Wczoraj we Wrocławiu Janowski, Zmarzlik i Woźniak jechali bardzo ważny mecz ligowy. Tam w ostatnim wyścigu wcześniej kompletny „Magic” Janowski przywiózł jedyną dwójkę, cudownie rozprowadzony w pierwszym wirażu przez Zmarzlika. Stal wygrała 46:44 i prawdopodobnie utorowała sobie drogę do fazy play-off w PGE Ekstralidze, gdzie wrocławian może zabraknąć.
Dziś mieliśmy zmagania indywidualne o najważniejszy tytuł w Polsce, 76. edycję mistrzostw kraju. Znakomity turniej w Lesznie, z naprawdę dużą ilością mijanek. Taki żużel, w którym można się natychmiast zakochać. Tylko gospodarze kończyli zawody niepocieszeni, bo żaden z nich nie stanął na podium.
Popis Janowskiego, który nawet jak przegrywał start, bardzo szybko przesuwał się na czoło stawki. W wielkim finale był pierwszy od początku, odparł wszystkie ataki Zmarzlika i zasłużenie, drugi raz w karierze sięgnął po złoty medal. „Magic” jest liderem klasyfikacji przejściowej cyklu Grand Prix. W takiej formie może bardzo poważnie myśleć o tytule mistrza świata.
Zmarzlik, który broni złota na świecie, a o złocie IMP wciąż marzy, dzisiaj w Lesznie, w środku turnieju bardzo się mordował (dwie jedynki) i w 17. wyścigu musiał wygrać, aby w ogóle znaleźć się w półfinale. Znów dał radę.
Półfinał to dla kapitana Stali szczęśliwy zbieg okoliczności, bo uciekli mu już Patryk Dudek i Piotr Pawlicki. Mimo finałowej premii Pawlicki nie jechał spokojnie po awans, a atakował Dudka. W końcu go potrącił i został wykluczony. W powtórce karta się zupełnie odwróciła, bo wygrali ci, którzy w pierwszej odsłonie byli na końcu - czwarty Kołodziej i trzeci Zmarzlik. Poturbowany Dudek został na końcu i musiał się zadowolić piątym miejscem w turnieju.
- Miałem wątpliwości, czy to już nie jest dla mnie koniec szans na coś więcej, na finał, bo naprawdę dziś zdążyłem się bardzo pogubić - opowiadał Zmarzlik. - W końcu jednak się odnalazłem i w finale byłem najszybszy. Maciek Janowski wygrywa jak najbardziej zasłużenie, bardzo mu gratuluję. Również trzeciemu Szymonowi. Srebro jest dla mnie, po takim wieczorze, też bardzo fajnie.
Mistrz Polski z 2017 roku, 27-letni Szymon Woźniak, wraca w ostatnich dniach z bardzo dalekiej podróży. Miał tak wielkie kłopoty, że przecież wypadł ze składu Stali. Dziś jednak ponownie jest podporą gorzowskiej drużyny, a także trzecim żużlowcem w kraju. Przebił się na podium IMP w naprawdę doborowej w stawce. Świetnie startował, był szybki i zadziorny na dystansie. Dojechał od razu do wielkiego finału.
- Jeszcze nie wierzę, wielka sprawa - mówił szczęśliwy Woźniak. - Po tak trudnych dla mnie miesiącach taki sukces. Mimo wielkich problemów wierzyłem, że krok po kroku idziemy ku lepszemu, a mój team mnie bardzo wspierał. Ostatnie wyniki to żaden cud i przypadek, to ciężka praca. Kluczowe też było wsparcie rodziny. Żona Karolina i moje córeczki momentami bardziej to wszystko przeżywały niż ja. Bardzo was kocham i dziękuję. Przed sezonem we wszystkich wywiadach mówiłem, że ten rok, zupełnie zmieniony przez koronawirusa, będzie pełen dziwnych rozstrzygnięć, i to się sprawdziło. W żużlu po prostu wszystko jest możliwe.
Stal Gorzów miała w stawce jeszcze jednego zawodnika. Krzysztof Kasprzak wyprzedził dziś jedynie rezerwowego Jakuba Jamroga, który tylko raz pojawił się na torze.
WYNIKI FINAŁU INDYWIDUALNYCH MISTRZOSTW POLSKI 2020 W LESZNIE:
7. Maksym Drabik (Sparta Wrocław) 8 (3,1,0,3,1), 8. Jarosław Hampel (Motor Lublin) 7 (3,3,0,1,0), 9. Bartosz Smektała (Unia Leszno) 7 (1,2,2,1,1), 10. Krystian Pieszczek (Wybrzeże Gdańsk) 6 (2,0,3,0,1), 11. Kacper Woryna (ROW Rybnik) 5 (1,0,1,0,3), 12. Paweł Przedpełski (Włókniarz Częstochowa) 5 (0,t,2,1,2), 13. Dominik Kubera (Unia Leszno) 4 (0,2,0,2,0), 14. Przemysław Pawlicki (GKM Grudziądz) 4 (2,0,2,0,d), 15. Norbert Kościuch (Orzeł Łódź) 3 (0,1,0,0,2), 16. Krzysztof Kasprzak (Stal Gorzów) 3 (0,0,1,2,d), 17. Jakub Jamróg (Motor Lublin) 1 (1).
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny