Ważą się losy koalicji, która będzie rządziła w woj. lubuskim. W 30-osobowym sejmiku najwięcej, bo 11 radnych, ma Koalicja Obywatelska (PO i Nowoczesna), 9 – PiS, po 4 – PSL i Bezpartyjni Samorządowcy, dwóch – SLD.
– Inicjatywa należy do wygranych. Namawiamy naszych dotychczasowych partnerów, PSL i SLD, do koalicji kontynuacji. Do tej pory rządziliśmy z powodzeniem, skoro wyborcy dali nam największe poparcie. I żeby nie było niejasności: naszym kandydatem na marszałka jest Elżbieta Polak. Bliskie mi są jasne, przejrzyste kryteria. O tym, kto może aspirować do stanowisk, decyduje weryfikacja wyborcza, akceptacja mieszkańców. To Lubuszanie kształtują władzę – tłumaczy senator Waldemar Sługocki, szef lubuskiej PO. A ostatni wynik Polak – ponad 21 tys. głosów – uznaje za „bez precedensu” i jednoznaczną wolę wyborców.
Tyle że inne podejście do sprawy ma Jolanta Fedak, prezes lubuskiego PSL. W piątkowym wywiadzie w Radiu Zachód przypominała, że nie zawsze Platforma doceniała wyniki swoich kandydatów. – W 2010 r. marszałek Marcin Jabłoński zdobył bardzo dobry wynik, chyba najlepszy w województwie, a jednak za pięć dwunasta PO zmieniła go na nieznaną wtenczas radną [Elżbietę Polak – red] – mówiła na antenie.
Sprawy wyglądały w rzeczywistości inaczej. Jabłoński zdobył 9,5 tys. głosów, co było bardzo dobrym rezultatem, ale nie rekordem. Ten zdobyła... Elżbieta Polak – 13,5 tys. głosów. Nieco – tylko o 50 głosów – mniej miał Tadeusz Jędrzejczak. Polak nie była wtedy już „nieznaną radną”, a wicemarszałkiem.
Fedak nie ukrywa niechęci do Polak. Wolałaby zarząd województwa bez niej, a najlepiej z marszałkiem z PSL. W tej roli widzi siebie. – To są daleko posunięte spekulacje – mówiła w radiu. – A nawet gdyby teoretycznie tak było, to skąd taka obawa Platformy przed Jolantą Fedak.
Szefowa PSL nie startowała w wyborach, ale próbuje szachować PO. Jej pięcioosobowy zarząd, jak wynika z przecieków od ludowców, wygląda tak:
– Jolanta Fedak – marszałek,
– dwoje wicemarszałków z KO,
– jeden członek zarządu dla Bezpartyjnych Samorządowców,
– jeden członek zarządu dla SLD.
Propozycję miał zaakceptować Grzegorz Schetyna, z którym Fedak ma dobre relacje. Byłyby to nominacje z tzw. rozdzielnika – posady marszałków ludowcy mieli dostać na Mazowszu, Mazurach i w Lubuskiem.
Tyle że koncepcję „Fedak na marszałka lub ktoś z PSL” odrzucili lubuscy radni KO.
– Nie jesteśmy związani instrukcjami centrali. Postępujemy samodzielnie – przekonują Polak ze Sługockim. Takie zapewnienie otrzymali w Warszawie.
Matematycznie jest też możliwa koalicja PO-PiS w sejmiku. W „Wyborczej” nie wykluczył jej m.in. poseł Jerzy Materna. Daleki od jej spełnienia jest senator Sługocki. – W lubuskim PiS jest wielu kompetentnych ludzi, których cenię i szanuję. Prawników, dyrektorów szkół. Gdyby to tylko od tego zależało, sprawy wyglądałyby inaczej. Jednak dziś różnice światopoglądowe są zbyt duże, gdy chodzi o postrzeganie Polski w UE, praw i swobód obywatelskich czy niezależności sądów. Te różnice są wręcz fundamentalne – ocenia Sługocki.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera