową i głęboko odetchnął. Świetnie, że poradził sobie z jeszcze jedną przeciwnością.

Zmarzlik do końca został przy tej jednej trójce. Inni byli znacznie szybsi. Stalowiec przypominał słowa Tomasza Golloba, że ten tor kocha albo nienawidzi.

– Pomyłki co do ustawień i tak wyszło, że to nie był mój dzień – przyznał nasz żużlowiec. – Niech w finale wygra Polak.

Pierwszym liderem cyklu Grand Prix 2021 został Maciej Janowski. Negatywny bohater ostatnich dni po tym, jak szybko uciekł z podium indywidualnych mistrzostw Polski, w których przegrał ze Zmarzlikiem. W piątek był świetny, odzyskiwał punkty na dystansie. W ten sposób zapewnił sobie zwycięstwo w wielkim finale, w którym minął Sajfutdinowa.

W zawodach oglądaliśmy również dwóch innych zawodników Stali Gorzów. Słowak Martin Vaculik zaczął od dwóch zer, ale dalej super się przełamał. Ostatecznie zajął dziewiąte miejsce. Półfinał zabrał mu w 19. wyścigu Janowski, który minął go po trasie. Debiutujący jako stały uczestnik cyklu Duńczyk Anders Thomsen zajął 14. miejsce.

Okazja do rewanżu nadchodzi bardzo szybko, bo drugi czeski turniej GP już w sobotę. Oczywiście, jeśli zlituje się pogoda, bo prognozy dla Pragi są fatalne.

KLASYFIKACJA PUNKTOWA 1. TURNIEJU GRAND PRIX 2021 W PRADZE (CZECHY)

  • 1. Maciej Janowski (Polska) – 20 pkt,
  • 2. Emil Sajfutdinow (Rosja) – 18 pkt,
  • 3. Tai Woffinden (Wielka Brytania) – 16 pkt,
  • 4. Fredrik Lindgren (Szwecja) – 14 pkt,
  • 5. Artiom Łaguta (Rosja) – 12 pkt,
  • 6. Bartosz Zmarzlik (Polska) – 11 pkt,
  • 7. Leon Madsen (Dania) – 10 pkt,
  • 8. Max Fricke (Australia) – 9 pkt,

9. Martin Vaculik (Słowacja) – 8 pkt, 10. Robert Lambert (Wielka Brytania) – 7 pkt, 11. Matej Zagar (Słowenia) – 6 pkt, 12. Jason Doyle (Australia) – 5 pkt, 13. Jan Kvech (Czechy) – 4 pkt, 14. Anders Thomsen (Dania) – 3 pkt, 15. Oliver Berntzon (Szwecja) – 2 pkt, 16. Krzysztof Kasprzak (Polska) – 1 pkt, 17. Daniel Klima (Czechy) – 0 pkt.

PRZEBIEG TURNIEJU

finał

23. wyścig: 1. Janowski, 2. Sajfutdinow, 3. Woffinden, 4. Lindgren (t)

półfinały

21. wyścig: 1. Sajfutdinow, 2. Lindgren, 3. Zmarzlik, 4. Madsen

22. wyścig: 1. Janowski, 2. Woffinden, 3. A. Łaguta, 4. Fricke

faza podstawowa (20 wyścigów)

1. Sajfutdinow 12 (2, 3, 2, 2, 3), 2. Janowski 11 (3, 0, 3, 2, 3), 3. A. Łaguta 10 (3, 1, 3, 0, 3), 4. Lindgren 10 (w, 2, 3, 3, 2), 5. Woffinden 9 (2, 3, 0, 1, 3), 6. Madsen 9 (3, 3, 1, 1, 1), 7. Zmarzlik 9 (1, 2, 2, 3, 1), 8. Fricke 9 (3, 1, 1, 2, 2), 9. Vaculik 8 (0, 0, 3, 3, 2), 10. Lambert 7 (0, 3, 2, 2, 0), 11. Zagar 7 (1, 2, 1, 3, 0), 12. Doyle 5 (2, t, 2, 0, 1), 13. Kvech 4 (1, 2, 1, 0, 0), 14. Thomsen 4 (0, 1, 0, 1, 2), 15. Berntzon 3 (2, 0, d, 0, 1), 16. Kasprzak 2 (1, w, 0, 1, 0), 17. Klima (1).

KOLEJNE TERMINY GRAND PRIX 2021

  • 17 lipca – GP Czech, Praga,
  • 30 lipca – GP Polski, Wrocław,
  • 31 lipca – GP Polski, Wrocław,
  • 6 sierpnia – GP Polski, Lublin,
  • 7 sierpnia – GP Polski, Lublin,
  • 14 sierpnia – GP Szwecji, Malilla,
  • 28 sierpnia – GP Rosji, Togliatti,
  • 11 września - GP Danii, Vojens,
  • 1 października – GP Polski, Toruń,
  • 2 października – GP Polski, Toruń.
icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Mikołaj Chrzan poleca
Więcej