Nie jesteśmy dumni, że nasze miasto okrywa ostatnio zła sława. Tu, w Kostrzynie nad Odrą, jesteśmy w strefie wolności, przyjaźni i solidarności - mówią Rafał i Paulina, którzy na Pol'and'Rock przyjechali z Białegostoku.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Polandrockowe pole w Kostrzynie nad Odrą powoli zaczyna się zaludniać. Według informacji policji do środowego wieczora dotarło tu już 60 tys. osób. Ludzie rozbijają swoje obozowiska, aranżują je, oklejają szyldami z nazwami swoich miast. Przed namioty wystawiają kolorowe leżaki i dmuchane baseny. Przyjeżdżają całymi ekipami, parami, w pojedynkę.

– Z Pol’and’Rock jest jak ze średniowieczną katedrą. Czytasz w przewodniku o jej sklepieniach i witrażach, ale do końca nie masz przekonania, że to naprawdę coś. Dopiero kiedy do niej wchodzisz i podnosisz głowę, jesteś porażony – mówi „Wyborczej” Jurek Owsiak, szef fundacji WOŚP i organizator festiwalu Pol’and’Rock, przez laty znanego jako Przystanek Woodstock.

Zła sława mojego miasta. Jestem z Białegostoku

Rafał (budowlaniec) i Paulina (nauczycielka) są z Białegostoku. – Nie jest nam miło, że o naszym mieście jest ostatnio głośno w takim, a nie innym kontekście. To wstyd, że pokazaliśmy się z tak złej strony. Nie popieramy przemocy, której pokaz miał miejsce na Marszu Równości. Nie powiedziałabym też jednak, że jakoś szczególnie solidaryzujemy się ze społecznością LGBT. Ci ludzie są nam obojętni, każdy powinien żyć własnym życiem i tyle – mówi Paulina. Uczy w klasach I-III, w kwietniu brała udział w strajku.

Na Pol’and’Rock przyjeżdża od siedmiu lat. W tym roku dołączyli przyjaciele z Poznania: studentka Jagoda i finansista Maciek. – Po co? Żeby poczuć się sobą. Tu na Pol’And’Rock można naprawdę się wyluzować. Poznać ludzi, którzy są serdeczni, pomocni i otwarci, jakby bardziej niż na co dzień – tłumaczy Paulina.

Rafał, jej kolega: – Jest rodzinnie. Ludzie przybijają sobie piątki, jeden drugiemu pomaga.

Ekipa białostocko-poznańska nawet nie wyobraża sobie, by w czwartek 1 sierpnia nie uczcić rocznicy powstania warszawskiego. – Przyjdziemy pod scenę. Musimy pamiętać o naszej historii, naszych dziadkach i babciach, którzy walczyli dla nas o wolność. Historia jest nieco zapominana, w szkole jest jej coraz mniej. To niedobrze – mówi Paulina.

„O której czyszczą toi toie, czyli jak przetrwać”

Mia przyjechała z Rybnika. Przedstawia się jako autostopowiczka i animatorka. Prowadzi zajęcia dla dzieci, uczy je, jak puszczać wielkie bańki mydlane. Dorabia w sklepie z bielizną. Jest doświadczoną „polandrockowiczką”, to już jej dziewiąty raz. Festiwalową atmosferą zaraziła swojego chłopaka Pawła, który do Kostrzyna nad Odrą przyjechał po raz drugi. Wspólnie ustalają „polandrockowy system przetrwania”. Zdradzają swoje patenty: – Przede wszystkim trzeba sprawdzić, o której czyszczą toi toie przy twojej wiosce. Gdy już to wiesz, nie zginiesz. Po drugie, warto pójść do wioski Kriszny. Jeśli nie chcesz płacić 10 zł za jedzenie, wystarczy przejść się po ludziach. Nikt nie dojada słodkiego hinduskiego deseru, a można się nim naprawdę najeść. Tak przeżyjesz Pol’and’Rock: będziesz czysty i najedzony – opowiada rybniczanka.

Dlaczego tu wraca? – Po niepowtarzalne emocje i poczucie wolności. Po odpoczynek od codzienności. Dla ludzi. Nie będę oryginalna, ale tutaj nie przyjeżdża się dla muzyki. Wszystkie inne festiwale nie mają sensu, przyjeżdżam tylko na Pol’andRock. Raz byłam na innym, nie powiem jakim, i więcej nie pojadę – odgraża się.

– Ja tylko nie rozumiem, po co tu wkoło tyle bramek i barierek – wzdryga się Michał, geodeta z Piotrkowa Trybunalskiego. Na festiwalu Owsiaka jest 11. raz. Specjalnie na tę okazję postawił na głowie irokeza. Będzie się odrywał od stresującej codzienności. – To, że ta impreza ma status podwyższonego ryzyka, jest jednym wielkim nieporozumieniem. Ktoś wyraźnie nie lubi Owsiaka, utrudnia mu, ale skąd ja mogę wiedzieć dlaczego. Trzeba pytać prezesa…

25. Pol’and’Rock gotowy do startu

25. Pol’and’Rock, dawniej Przystanek Woodstock, oficjalnie startuje w czwartek o godz. 15. Tradycyjnie sygnał do startu z dużej sceny da Jurek Owsiak.

W tym roku uczestnicy festiwalu zgadywali się w internecie na wspólne wyjazdy samochodami, zorganizowali też akcję „skazani na busa” po tym, jak państwowe spółki kolejowe postanowiły pierwszy raz w historii imprezy nie uruchamiać dodatkowych pociągów. Prezes Przewozów Regionalnych zdanie zmienił dopiero po interwencji premiera Mateusza Morawieckiego, ale aż 55 na 70 pociągów zorganizowali oddolnie marszałkowie województw. – Już teraz jest mnóstwo ludzi, a główna fala dojazdów nastąpi dopiero w czwartek. Jesteśmy w pełni przygotowani, na polu od paru dni pracuje już Pokojowy i Medyczny Patrol – informuje Krzysztof Dobies, rzecznik prasowy WOŚP, organizatora festiwalu.

Przez trzy dni festiwalu na czterech festiwalowych scenach zagra kilkudziesięciu wykonawców, w tym Ziggy Marley, Gogol Bordello, Prophets of Rage, Skunk Anansie, Crystal Fighters czy rodzimy i legendarny Kult.

Ciekawie zapowiada się zwłaszcza ten ostatni, bo Kazik długie lata zarzekał się, że na „Woodstocku” nigdy nie zagra. Zmienił zdanie i kto wie, czy nie będzie to najbardziej spektakularny koncert. Festiwal w Kostrzynie to oczywiście również wyjątkowi goście ASP (m.in. Olga Tokarczuk, Wojciech Smarzowski, Zbigniew Zamachowski), a także okazja do ważnych rozmów o świecie i Polsce.

Sędziowie: „Weź nie hejtuj, weź się przytul”

Z roku na rok rozrasta się pozamuzyczna część festiwalu. Na Pol’and’Rock będzie blisko setka organizacji pozarządowych, które zabierają głos w tematach ważnych, często niewygodnych dla obecnej władzy. O sytuacji kobiet w Polsce opowiadają w swoich namiotach m.in. Fundacja „Feminoteka”, Fundacja „Centrum Praw Kobiet”, Ogólnopolski Strajk Kobiet czy Stowarzyszenie „Aktywne Kobiety”. O prawach LGBT można usłyszeć od Stowarzyszenia „Toledo”, będzie też specjalny, osobny Przystanek Równość.

Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”, znane z ostrej krytyki poczynań PiS w zakresie wymiaru sprawiedliwości. Na Pol’and’Rock przyjechało z hasłem „Weź nie hejtuj, weź się przytul”. Od środy tłumaczy woodstockowiczom, jak skutecznie bronić się przed mową nienawiści, edukuje też prawnie. Jednym z najważniejszych gości „Woodstocku” jest sędzia Igor Tuleya, który dał się poznać jako stanowczy sędzia i krytyk zmian w sądownictwie, które przeprowadza PiS.

„Hejt mi nie gra” to hasło, które przyświeca tegorocznemu Pol’and’Rock. Przed główną sceną stanął duży napis „I Love You Hater” (Kocham Cię, hejterze). Woodstockowicze robią sobie przed nim zdjęcia, tak jak przed podobnymi napisami z nazwami miast na całym świecie.

Na cały festiwal przyjechał Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich. W czwartek z Jurkiem Owsiakiem debatował o hejcie, ale będzie można go spotkać codziennie w namiocie RPO, zwanym też namiotem praw człowieka. W nim spotkania, gry i warsztaty.

Drewniany widelec i papierowy talerzyk

Pol’and’Rock bardzo mocno postawił na ekologię. Już rok temu zaczął akcję „Zaraz będzie czysto”, którą teraz kontynuuje, ale z większym rozmachem. Na terenie festiwalu jest 38 punktów, gdzie można zostawić śmieci, są też częściej opróżniane. Oprócz tego na polu działają cztery punkty segregacji śmieci oraz skup puszek. Organizatorzy rozdadzą festiwalowiczom kilkadziesiąt tysięcy worków na śmieci.

Woodstockowicze nie wypiją już piwa z plastikowych kubków. Złocisty płyn dostaną w specjalnych kubeczkach zrobionych w 100 proc. z recyklingu, będzie można je ponownie przetworzyć. Opcją będzie też wybór kubka do wielokrotnego użytku, który można wypożyczyć, a potem oddać.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej