Co tu dużo mówić, zakładaliśmy, że ten mecz Stilonu będzie wyglądał zupełnie inaczej. Przecież ostatnio w domu niebiesko-biali wygrywali po 1:0 z rywalami z czołowej czwórki trzeciej grupy – Zagłębiem II Lubin i Gwarkiem Tarnowskie Góry. Pniówek Pawłowice Śląskie też jest wysoko, ale wyglądał na przeciwnika do ogrania. Przecież był w Gorzowie w połowie kwietnia i przegrał wtedy aż 0:6.
Dzisiejsze spotkanie nie było najwyższych lotów, ale niestety skończyło się naszą katastrofą. Stilon przeszedł przed siedem miesięcy bolesną, sportową drogę. Od 6:0 do 0:4. Goście zyskiwali przewagę, z akcji jakoś specjalnie nam jednak nie zagrażali. Przyszła 51. minuta, rzut wolny, zamieszanie i samobój zaliczony na konto Patryka Nideckiego. Od tego momentu po gorzowskiej stronie wszystko się posypało.
– Coś strasznego, jesteśmy w trzeciej lidze, a przy stałych fragmentach zachowujemy się jak dzieci. Trzy stracone gole w taki sposób w 15 minut to jest po prostu skandal – przyznał trener Stilonu Kamil Michniewicz. – Jak pierwsi tracimy bramkę, to niestety załamujemy się, to jest nasza wielka bolączka tej jesieni – dodał kapitan zespołu Łukasz Maliszewski. – Brak dyscypliny i głupio tracone gole są dla nas zabójcze.
Stilonowcy spadli na ostatnie miejsce w tabeli. W sobotę 17 listopada czeka ich ciężki mecz z Rekordem w Bielsku-Białej, a 24 listopada pożegnają ligową jesień pojedynkiem u siebie z Foto Higieną Gać.
STILON GORZÓW – PNIÓWEK PAWŁOWICE ŚLĄSKIE 0:4 (0:0)
BRAMKI: Nidecki (51., samobójcza), Wrana dwie (56., 61.), Adamek (87.)
STILON: Skrzyński – Bednarski, Kaczmarczyk, Nidecki, Łaźniowski – Taranenko, Pietrakowski (62. min Chyrek), Pakuła (59. min Kraśnicki), Maliszewski, Jarosz (71. min Kunowski) – Drame (57. min Okuszko).
Drugi z naszych trzecioligowców nie miał łatwego tygodnia, bo przecież w ostatnim pojedynku u siebie stracił cztery bramki z Zagłębiem II Lubin. W Legnicy pierwsza część nie wyglądała lepiej. Przegrywaliśmy 0:1.
– Graliśmy źle, ale w tej chwili liczy się tylko to, że przewaga gospodarzy nie była większa, a my świetnie podnieśliśmy się po przerwie. Pokazaliśmy zupełnie inną, lepszą stronę, w pewnym momencie zaczęliśmy prowadzić grę z dużą pewnością siebie. Wierzę, że ten optymizm przeniesiemy na bardzo ważny, ostatni mecz ligowy w tym roku na naszym stadionie – opowiadał trener Warty Mateusz Konefał.
Gorzowski beniaminek wygrał, choć w naszym składzie brakowało Pawła Posmyka. Zawirowania w straży pożarnej, gdzie Paweł pracuje, dosięgły i doświadczonego napastnika naszej drużyny, dlatego nie mógł pojechać do Legnicy. Koledzy zrobili jednak za niego świetną robotę. Gole na wagę bezcennego kompletu punktów strzelili Dominik Zakrzewski, który dopiero w styczniu skończy 20 lat i 18-latek Mateusz Duchowski. Ten drugi popisał się pięknym uderzeniem z dystansu.
Warciarze żegnają się z piłkarską jesienią już w następny weekend, bo spotkanie z 17. kolejki rozegrali awansem. W sobotę 17 listopada o godz. 13 podejmą Gwarka Tarnowskie Góry.
MIEDŹ II LEGNICA – WARTA GORZÓW 1:2 (1:0)
BRAMKI: Garuch (20.) – Zakrzewski (54), Duchowski (65.)
WARTA: Czyżykow – Gołdyn, Siwiński, Żeliszewski, Kaczmarczyk – Ufir (80. min Paradowski), Wiśniewski, Duchowski (88. min Markuszewski), Szałas – Nowak (46. min Kopeć), Zakrzewski (90. min Sadowski).
WYNIKI Z 15. KOLEJKI:
STILON GORZÓW – Pniówek Pawłowice Śląskie 0:4, Miedź II Legnica – WARTA GORZÓW 1:2, Lechia Dzierżoniów – Górnik II Zabrze 0:4, Ruch Zdzieszowice – Górnik Polkowice 0:4, Ślęza Wrocław – Ruch Radzionków 3:0, Stal Brzeg – Agroplon Głuszyna 2:0, Zagłębie II Lubin – Piast Żmigród 2:0, Gwarek Tarnowskie Góry – Foto Higiena Gać 2:1, Rekord Bielsko-Biała – MKS Kluczbork 1:1.
Zwycięzca awansuje do drugiej ligi, co najmniej trzy ostatnie zespoły spadną do czwartej ligi.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera