Przez cały leszczyński finał zastanawialiśmy się, czy 23 lata to jest odpowiedni wiek na pierwszy mistrzowski tytuł w karierze dla Bartosza Zmarzlika. Młody stalowiec od dłuższego czasu nie opuszcza ścisłej czołówki cyklu Grand Prix, w ligach w Polsce i Szwecji jego osiągi są po prostu znakomite. Podczas sobotnich zawodów w Lesznie też od początku było widać, że jest szybki, waleczny. 13 pkt dało mu zwycięstwo w fazie zasadniczej i awans bezpośrednio do wyścigu medalowego.
Tam jadący w czerwonym kasku gorzowski żużlowiec niestety spóźnił start. Próbował coś odzyskać w pierwszym wirażu, doszło do kontaktu między nim a Piotrem Pawlickim. Widzieliśmy wiele takich sytuacji w tej części biegu i zakładaliśmy, że sędzia zarządzi powtórkę w czterech. Zmarzlik wykluczony?! Naprawdę? Rzadko to robimy, ale w tym momencie tylko takie słowa wydają się na miejscu: arbiter Krzysztof Meyze wypaczył tegoroczny finał indywidualnych mistrzostw Polski.
Żużel to twardy sport dla prawdziwych mężczyzn. Kontaktów między zawodnikami w Lesznie było znacznie więcej. Choćby sytuacja z 1. wyścigu, gdzie w ostrej walce Patryk Dudek odebrał 3 pkt Zmarzlikowi. Tu nikt nie próbował się kłaść, upadać... I jesteśmy pewni, że marzący o najważniejszych laurach stalowiec nigdy nie pójdzie tą drogą, bo dla niego żużel to jazda na całego, wielka przyjemność ze ścigania się, a nie kombinacje, jak tu coś ugrać dla siebie.
Piotr Pawlicki z Unii Leszno szybko się otrzepał i bez problemów wygrał powtórkę, ma pierwszy w karierze złoty medal IMP.
Zmarzlik porażkę przyjął po męsku. – Nie ma co tego rozpamiętywać, tylko jechać dalej, jutro mamy nowy dzień, kolejne zawody. Gdybym tak nie zepsuł startu, pewnie wszystko potoczyłoby się inaczej. Gratuluję Piotrowi, Maciejowi i Januszowi. Następny finał za rok, znów spróbujemy – powiedział żużlowiec.
Nie błyszczał w Lesznie obrońca złota Szymon Woźniak, który został mistrzem jeszcze jako zawodnik Sparty Wrocław, a teraz reprezentuje Stal Gorzów.
– Powiedzieć, że mój wynik był słaby, to jakby nic nie powiedzieć – przyznał Woźniak. – Mimo wszystko trudno mi się dzisiaj smucić. Zdążyłem uporać się z kontuzją na finał, a przede wszystkim mam za sobą najpiękniejszy rok w moim życiu pod wieloma względami. Zamykam pewien nawias, a teraz pora wziąć się do pracy, aby walczyć dalej o kolejne tytuły ze Stalą Gorzów.
W niedzielę o godz. 18 w Gdańsku odbędą się Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi, zawody w rewelacyjnej obsadzie. O zwycięstwo powalczy dwóch zawodników Stali Gorzów – Zmarzlik i Krzysztof Kasprzak.
WYNIKI FINAŁU IMP 2018 W LESZNIE: