Pierwsza część wyzwania, które rzucili sobie mistrzowie sportów motorowych, za nami. Startujący z dużymi sukcesami w wyścigach torowych Marek Szkopek na swoje 34. urodziny wlazł w skórę, a właściwie kewlar Bartosza Zmarzlika. Dosłownie. I spędził je na torze żużlowym, wcielając się na trochę w zawodnika tej dyscypliny.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Wszystko odbyło się zgodnie z żużlowym rytuałem. Najpierw wizyta w szatni i przebranie się w kompletny strój żużlowca. Marek Szkopek z Wójcik Racing Team zmieścił się w żółto-niebieski kewlar wicemistrza świata Bartosza Zmarzlika ze Stali Gorzów z 2018 r.

Potem grzanie motocykla, wskazówki od młodszego kolegi, który na żużlu śmiga jak szalony, i wreszcie pierwsze kółka na torze. Mistrz motosportu przekonał się, że również żużlowcy na swoich maszynach potrafią robić niesamowite rzeczy.

– Dwie niegroźne gleby na torze żużlowym na urodziny to też może być doskonały prezent, na pewno inny niż wszystkie – śmiał się Szkopek. – Sama jazda nie była problemem, tak samo jak brak hamulców. Najtrudniej jest złamać motocykl na wejściu w zakręt. Tu wychodziły te znaczne różnice w technice jazdy na naszych motocyklach. Nie mogłem się przestawić, bo na torze asfaltowym patrzymy w zupełnie inne punkty. Podobno wszystko nieźle łapałem, tak że pewnie jeszcze tu wrócę. Nauczyciela miałem najlepszego z możliwych, Bartek to przecież świetny fachowiec w tym, co robi w sporcie. Dziękuję bardzo za ten pomysł i jego realizację. To był świetnie spędzony dzień.

Druga część wyzwania odbędzie się 8 sierpnia na torze w Poznaniu, gdzie Zmarzlik dosiądzie wyścigowej yamahy, a tam jego nauczycielem będzie Szkopek.

– Naprawdę cieszę się, że mogłem poznać Marka i wprowadzić go w mój świat – powiedział żużlowiec Stali Gorzów. – Widziałem, że zupełnie inaczej prowadzi swój motocykl po torze wyścigowym i trudno było mu się nagle przestawić. Z drugiej strony potwierdzam bez żadnej taryfy ulgowej i podlizywania się, że łapał nowy styl znacznie szybciej niż przeciętny uczeń szkółki żużlowej. Teraz nie mogę doczekać się mojej wizyty w Poznaniu. To z pewnością też będzie bardzo ekscytujący dzień.

Urodzinowy tort też oczywiście był. Marek Szkopek spróbował więc też czegoś znacznie słodszego niż nawierzchnia na „Jancarzu”. Wszyscy wracali do domu cali i zdrowi. Również uśmiechnięci, a to oznacza, że ten projekt promujący polski motosport to był doskonały pomysł.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej