Dla trenera Jacka Osińskiego to był dwumecz szczególny, bo w sobotę kończył 61 lat. Większość życia związany jest z piłką wodną, odnosił wielkie sukcesy ze Stilonem Gorzów, teraz wraz z innymi pasjonatami tej dyscypliny wznosi na jak najwyższy poziom gorzowską Alfę. W sobotę obserwował poczynania zespołu seniorów nieco z boku, bo w poprzedniej kolejce za zbyt impulsywne reakcje dostał karę i teraz musiał ją odcierpieć. Zastąpił go drugi trener i prezes klubu Sebastian Żabski. W niedzielę mieliśmy już dwóch gorzowskich trenerów, ale nie przez całe spotkanie, bo tym razem czerwoną kartkę obejrzał Żabski. Nie wierzycie, że waterpolo budzi tak wielkie emocje? Odwiedźcie basen Słowianki i zobaczcie, na czym polega sport dla twardych facetów na poziomie ekstraklasy. Osiński i Żabski daliby się za swoich pokroić.
To były niezwykle ważne spotkania, bo beniaminek przede wszystkim myśli o utrzymaniu, a była okazja odskoczyć rywalowi, który do tej pory był na końcu tabeli. Ostatnia drużyna po sezonie będzie musiała walczyć o utrzymanie w barażach z mistrzem pierwszej ligi.
Przed meczami słyszeliśmy, że tu każda bramka przybliżająca do zwycięstwa będzie miała wyjątkową wartość. – Teraz mogę przyznać, jakie zadanie wyznaczyliśmy sobie na ten dwumecz – opowiadał trener Osiński. – Skoro wcześniej potrafiliśmy otworzyć dorobek punktowy z wyżej notowanymi drużynami z Bytomia i Szczecina, to teraz nadszedł czas na dwie ligowe wygrane, które dadzą nam duży spokój na resztę sezonu, rundę rewanżową. Bardzo się cieszę, że taki historyczny weekend dla Alfy był grany w czasie moich kolejnych urodzin. Co sobie życzyłem? Teraz oczywiście zwycięstw, a w przyszłości coraz lepszych wyników i rozwoju całej grupy młodych, utalentowanych chłopaków z naszego klubu.
W sobotę nasi wygrali 10:8, choć wytrawni znawcy piłki wodnej twierdzili, że przewaga gospodarzy była większa niż wynik. – Pierwszy mecz, tym bardziej z rywalem, z którym jeszcze nie grałeś, zawsze jest trudny – mówił gorzowski szkoleniowiec. – Są świeże siły i duże nadzieje, bo przecież Legia nie przyjechała tu z nami przegrywać. Budujące, jak daliśmy sobie radę.
Nie było wielkich nerwów, bo w końcówce mieliśmy trzy bramki przewagi. W niedzielę był już duży spokój. Cały wachlarz udanych zagrań pokazujących fajne wyszkolenie naszych graczy. I tych bardziej doświadczonych, super wywiązujących się z roli liderów, a także nastolatków, tak dobrze dających sobie radę z seniorami. Grad goli, a po drugiej stronie murowanie bramki przez Łukasza Miałkowskiego i Bartosza Wiśniewskiego. Byliśmy lepiej zgrani, mocniejsi fizycznie, pokazywaliśmy znacznie większą głębię składu. Zdecydowanie bardziej zasłużyliśmy na te dwa komplety punktów od Legii Warszawa.
Od końca lutego walczymy w lidze dalej i coś nam mówi, że na kolejne zwycięstwa Alfy wcale nie będziemy czekać do ostatniej kolejki, czyli rewanżów na basenie w stolicy.
ALFA GORZÓW – LEGIA WARSZAWA 10:8 (4:2, 2:1, 3:3, 1:2) i 11:4 (3:0, 2:1, 2:2, 4:1)
ALFA: Miałkowski, Wiśniewski – Czapla 5, Podolski 4, Szymonik 3, Goździak 3, Ostrouch 2, Cegielski 2, Rusewicz 1, Mruk 1, Borek, Brończyk, Lisek, Buczkowski.
WYNIKI Z 5. KOLEJKI:
Alfa Gorzów – Legia Warszawa 10:8 i 11:4, WTS Polonia Bytom – ŁSTW Łódź 8:9 i 4:11, Arkonia Szczecin – Waterpolo Poznań 10:3 i 7:7 w karnych 5:4.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny