Eurowybory dla lubuskich polityków, jak pokazuje historia 15 lat Polski w Unii Europejskiej, są jak wejście na niedostępny szczyt.
Jego zdobycie udało się tylko raz. W 2009 r. europosłem został Artur Zasada, zielonogórski radny z Platformy Obywatelskiej, dziś poseł PiS. Mógł mówić o niebywałym szczęściu. PO wprowadziła 25 eurodeputowanych, Zasada wszedł z 25. wynikiem. Zdobył prawie 26 tys. głosów, wystarczyło 400 mniej, by do Brukseli i Strasburga pojechał inny kandydat. Sprzyjały też bardzo wysokie notowania partii Donalda Tuska, w okręgu lubusko-zachodniopomorskim PO uzyskała aż 46 proc. poparcia. Co się nigdy już nie powtórzyło.
Przeciwko lubuskim kandydatom jest demografia i frekwencja. Wspólny okręg z dużo ludniejszym Pomorzem Zachodnim sprawia, że faworyzowani są kandydaci ze Szczecina. Sprawdzało się to od 2004, z jednym wyjątkiem Artura Zasady. Partie stawiały swoim kandydatom z woj. lubuskiego właściwie jeden cel: dobry wynik i praca na rzecz liderów z woj. zachodniopomorskiego. Nie znaczy to, że start kończył się na roli pomocników. Eurowybory to świetna okazja do przetarcia się i przypomnienia wyborcom przed jesiennymi wyborami do Sejmu i Senatu.
Tegoroczne eurowybory w Lubuskiem mają jeszcze inny smak. Bardzo sfeminizowany. Najwyższe lubuskie miejsca dostały kobiety: minister Elżbieta Rafalska (PiS), Elżbieta Polak (Koalicja Europejska), Anita Kucharska-Dziedzic (Wiosna Roberta Biedronia), Olimpia Tomczyk-Iwko (Kukiz’15). Startuje też Jolanta Fedak (Koalicja Europejska), szefowa lubuskiego PSL. Z ważniejszych polityków mężczyzn na listach znajdziemy jedynie posła Jerzego Maternę z PiS.
Najciekawiej zapowiada się starcie na lubuskim podwórku między dwiema Elżbietami.
Dlaczego partie postawiły na marszałek i minister? Odpowiedź wydaje się prosta. Obie pochwalić się mogą w ostatnich latach rekordowymi wynikami. PiS, rosnący w siłę w regionie, był mocno zaskoczony osiągnięciem Polak w ostatnich wyborach do sejmiku. Jesienią ub.r. marszałek zdobyła ponad 21 tys. głosów, ponad dwa razy więcej niż pozostali rekordziści. – Przeciwko takiej lokomotywie taktyczna reakcja na bitwę o lubuskie głosy mogła być tylko jedna, nasza Ela – opowiada jeden z działaczy PiS. Rafalska w wyborach zgarnia regularnie dużo głosów. Gdy zostawała senatorem, dostała ponad 80 tys., w ostatnich wyborach parlamentarnych w 2015 r., mimo że startowała z drugiego miejsca, wzięła najwięcej z PiS – prawie 23 tys., wyprzedzając lidera listy Marka Asta. Niewiele lepszy wynik osiągnęli tylko Stefan Niesiołowski i Bożenna Bukiewicz z PO.
„Nasza Ela” z PiS przez ostatnie lata, za sprawą programu „500 plus”, stała się twarzą rządów PiS. Sztabowcy od Kaczyńskiego liczą, że pokona Polak, która z kolei stała się twarzą sukcesów rządów Platformy w regionie. – Rozgrywkę porównałbym do gorących derbów Zielona Góra-Gorzów, które przesądzają o mistrzostwie naszej politycznej ligi. Obie panie są bardzo ambitne i nie lubią przegrywać – opowiada polityk PiS.
Inne cele w eurowyborach stawiają sobie Anita Kucharska-Dziedzic i Olimpia Tomczyk-Iwko. Obie są „jedynkami” - Wiosny Biedronia i Kukiz’15. To ich ważny test w polityce. Pierwsza w ostatnich wyborach prezydenckich w Zielonej Górze uzyskała trzeci wynik, dostała się z Ruchu Miejskiego do ratusza. Kolejny krok to majowe wybory do Brukseli, w których liczy się dobry wynik. Ten byłby dobrą prognozą na jesienne wybory, w których ruch Biedronia mógłby realnie powalczyć o mandaty poselskie.
Tomczyk-Iwko po fatalnych wyborach samorządowych – Kukiz’15 nie zarejestrował kandydatów w wyborach do sejmiku lubuskiego – chce udowodnić, że jej partia nie będzie tylko lokalnym folklorem, a poważnym graczem na lubuskiej scenie. Liderka Kukiza gra o swoją przyszłość.
Coś do udowodnienia ma także Jolanta Fedak, szefowa PSL. Na liście Koalicji Europejskiej zajmuje 10. miejsce. Ludowcy liczą, że za sprawą Fedak przerwą kiepską passę. Cztery lata temu nie dostali się do Sejmu, a w sejmiku stracili połowę radnych. Fedak startowała już do samorządów, parlamentu i europarlamentu. Zawsze bez rezultatu. Przylgnęła do niej łatka „niewybieralnej”. W tym roku chciałaby odwrócić kartę.
Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w niedzielę 26 maja.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera