Tragedia wydarzyła się 17 sierpnia 1991 r. w Żaganiu. 18-letnia Joanna Tomczak bawiła się ze znajomymi na „domówce” przy ul. Spokojnej. Obiecała siostrze, że wróci do domu najpóźniej o godz. 23. O godz. 22.30 opuściła więc imprezę. Nie była sama. Towarzyszył jej kolega, który zadeklarował się ją odprowadzić.
Plany tym dwojgu pokrzyżowała silna ulewa. Schronili się pod drzewem, nieopodal sklepu z kryształami. Wtedy Joanna była widziana żywa po raz ostatni. Kolega wrócił na „domówkę”, a ona udała się sama w kierunku centrum miasta.
– To, co działo się później, pozostaje tylko w sferze domysłów. Następnego dnia rodzina zgłosiła zaginięcie Joanny. Od tego czasu dostawała od różnych osób mylne komunikaty odnośnie do miejsca jej potencjalnego przebywania – mówi nadkom. Marcin Maludy, szef zespołu prasowego lubuskiej policji.
Komunikaty ustały, gdy rok po zaginięciu na szczątki Joanny natknęli się grzybiarze. Znaleźli je w lesie w miejscowości Mielno, ok. 30 kilometrów od Żagania.
W sprawie zatrzymano cztery osoby. Policja nie miała wówczas wystarczających środków, by którejkolwiek z nich przedstawić zarzuty.
Dlatego do sprawy wracają dziś gorzowscy policjanci z „Archiwum X”.
– Z upływem lat unowocześniają się metody wykrywcze. Liczymy, że lubuskie „Archiwum X” doprowadzi zabójcę Joanny Tomczak przed wymiar sprawiedliwości. A historia lubuskich policjantów z tej komórki już pokazywała, że jest to możliwe – dodaje Maludy.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera