Głosowanie nad wnioskiem o odwołanie zarządu województwa się odbędzie, ale jeszcze nie na najbliższej sesji, którą zwołano na poniedziałek. Obecnie siły w sejmiku rozkładają się pół na pół. To nie zadowala opozycji, która potrzebuje przeciągnąć na swoją stronę jeszcze co najmniej trzy osoby, by odwołać władze województwa.
Termin głosowania wyznaczy Wioleta Haręźlak, przewodnicząca sejmiku, nieformalna wiceprezydentka Zielonej Góry i jedna z najbardziej zaufanych osób prezydenta Janusza Kubickiego. To właśnie Kubicki pociąga za sznurki przy próbie przewrotu. Od niedawna ma swój klub radnych w sejmiku, gdzie do Haręźlak dołączyli trzej uciekinierzy z Koalicji Obywatelskiej: Aleksandra Mrozek, Beata Kulczycka i Edward Fedko. Fedko dostał posadę prezesa Lubuskiego Trójmiasta, Kulczycka – zastępczyni, a Mrozek – pracę w urzędzie miasta.
Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, by stwierdzić, że Haręźlak z wyznaczeniem daty głosowania nie będzie się spieszyć. Czas gra na korzyść jej środowiska, pozwoli podjąć więcej prób werbunku. Podchody trwają.
Wciąż nie wiadomo, jak zachowa się Prawo i Sprawiedliwość. W ostatnich głosowaniach wyłamała się Małgorzata Słowińska-Paluch, która poparła marszałek i zarząd. Partia Jarosława Kaczyńskiego przy sprawie przewrotu od początku jest zresztą pasywna i tylko sonduje, przygląda się rozwojowi wydarzeń. Ma najwięcej radnych, więc nie weźmie nic poniżej marszałka. Ale i tak nie ma wielkiej ochoty, by bratać się z Kubickim.
– A tym bardziej z ludźmi pokroju radnego Łukasza Mejzy. Zobaczycie, marszałek wygra głosowanie i będzie miała do końca kadencji poparcie większości. Mniejszościowe rządy byłyby najgorszym rozwiązaniem dla województwa – mówi naszym dziennikarzom lokalny polityk PiS.
Wniosek o odwołanie zarządu województwa to pokłosie nieudzielenia mu przez sejmik absolutorium i wotum zaufania. Był to dopiero drugi taki przypadek w ostatnich 30 latach wolnej Polski.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny