Barokowa kolacja mistrzów, lekki dramat, wręcz komedia "Kolacja na cztery ręce", wystartuje dziś o godz. 19 online, na facebookowym profilu Teatru im. J. Osterwy w Gorzowie. W czasie epidemii koronawirusa, w ten wyjątkowy sposób aktorzy i widzowie będą świętować Międzynarodowy Dzień Teatru.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

„Święto, które obchodzimy przy zamkniętych teatrach i spuszczonych kurtynach. Bardzo trudny czas dla nas wszystkich. Bądźmy w tym dniu razem, mentalnie, pozostając jednocześnie w domach. Z okazji święta życzymy aktorom, realizatorom i wszystkim ludziom teatru wspaniałych realizacji, niesłabnących inspiracji i artystycznego spełnienia, a widzom niezapomnianych teatralnych przeżyć!” - to słowa płynące z gorzowskiego teatru.

Również fragment przesłania Shahida Nadeema, pakistańskiego dramatopisarza i reżysera na Międzynarody Dzień Teatru 2020. „Nasza planeta pogrąża się coraz bardziej w klimatycznej katastrofie, już słychać tętent kopyt koni czterech Jeźdźców Apokalipsy.

Musimy wzmocnić naszą siłę duchową; musimy walczyć z apatią, letargiem, pesymizmem, chciwością i lekceważeniem świata, w którym żyjemy, planety, na której żyjemy.

Teatr ma do odegrania rolę, szlachetną rolę, we wzmacnianiu i mobilizowaniu ludzkości, aby ta mogła podnieść się z upadku. Może wynieść scenę - przestrzeń spektaklu - do poziomu świętości”.

Teatry są zamknięte, ale dziś gorzowski teatr zaprosił wszystkich na wirtualną kolację. To wydarzenie zacznie się o godz. 19.

Sztukę Paula Barza „Kolacja na cztery ręce” na Scenę Kameralną w gorzowskim teatrze przeniósł Jan Tomaszewicz. To była premiera otwierająca sezon 2017/18.

Oto do wspólnej kolacji zasiada dwóch wielkich mistrzów. Haendel był w owym czasie celebrytą, święcił sukcesy w Londynie. Bach też był znany i ceniony, ale siedział w swojej Saksonii, zajmując się utrzymaniem swojej licznej rodziny. Zanim zaczną kolację, prowadzą rozmowę. Paul Barz stworzył tak naprawdę dramat o relacjach trzech osób. Ważną postacią jest przecież także Schmidt, przyjaciel Haendla, też dobry przecież muzyk. Trzyma się z tyłu, bo uznał, że pierwszeństwo należy się Haendlowi.

– Paul Barz oparł tę fikcyjną rozmowę na zdarzeniach, które rzeczywiście miały miejsce. Poznajemy więc klimat epoki. Ta sztuka jest jednak również bardzo aktualna, bo mówi o różnych torach robienia kariery przez ludzi.

Są ludzie, którzy chcą stać na czerwonym dywanie i pod „ścianką”, aby im robić zdjęcia. Są też i tacy wielcy artyści, mistrzowie, którzy usuwają się w cień. Mimo wszystko jednak zazdroszczą trochę jedni drugim. Bach zazdrości Haendlowi popularności, sławy, wystawnego życia. Ten z kolei zazdrości Bachowi jego geniuszu. Tego, że nie musi się mierzyć bez przerwy z krytykami, z rzeczywistością wielkiego świata i może w spokoju tworzyć – mówi Jan Tomaszewicz, reżyser.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej