Doskonale pamiętamy, co działo się u stilonowców pod koniec poprzedniego sezonu i latem. Wiele z problemów organizacyjnych będzie się ciągnąć za klubem jeszcze przez dłuższy czas, a minus finansowy cały czas jest liczony w setkach tysięcy złotych. Piotr Biłko wytrzymał w Stilonie sześć tygodni, znaleźli się jego następcy. Prezesem gorzowskiego klubu piłkarskiego został Krzysztof Olechnowicz, a do zarządu weszli również Mariusz Słomiński (wiceprezes), Bogusław Paszkiewicz (sekretarz zarządu) i Przemysław Wenerski.
– Najważniejsze to odbudować dobry wizerunek klubu – mówił pod koniec lipca Olechnowicz. – Dalej przeprosić dotychczasowych sponsorów Stilonu i zachęcić do współpracy wszystkich, którzy dalej klubowi chcieliby pomagać. Cele sportowe zmieniły się radykalnie. Powietrze z wiosennego balonu pompowanego jeszcze za starego zarządu zostało zupełnie spuszczone, zresztą jakie były wyniki na boisku, każdy widział. Tym razem prosimy zespół, aby wyłącznie nie spuścił nas z ligi.
W zespole doszło do rewolucji kadrowej. Ze składu, który w ostatniej kolejce wygrał z Miedzią II Legnica 3:1, zostali Krzysztof Kaczmarczyk, Filip Łaźniowski, Łukasz Maliszewski, Patryk Bednarski, Rafał Świtaj, Jędrzej Drame i Jakub Okuszko. I ta siódemka również bardzo dużo grała w obecnym sezonie, niestety z marnymi wynikami. Łukasz Zakrzewski, Alan Błajewski i Mateusz Kwiatkowski zdobyli w poprzednich rozgrywkach aż 24 gole. Takich strzelców brakowało nam jesienią.
Ledwie trzy zwycięstwa, dwa remisy i aż 12 porażek. Tylko 16 strzelonych bramek, a straconych zdecydowanie najwięcej w lidze – 45. Co ciekawe, gorzowianie pokonali 1:0 Zagłębie II Lubin oraz Gwarka Tarnowskie Góry, czyli drugi i czwarty zespół ligi.
– Mieliśmy szansę zdobyć parę punktów więcej, co w naszej sytuacji byłoby na wagę złota, ale teraz nie ma co już tego rozpamiętywać, bo i tak nic nie zmienimy – opowiadał trener Kamil Michniewicz. – Cieszę się, że jesień kończymy taką połową jak w meczu z Gacią. Zremisowaliśmy 1:1, ale pokazaliśmy, że chcemy walczyć i zrobimy wszystko, żeby wiosną jeszcze się odbić. Taki scenariusz pierwszej rundy dla nikogo w klubie nie był chyba wielkim zaskoczeniem. Przecież na tydzień przed startem rozgrywek, a trzecia liga to już nie jest byle jaki poziom, nas nie było na piłkarskiej mapie, nie rozegraliśmy żadnego sparingu, aby jakoś to poukładać. Budowaliśmy drużynę, poznawaliśmy się w trakcie rywalizacji o punkty. Dziś żałuję, że wcześniej nie przeszliśmy na wariant defensywny, ale tego mogłem dowiedzieć się oglądając zespół.
Mówi się o wzmocnieniach na każdej pozycji, z bramką włącznie. Być może znów zobaczymy w Stilonie któregoś z zawodników, którzy stanowili o naszej sile w poprzednim sezonie. Przede wszystkim szukamy jakości i doświadczenia.
Nawet z najlepszymi piłkarzami dalej na początku wiosny będziemy mieli zaledwie 11 pkt, a w kalendarzu mecz z Wartą Gorzów, która choć jest beniaminkiem, na dziś znacznie bliżej jej utrzymania. Jak tu na poważnie myśleć dalej o trzeciej lidze? Trener Michniewicz nie pozwala, aby wiara kogokolwiek opuściła.
– Do trzynastego miejsca w lidze mamy siedem punktów straty, to naprawdę jest do odrobienia. Uważam, że szansa na utrzymanie jest jak najbardziej realna, i z taką świadomością będziemy pracować całą zimę. Funkcjonujemy na znacznie lepszych zasadach; wszystko, co jest nam potrzebne do treningów i gry, dostajemy. Przy ogromnych zawirowaniach parę miesięcy temu takie warunki na dziś uważam za ogromny sukces. Mam nadzieję, że to będzie magnes choćby dla zawodników z naszego regionu, którzy chcieliby zaistnieć w trzeciej lidze. Przyglądałem się temu procesowi, brałem w nim udział. Uważam, że zrobiliśmy wszystko, aby utrzymać Stilon przy życiu, a mamy jeszcze rundę rewanżową, aby sportowo pozostać na obecnym poziomie – zakończył szkoleniowiec gorzowskiej drużyny, która na dziś zamyka tabelę trzeciej grupy.
Zwycięzca awansuje do drugiej ligi, co najmniej trzy ostatnie zespoły spadną do czwartej ligi.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera