Zanim premier Morawiecki dojechał do auli Uniwersytetu Zielonogórskiego na regionalną konwencję PiS, otwierał dla kierowców 33-km odcinek drogi ekspresowej S3 pod Nową Solą. I dlatego też przekonywał ponad 400 lubuskich działaczy PiS, że rząd dotrzymuje słowa i drogi buduje, z czym mieli mieć problemy PO i PSL. – Bo oni Polskę psują, a my naprawiamy. Oni zwijali, my rozwijamy – atakował premier, budząc entuzjazm sali. Morawiecki nie wspomniał jedynie, że otwierany fragment trasy S3 budowano ponad trzy lata.
Na konwencję do Zielonej Góry dojechał także Jarosław Kaczyński. Przemowę – zaznaczył, że jest mniej ważna niż Morawieckiego – poświęcił wolności w lokalnej demokracji. – Na pewno nie jesteśmy demokratami liberalnymi ani nieliberalnymi, jesteśmy po prostu demokratami – mówił wyraźnie rozbawiony. I tłumaczył, że PiS nie ma nieograniczonej władzy. – Media nas kontrolują, aż się palą. I instytucje nas kontrolują, takie jak CBA. Nie sądźcie, że ktoś jest przez ich agentów oszczędzany, bo jest z PiS. Dlatego głos oddany na PiS jest racjonalny – przekonywał. Ale i lekko groził.
Prezes PiS przekonywał, że partie mają wyższą wiarygodność niż tzw. lokalne komitety bezpartyjne. Partie głębiej są pod pręgierzem krytyki i kontroli. – Nas da się sprawdzić. Pamiętajcie, każda kompromitacja w gminie szkodzi naszej partii – przestrzegał, podkreślając, że kandydaci PiS muszą być wiarygodni. Tymczasem lokalne ugrupowania lokalne, zdaniem Kaczyńskiego, zmieniają szyldy jak rękawiczki, podszywają się pod nie ci sami ludzie. Sporo samorządów przypomina „księstewka”. – Bo to samorządy mają moc odbierania obywatelom wolności. To tam ludzie na ulicach boją się źle mówić o rządzących. To jest radykalne ograniczanie wolności. Jeśli w samorządach media są uzależnione od miejscowej władzy, to jej kontrola jest fikcją – mówił Kaczyński.
O lokalnej władzy poza kontrolą z podporządkowanymi mediami wspominał także Piotr Barczak, kandydat PiS na prezydenta Zielonej Góry. – Jesteśmy w mieście, w którym władza, jak doprowadziła kamienicę do ruiny i dach się zawalił, to dziurę zakryła obrazem miejscowego artysty. Żyjemy w 140-tys. mieście, w którym dzieci muszą robić spektakle o rządzącym prezydencie – przemawiał Barczak. Rzeczywiście, kiedy ostatnio otwierano wybudowany Dom Harcerza, nauczycielki pokazały spektakl o „Januszku” – prezydencie Januszu Kubickim, który urodził się po to, by dzieciom wybudować nowy dom kultury.
Ostrzejszy ton działacze usłyszeli od Morawieckiego. Premier bezpardonowo atakował opozycję. – Górników traktowali gazem i gumowymi kulami. Zabrali nawet drożdżówki, które przywróciła minister Zalewska. Oczywiście, dbając o niższy poziom cukru – przemawiał Morawiecki. – Gdy oni bili demonstrantów, my dbamy, by antyrządowe demonstracje przebiegały w spokoju. Chociaż jesteśmy tam szkalowani i obrażani. To jest rzeczywista demokracja. To my przywróciliśmy wiarę milionów Polaków w państwo.
Premier dowodził, że gdy PO i PSL zamykali posterunki, rząd PiS je przywracał. – A zamknęli połowę z ponad 800 – wyliczał. Do tego zarzucił opozycji przymykanie oka na afery, m.in. mafie VAT-owskie i FOZZ.
– Nadrabiamy stracony czas, zwłaszcza ten z PRL, ale i również czas najnowszej Rzeczpospolitej – przemawiał. – Nie mówimy, jak oni, że to wolny kraj, weź kredyt i zmień pracę, albo wyjedź. Mówimy, możesz wyjechać, ale pamiętaj, że tu jest twój dom. Chcemy rozwoju tutaj – przekonywał Morawiecki.
Premier obiecał Lubuszanom m.in. odnowę dworców PKP, 200 miejsc aktywności dla seniorów, budowę dwóch mostów na Odrze i Warcie. Ten drugi, pod Przytoczną, jak się mówi w regionie, „prowadzi do lasu” i został oprotestowany przez władze województwa i lokalne gminy.
Przed zielonogórską aulą pikietę urządzili działacze KOD. Przynieśli transparenty „Konstytucja” i gumowe kaczki.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera