Jurek Owsiak na zakończenie Pol'And'Rock ostro skrytykował rządy PiS, aferę z lotami marszałka Kuchcińskiego. Dostał już pismo z sądu w Słubicach. - Machina ruszyła - komentuje sprawę Owsiak.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Jurek Owsiak w środę, 4 września, znalazł w skrzynce awizo. – Wiadomość z sądu w Słubicach. Czyli machina ruszyła. Chodzi o moje gaduły ze sceny Pol'and'Rock Festiwalu – tłumaczy Owsiak, który w niedzielę, po zakończonym festiwalu Pol’And’Rock, bez ogródek, mocno skrytykował rządy PiS i polską rzeczywistość. Nie cenzurował się. Używał przekleństw.

„Czemu nie karzecie polityków, którzy zapier...lają samolotami za moje, kur...a, pieniądze? Dlaczego ich nie pociągniecie do odpowiedzialności? Nie ma na to zgody. Bądźcie z nami na finale WOŚP. 176 mln. A wy, kur...a, ile wywalacie pieniędzy na loty? Pacjenci onkologiczni nie mają się jak leczyć. To co wy, kur...a, do nas macie?” – grzmiał do polityków PiS, nawiązując m.in. do słynnej afery z lotami marszałka Kuchcińskiego.

Owsiak: to utwór muzyczny

Owsiak już wtedy liczył się z konsekwencjami prawnymi i prosił festiwalowiczów, żeby byli jego obrońcami w sądzie. Nie był to pierwszy taki incydent. Dwa lata temu sąd w Słubicach ukarał Owsiaka mandatem za wulgaryzmy rzucone ze sceny. W tym roku Owsiak się zabezpieczył – tuż po wejściu na scenę tłumaczył, że jego przemówienie ma charakter utworu muzycznego.

„I odpier... się w sądach, bo to jest utwór muzyczny. Żeby nie rządziło kłamstwo, pogarda i szczucie Polaków jednych na drugich, to może, kur...a, coś zmienimy? Bądźcie moimi obrońcami w sądzie w Słubicach”, mówił do festiwalowiczów.

Śledztwo po Pol'And'Rock

Słowa Owsiaka cytowały media w całej Polsce. Stąd lubuska policja wkrótce przyznała, że wykona „czynności sprawdzające”, z urzędu, bo policjanci czytali prasowe doniesienia.

– Ustawa zobowiązuje nas do wykonania czynności wyjaśniających. Nie ma znaczenia, kto te słowa wypowiedział, bo każdy jest równy wobec prawa – przekonywał Grzegorz Jaroszewicz z biura prasowego lubuskiej komendy.

Za użycie nieprzyzwoitych słów w miejscu publicznym (art. 141 Kodeksu wykroczeń) grozi ograniczenie wolności, grzywna do 1,5 tys. zł albo nagana.

– Zaczynamy mieć w tym już wprawę. Zaczęło się dwa lata temu wyrokiem skazującym mnie za wulgaryzmy. Być może trzeba ukłonić się tym, którzy tak twardo bronią polskiej mowy. Byłoby jednak super, gdyby ta obrona trwała w każdym miejscu, każdej wypowiedzi, na co dzień, a nie tylko od święta i łapała za te słowa nie tylko mnie – komentuje Owsiak. I robi swoje dalej. Właśnie podpisał kontrakty na ogromne zakupy dla oddziałów psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej szpitali w całej Polsce.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej