22-letni Dawid Kownacki grał w gorzowskich drużynach jedynie jako dzieciak, a prawdziwych piłkarskich szlifów nabrał w Lechu Poznań. Cały czas jest jednak bardzo mocno związany ze swoim rodzinnym miastem, często tu bywa. Został jednym z ambasadorów miejskiej kampanii wizerunkowo-tożsamościowej GORZÓW #Stąd Jestem.
Wiosnę „Kownaś” spędził w niemieckiej Fortunie Düsseldorf. Wcześniej zdążył zaliczyć cztery występy w pierwszej reprezentacji Polski, zagrał na mundialu w Rosji.
Aktualnie walczy (liczy się wiek w momencie rozpoczęcia eliminacji) z kadrą U21 w finałach mistrzostw Europy, rozgrywanych we Włoszech i San Marino. Kownacki ma już na koncie pierwsze, osobiste zwycięstwo. Zdążył na turniej, pokonał kontuzję.
Do tej pory w historii finałów 21-latków Polacy nie wygrali żadnego spotkania. To zmieniło się na inaugurację, gdzie zwyciężyli 3:2 z Belgią po golach Szymona Żurkowskiego, Kristiana Bielika i Sebastiana Szymańskiego.
– Po raz kolejny udowodniliśmy, że potrafimy grać z tymi najlepszymi. Trener Czesław Michniewicz tak to poukładał ze swoim sztabem, że robimy to, co potrafimy najlepiej i co nam wychodzi. Wyciskamy z siebie tyle, ile możemy, a to daje efekty – powiedział kapitan naszego zespołu Dawid Kownacki dla portalu Łączy nas Piłka.
Urodzony w Gorzowie piłkarz bardzo się starał, był widoczny, ale najlepszą okazję zmarnował. – Bramkarz wykazał się refleksem i obronił mój strzał. W innych sytuacjach, przy dośrodkowaniach, albo byłem delikatnie spóźniony, albo piłka była trochę za mocno zagrana. To jednak nie jest najważniejsze. Nie patrzę na swoje indywidualne statystyki. Liczy się drużyna. Z Belgią strzeliliśmy trzy gole i zdobyliśmy trzy punkty na otwarcie turnieju – stwierdził Kownacki.
Dalej nie będzie łatwiej, a wręcz przeciwnie. W środę o godz. 21 gramy z Włochami, którzy mają pięć złotych medali w kategorii U21, a w sobotę 22 czerwca o tej samej porze zmierzymy się z Hiszpanami – cztery tytuły mistrzowskie.
Do półfinału awansują jedynie zwycięzcy trzech grup oraz najlepsza ekipa z drugiego miejsca. Znalezienie się w tym doborowym gronie, wyjście z „grupy śmierci”, oznaczałoby kwalifikację na igrzyska olimpijskie w Tokio. Jeśli w czołowej czwórce będzie Anglia, której zawodnicy na igrzyskach zagrają we wspólnej drużynie Wielkiej Brytanii, odbędzie się dodatkowy pojedynek dla zespołów z drugich miejsc, które nie załapią się do półfinałów.
– Jesteśmy bardzo dobrzy w defensywie. U nas nie broni tylko czterech obrońców i pomocnik, ale wszystko zaczyna się ode mnie, czyli od napastnika – mówił kapitan Polaków. – To nasz plus. Jesteśmy monolitem na boisku, jak i poza nim. Pójdziemy za sobą w ogień. To było bardzo ważne, aby dobrze zacząć turniej. Cieszymy się, że nam się to udało. Wszystko, co najważniejsze, dopiero jednak przed nami, bo Włosi i Hiszpanie to bardzo wymagający rywale, jedne z najlepszych reprezentacji w Europie, ale na turnieju finałowym w Italii nie ma już słabych drużyn. Jeśli chce się osiągnąć sukces, trzeba wygrywać z tymi najlepszymi. Już pokazaliśmy, że stać nas na dobrą grę z faworytem. Każdego przeciwnika trzeba szanować, ale później należy wyjść na boisko bez kompleksów i pokazać pełnię swoich umiejętności – zakończył Kownacki.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera