Lechitom niezniszczalny Paweł Posmyk, który w pierwszej połowie został znokautowany, a jednak wrócił na boisko, strzelił bramkę głową na wagę remisu, na sam koniec meczu, w doliczonym czasie gry. Dzisiaj w 51. minucie otworzył wynik w Bielsku-Białej, pewnym uderzeniem z rzutu karnego. To już 13. gol w tym sezonie 40-latka.
Opłacało się wybrać na ten daleki wyjazd dzień przed meczem. Za taki wysiłek jest cenna nagroda - komplet punktów. Jeden z kluczowych w wyścigu o utrzymanie.
Warciarze od pierwszego gwizdka pokazywali, że przeciwko Rekordowi obowiązuje hasło: ten mecz musimy wygrać. Atakowaliśmy gospodarzy już pod ich polem karnym, tam parę razy odebraliśmy im piłkę. W 4. i 5. minucie szczęśliwie interweniował 18-latek Tomasz Grabowski, debiutujący dziś w bielskich barwach.
Raz, drugi, trzeci naprawdę brakowało centymetrów, aby nasz zespół objął prowadzenie. Rywale zagrozili nam tylko raz, ale przy strzale z rzutu wolnego piękną robinsonadą popisał się Kamil Lech. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że na koniec tego spotkania to będzie jeden z bohaterów Warty.
Po przerwie nic się nie zmieniło. Gorzowianie dalej skutecznie utrudniali przeciwnikom wyprowadzenie piłki. Odbiory stały się naprawdę mocną stroną warciarzy, a z tego zawsze można stworzyć coś fajnego.
Z czego wziął się rzut karny? Jak zwykle szarpiący i wyróżniający się Radosław Mikołajczak, wywalczył rzut wolny 18 metrów od bramki Rekordu. Do piłki podszedł Oskar Sikorski, który od 41. minuty, po kontuzji Adriana Bielawskiego, został przesunięty do drugiej linii. Uderzył tuż nad murem. Stojący w nim Mateusz Madzia nieoczekiwanie podniósł rękę nad głowę i dotknął piłkę. Ewidentna jedenastka i wspomniany już wyżej gol Posmyka.
- Dalej panowie, nie zwalniamy, idziemy po drugą bramkę! - wykrzyczał nasz trener Mariusz Misiura. Najpierw jednak jego zespół był przez kilkanaście minut w poważnych opałach.
Gospodarze zrobili trzy zmiany i dalej to był ich czas. Lech nie dał się jednak pokonać. Wygrywał pojedynki sam na sam z zawodnikami Rekordu, broniąc z wyczuciem, a przynajmniej raz po prostu też dopisało mu szczęście. To jednak nieważne. Liczy się, że skończyło się na zero z tyłu.
W 75. minucie Szymon Szymański próbował wycofać piłkę w stronę swojego bramkarza, a podał ją wprost do Pawła Krauza. Napastnik Warty, też grający dzisiaj bardzo dobre spotkanie, obrócił się i zbyt długo się nie namyślając, uderzył z 20 metrów. Wyszedł z tego przepiękny strzał w górny róg, bramka na 2:0.
Nie było nudy, zupełnie niezłe widowisko, a parę razy uśmiechnęliśmy się widząc, jak drużyna z Gorzowa potrafi na poziomie trzeciej ligi dobrze grać w piłkę i nareszcie ma naprawdę sporo jakości. Oczywiście również niezatapialnego Posmyka.
Ważne, aby trzymać poziom i teraz pójść za ciosem, a okazja do tego jest świetna. W sobotę, 15 maja o godz. 15 podejmiemy przedostatnią w tabeli Polonię Nysa. Na ten mecz Warta, pierwszy raz w tej rundzie, będzie mogła wpuścić kibiców. Zgodnie z luzowaniem obostrzeń, związanych z pandemią koronawirusa, może być wypełnione 25 proc. trybun.
REKORD BIELSKO-BIAŁA - WARTA GORZÓW 0:2 (0:0)
BRAMKI: Posmyk (51. z karnego), Krauz (75.)
WARTA: Lech - Śledzicki, Saktura, Sikorski, Stawikowski - Posmyk (70. min Błajewski), Szulc, Bielawski (41. min Nowakowski), Mikołajczak (90. min Poniedziałek) - Surożyński (83. min Gołdyn), Krauz (83. min Hirsz).
WYNIKI Z 30. KOLEJKI:
Rekord Bielsko-Biała - WARTA GORZÓW 0:2, Zagłębie II Lubin - Ślęza Wrocław 0:1, Foto Higiena Gać - Miedź II Legnica 2:2, Stal Brzeg - Górnik II Zabrze 0:2, Polonia Nysa - Ruch Chorzów 1:2, Lechia Zielona Góra - MKS Kluczbork 2:2, Polonia Bytom - Piast Żmigród 2:1.
Pierwszy zespół awansuje do drugiej ligi, co najmniej cztery ostatnie drużyny zostaną zdegradowane.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera