- Czas oddzielić mężczyzn od chłopców, to jest ten moment, gdzie jako zawodnicy i drużyna trzeba pokazać, że zasługujemy na grę w trzeciej lidze - mówił trener Warty Mariusz Misiura przed meczem z Lechią.
Po serii trzech porażek z rzędu w gorzowskim obozie znów zrobiło się gorąco, bo za nami też jest kilka zespołów, które nie chcą spaść, a nasza przewaga nad nimi stopniała do minimalnych rozmiarów. Do tego, przy kontuzjach kapitana Dominika Siwińskiego (dłuższa przerwa przez uraz kolana, duża strata) i Damiana Szałasa oraz pauzie za kartki Oskara Sikorskiego i Adriana Bielawskiego jedenastkę Warty trzeba było poskładać na nowo. Znalazło się w niej jednocześnie miejsce dla Pawła Krauza, Roberta Hirsza, Pawła Posmyka i Mateusza Surożyńskiego. Ustawienie mocno ofensywne, ale tak naprawdę tu już nie ma miejsca na wielkie kalkulacje. Trzeba atakować, zdobywać gole i punkty.
Gospodarze ruszyli do przodu, atakowali zielonogórzan od razu pod ich polem karnym. Bili do przerwy osiem rzutów różnych. I kilka razy łapali się za głowy, ale nie po przestrzelonych „setkach”, ale widząc, jak blisko mieli do piłki. Tu trzeba docenić klasę i spokój defensorów Lechii oraz bramkarza Wojciecha Fabisiaka, też przytomnie grającego na przedpolu nogami, momentami pełniącego rolę libero.
Z gorzowianin najbliżej szczęścia był w 18. minucie Hirsz, który dostał świetne podanie od Surożyńskiego. Niepotrzebnie poczekał ze strzałem, bo piłkę wyłuskał mu Jędrzej Król.
Fabisiak zaczął akcję bramkową Lechii. W niej bardzo ważne było prostopadłe podanie Arona Athenstadta do Przemysława Mycana na prawą stronę. Napastnik wrzucił futbolówkę w pole karne Warty. Tam pierwszy przy piłce był Bartosz Konieczny, a za chwilę też strzelec gola Mariusz Kaczmarczyk. Gracze gospodarzy za każdym razem minimalnie spóźnieni.
Po przerwie warciarze najpierw mieli bardzo dużo szczęścia, bo rywale stworzyli sobie trzy świetne okazje, aby podwyższyć prowadzenie i zamknąć ten mecz. Strzał z rzutu wolnego, z ostrego kąta, Jakuba Babija przytomnie wybronił Kamil Lech, a uderzenia Kaczmarczyka i Koniecznego były mniej lub bardziej niecelne.
Znów potwierdzi się stara, piłkarska zasada, że niewykorzystane sytuacje się mszczą? Po przejęciu piłki w środku pola przez Kamila Szulca i dośrodkowaniu Hirsza, z bliska pomylił się Radosław Mikołajczak, choć miał trudno, bo uderzał piłkę z powietrza.
Tu na chwilę cofamy się do pierwszej połowy. Do sytuacji z 34. minuty. Wtedy do piłki wystartowali Kaczmarczyk i Posmyk. Pierwszy dopadł do niej obrońca Lechii. Mocno kopnął futbolówkę, a ta z bliska trafiła w głowę 40-latka, dzisiaj kapitana Warty. Posmyk padł znokautowany, ale po paru minutach doszedł do siebie. Kolejny raz pokazał, że jest niezniszczalny.
W drugiej połowie zdecydowanie najlepszy snajper gorzowian (dotychczas 11 bramek) nie grał jakoś rewelacyjnie, zresztą jak cała drużyna gospodarzy. Jeszcze raz jednak okazał się ostoją Warty. To do niego trafiła piłka w doliczonym czasie gry - dokładnie dośrodkowywał Mikołajczak. Strzał głową, 12. gol w sezonie Posmyka. Wykorzystany właściwie jedyny poważny błąd obrońców z Zielonej Góry.
W ostatniej chwili wyrwany szczęśliwy, ale i cenny remis. Przerwana seria porażek, dodatkowy duży punkt w dorobku. Oby na wagę utrzymania zespołu z Gorzowa w trzeciej lidze. Ostatnie pojedynki i ten dzisiejszy pokazały jednak, jak Warta musi się bić, aby już nie wrócić do strefy spadkowej. Tu prawie nikt nie chce opuścić ligi. Trzeba być niezniszczalnym jak przeciwko Lechii Posmyk.
Kolejny mecz warciarzy już w najbliższą sobotę, 8 maja. Gorzowianie na wyjeździe zagrają z Rekordem Bielsko-Biała, którego w rundzie jesiennej pokonaliśmy 1:0, oczywiście po trafieniu Posmyka. Dzisiaj Rekord przegrał z liderem, Ruchem w Chorzowie 2:3.
WARTA GORZÓW - LECHIA ZIELONA GÓRA 1:1 (0:1)
BRAMKI: Posmyk (90.) - Kaczmarczyk (33.)
WARTA: Lech - Nowakowski (79. min Gołdyn), Śledzicki, Saktura, Stawikowski - Posmyk, Szulc (87. min Poniedziałek), Surożyński, Mikołajczak - Hirsz (87. min Błajewski), Krauz.
LECHIA: Fabisiak - Kocik, Ostrowski, Babij, Kaczmarczyk - Król (79. min Maćkowiak), Żukowski, Ekwueme, Athenstadt - Mycan, Konieczny (85. min Wieczorek).
WYNIKI Z 29. KOLEJKI:
WARTA GORZÓW - Lechia Zielona Góra 1:1, Ślęza Wrocław - Foto Higiena Gać 5:1, Piast Żmigród - Zagłębie II Lubin 0:2, MKS Kluczbork - Polonia Bytom 2:4, Ruch Chorzów - Rekord Bielsko-Biała 3:2, Polonia Stal Świdnica - Polonia Nysa 0:1, Górnik II Zabrze - ROW 1964 Rybnik 4:2, LKS Goczałkowice Zdrój - Stal Brzeg 1:1, Miedź II Legnica - Gwarek Tarnowskie Góry 3:2.
Pierwszy zespół awansuje do drugiej ligi, co najmniej cztery ostatnie drużyny zostaną zdegradowane.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera