Cała sprawa nabrała rozgłosu dzięki nagraniu jednego z kierowców. Na lubuskim odcinku autostrady A2 (niedaleko Torzymia) zauważył jadącego na hulajnodze mężczyznę, do tego poruszającego się pod prąd.
– Sprawa była szeroko komentowana przez ogólnopolskie media. Policjanci z komendy w Sulęcinie zajęli się tematem, aby zagadkę związaną z ustaleniem tej osoby jak najszybciej rozwikłać. Wszczęte zostało postępowanie w sprawie o wykroczenie – informuje biuro prasowe lubuskiej policji.
Okazało się, że za szalonym pomysłem stał obywatel Litwy. Podczas jazdy autostradą w jego busie skończyło się paliwo. Wyciągnął więc hulajnogę i udał się na najbliższą stację benzynową. Tam kupił kanister z paliwem i wrócił do swojego busa, znów hulajnogą. Kiedy zatankował swoje auta, pojechał ponownie na tę samą stację, tym razem, by zalać auto już do pełna.
– Mężczyzna popełnił kilka wykroczeń drogowych. Przede wszystkim poruszał się po autostradzie na hulajnodze, co jest zabronione. Trwają również czynności zmierzające do ustalenia, czy kierujący hulajnogą stworzył zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Do chwili obecnej żaden z kierujących, przemieszczających się wówczas autostradą, nie zawiadomił policji o takim fakcie – wyjaśnia lubuska policja.
Mundurowi przypominają, że w podobnych przypadkach należy ratować się innymi sposobami. Jednym z nich jest powiadomienie obsługi autostrady telefonicznie. Co dwa kilometry na drodze są tzw. bezpieczne zatoczki z telefonem bezpośrednio do obsługi autostrady. Innym sposobem jest kontakt z numerem alarmowym 112, za pośrednictwem którego zostanie powiadomiona obsługa.
– Niestety, tym razem kierujący wybrał najgorszą z możliwych opcji – mówią policjanci.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera