W ubiegłym roku wioślarskie mistrzostwa Europy mieliśmy też w nietypowym terminie, bo dopiero w październiku. Zmagania na Malcie w Poznaniu to była jedyna prestiżowa impreza w tej dyscyplinie w 2020 r.
Ze względu na przesunięcie o rok igrzysk olimpijskich w Tokio (21 lipca – 8 sierpnia 2021 r.) ME 2021 znalazły się w wioślarskim kalendarzu na początku sezonu, już w kwietniu.
Po ruchach kadrowych, które musiały być dokonane z powodów zdrowotnych, w osadach Olgi Michałkiewicz i Katarzyny Boruch z gorzowskiego klubu zakładaliśmy, że we Włoszech o wielkie sukcesy będzie trudno, choć oczywiście miejsca tylko w finale B nikogo nie zadowoliły. To jest wskazówka, ile trzeba z siebie jeszcze dać przed wylotem do Tokio…
Czwórka podwójna kobiet (w Poznaniu też znalazła się w niej Katarzyna Boruch) pół roku temu wywalczyła brązowy medal.
W Varese ta osada płynęła w składzie: Katarzyna Boruch, Marta Wieliczko, Maria Sajdak i Katarzyna Zillmann. W przedbiegu Polki uzyskały czas 6.57,56 i na mecie znalazły się za Niemkami – 6.53,11. Rywalki wywalczyły bezpośredni awans do finału A, a nas czekał występ w repasażu. Tu do wyścigu medalowego kwalifikowały się dwie pierwsze osady. Reprezentantki Polski znalazły się na trzeciej pozycji, z dużą stratą do Włoszek i Norweżek.
Zawodniczkom z czwórki podwójnej pozostał więc występ w finale pocieszenia. Panie wygrały w niedzielne przedpołudnie finał B, na mecie miały prawie 2 s przewagi nad drugą Francją. Kończą mistrzostwa Europy na siódmej pozycji.
Tym razem nie było wielkich startów czwórki bez sterniczki, która walczyła w składzie: Joanna Dittmann, Olga Michałkiewicz, Monika Chabel i Maria Wierzbowska.
Piąte miejsce w przedbiegu, czwarte w repasażu, trzecie w finale B i dziewiąta lokata w końcowej klasyfikacji tej konkurencji.
– W repasażu zbliżałyśmy się do Dunek, jednak one skutecznie odpierały każdy nasz atak. Walka z Dunkami to jedno, jeszcze dalej uciekły nam Włoszki i Rosjanki. To jest sport, tym razem one były przed nami na linii mety. Przed nami jeszcze trzy Puchary Świata i najważniejsze wyścigi na igrzyskach w Tokio. Na tę chwilę to dla nas kubeł zimnej wody, który wniesie jeszcze więcej determinacji do pracy – przekazała Olga Michałkiewicz.
– Tego typu sezony mają swoją specyfikę. Wiele osad za miesiąc ma regaty ostatniej szansy na zdobycie kwalifikacji olimpijskiej i one już dziś są w wyśmienitej formie. Nasze osady już te kwalifikacje mają. Oczywiście te wyniki nie są powodem do zadowolenia, ale na tym etapie, trzy miesiące przed Tokio, trzeba je wziąć na chłodno. Lata doświadczeń mówią mi, że teraz dziewczyny jeszcze bardziej się zmobilizują. Na te występy miały też wpływ problemy zdrowotne. W grudniu w Portugalii kadrę dopadł koronawirus i do dziś niektórym odbija się to czkawką. Dodajmy też, że w Polsce rzadko kiedy w kwietniu są w ogóle organizowane jakieś zawody, a tu trzeba było spiąć się i przyjąć zimny prysznic na imprezie rangi mistrzostw Europy. Na szczęście igrzyska olimpijskie w Tokio startują pod koniec lipca. Czekamy zatem z pokorą, co dalej. Oby przede wszystkim było zdrowie – podsumował Piotr Basta, trener klubowy AZS AWF Gorzów.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny