Koronawirus. Decyzją rządu z obowiązkowej kwarantanny zwolniono pracowników i uczniów transgranicznych, ale nie personel medyczny. "Rozporządzenie Rady Ministrów podsyca atmosferę nieufności wobec lekarzy i w gruncie rzeczy niewiele różni się od szykan, które już obecnie spotykają niektóre osoby wykonujące zawody medyczne w ich środowiskach lokalnych tylko z tego powodu, że pracują w ochronie zdrowia" - pisze w stanowisku Prezydium Naczelnej Izby Lekarskiej.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Od momentu wprowadzenia przymusowej 14-dniowej kwarantanny dla powracających do kraju kontrowersji i głosów sprzeciwu nie brakowało.

Poza wyjątkami, m.in. pracownikami transportu międzynarodowego, obowiązywała ona niemal każdego podróżnego. Protestowali transgraniczni pracownicy, pozbawieni możliwości swobodnego poruszania się pomiędzy miejscem pracy a domem. Początkowo wydawało się, że nie przyniesie to żadnego korzystnego dla nich rezultatu. Rząd jednak się ugiął.

Decyzją ministra spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego od poniedziałku 4 maja Polacy pracujący i kształcący się u naszych sąsiadów zostali zwolnieni z obowiązku odbycia kwarantanny. Niestety, nie wszyscy. W nowelizacji nie uwzględniono bowiem personelu medycznego.

Koronawirus. NIL: „To podsyca atmosferę nieufności”

Nie godzi się z tym Naczelna Izba Lekarska, której prezydium 1 maja opublikowało swoje stanowisko w tej sprawie. Rozwiązania przyjęte w tym projekcie uznaje za „jawną dyskryminację osób wykonujących zawody medyczne”. O utrzymaniu obowiązku odbycia kwarantanny przez medyków mówi § 3 ust. 5 projektu. NIL odbiera go jako sugestię, że COVID-19 rozprzestrzenia się właśnie przez medyków.

„Tym samym projektowane rozporządzenie Rady Ministrów podsyca atmosferę nieufności wobec lekarzy i w gruncie rzeczy niewiele różni się od szykan, które już obecnie spotykają niektóre osoby wykonujące zawody medyczne w ich środowiskach lokalnych tylko z tego powodu, że pracują w ochronie zdrowia. Uzasadnienie projektu powołuje się tylko enigmatycznie na »sytuację epidemiczną«, nie tłumacząc bliżej powodów wyróżnienia pracowników ochrony zdrowia. Tak poważna ingerencja w postaci czynienia wyraźnego wyjątku powinna być szerzej uzasadniona np. diametralnie różnym (znacząco wyższym w państwie ościennym) ryzykiem zakażenia się w placówkach opieki zdrowotnej i społecznej” – przekonuje NIL.

Zaznaczono, że ww. ustęp projektu nie tylko paraliżuje codzienną pracę lekarzy i pielęgniarek, ale też może doprowadzić do jej utraty. Co za tym idzie – zarówno medycy, jak i ich rodziny pozostaną wówczas bez pieniędzy. Niechcianym i szkodliwym efektem może być zatem zmniejszenie się niezwykle potrzebnego w czasach koronawirusa personelu w przygranicznych szpitalach i innych placówkach medycznych, w tym w DPS-ach.

„Władze publiczne najwyraźniej niezbyt dokładnie zdają sobie sprawę z faktu, że cała opieka zdrowotna funkcjonuje dzięki ponadnormatywnej aktywności pracujących w niej osób” – dodaje prezydium. I powołuje się na Konstytucję – art. 52 ust. 1 mówiący o tym, że ograniczona zostaje w ten sposób wolność poruszania się po terytorium Polski i wyboru miejsca zamieszkania czy pobytu, oraz art. 32 ust. 1 traktujący o tym, że „wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne”.

„Wielu lekarzy oraz innych przedstawicieli zawodów medycznych stoi na pierwszej linii walki z epidemią, inni wspierają pozostałe placówki ochrony zdrowia, świadcząc pomoc dla pacjentów. Przyjmowanie w takiej sytuacji jakiejkolwiek regulacji prawnej, która traktuje pracowników medycznych gorzej niż innych obywateli, nie znajduje uzasadnienia merytorycznego ani aksjologicznego. Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej domaga się zatem równego traktowania wszystkich obywateli Rzeczypospolitej Polskiej i wykreślenia projektowanego § 3 ust. 5 rozporządzenia”.
icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej