Siałkowski pisze z sądu - najnowsze wieści z wokandy
Dwaj bracia Piotr Ż. (rocznik 1977) i Krzysztof K. (rocznik 1983) spotkali się z 25-letnim Krzysztofem (ps. Cysiu), by wyjaśnić nieporozumienia z przeszłości. Na osiedle Słoneczne w Gorzowie Wielkopolskim przyjechali około czwartej nad ranem. Przez pół godziny szarpali się z 25-latkiem niedaleko wieżowców przy ul. Gwiaździstej, później przeszli na boisko.
Tego, co dokładnie wydarzyło się między godz. 4.41 a 4.50, nie da się ustalić z absolutną pewnością. Niewiele widać na nagraniach ze szkolnego monitoringu. Można wnioskować głównie po śladach, które zostawili oprawcy i ich ofiara.
To Krzysztof K. miał zadać pierwszy cios nożem, po którym pokrzywdzony zaczął uciekać. Krzysztof pobiegł za nim i go przewrócił. Później oskarżeni działali już wspólnie. Krzysztof przytrzymał pokrzywdzonego i docisnął go do ziemi, a Piotr zadawał ciosy nożem. Musiało tak być, bo 12 ciosów nożem, mimo tego że było ciemno, zadano bardzo precyzyjnie – w szyję. Po wszystkim pod ciałem pokrzywdzonego położyli nóż, telefony i portfel. Ciało nieżyjącego już 25-letniego mężczyzny polali olejem napędowym, podpalili je, w ten sposób zatarli ślady i zniszczyli dowody...
Taką wersję wydarzeń z 24 października 2015 r. – po analizie szeregu dowodów – przyjął gorzowski sąd. W znacznej części posiłkując się ustaleniami autora aktu oskarżenia, doświadczonego śledczego z Gorzowa – prokuratora Mariusza Dąbkowskiego. Z kolei adwokaci oskarżonych mówili o nich wprost: to beletrystyka.
Dwaj podejrzani o zabójstwo mężczyźni potwierdzali, że byli na boisku i uczestniczyli w bójce. Przedstawiali jednak alternatywne wersje tego, kto zabił 25-latka. Zrzucali na siebie winę.
Sąd nie dał wiary oskarżonym – skazał Krzysztofa i Piotra na 25 lat więzienia. Zamiar pozbawienia życia przypisano obu oskarżonym, którzy „tu współdziałali”. Wyrok zapadł w marcu.
Od wyroku odwołali się obrońcy oskarżonych. Jeszcze przed gorzowskim sądem wnosili o uniewinnienie mężczyzn, ewentualnie skazanie ich za udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym i zbeszczeszczenie zwłok. Podobne wnioski były w apelacjach. Adwokaci z Gorzowa sugerowali dodatkowo, że sąd mógłby zbadać sprawę jeszcze raz.
Prokuratura w apelacji domagała się podwyższenia kary i skazania mężczyzn na dożywotnie więzienie.
Dlaczego gorzowski sąd nie skazał braci na dożywocie? – Zachowanie oskarżonych było bardzo brutalne. Podpalając Krzysztofa oskarżeni uprzedmiotowili swojego kolegę, potraktowali go jak rzecz. Aby wymierzyć im karę dożywocia, sąd musiałby ocenić tego rodzaju zabójstwo na równi z innymi daleko bardziej drastycznymi albo wielokrotnie popełnionymi zabójstwami. Sąd może domyślać się jaką stratę odczuwają rodzice zabitego, niemniej jednak to było zabójstwo jednego człowieka. Okoliczności dokonania tego czynu nie wskazują na to, by oskarżeni powinni ponieść karę najsurowszą – w ten sposób sędzia Maciej Szulc uzasadniał wyrok.
Właśnie to tłumaczenie nie przekonuje Sądu Apelacyjnego w Szczecinie, który w czwartek zajmował się tą głośną sprawą.
– Sąd pierwszej instancji wskazał szereg okoliczności obciążających. Nie uzasadnił jednak wystarczająco, dlaczego w tak bulwersującej sprawie nie orzekł kary najsurowszej – dożywotniego więzienia. Sąd apelacyjny zgadza się z ustaleniami faktycznymi dotyczącymi sprawstwa oskarżonych. Nie zgadza się jedynie z wymiarem kary. To sprawa, która powinna się zakończyć skazaniem na dożywotnie więzienia – opowiada sędzia Janusz Jaromin, który zasiadał dziś w składzie orzekającym w tym procesie.
W większości przypadków sąd apelacyjny może zmieniać wymiar kary, także ją znacząco podwyższyć. – Ale w tym przypadku przepisy są nieubłagane. Sąd apelacyjny nie może orzec dożywocia w momencie, gdy takiej kary nie orzekł sąd pierwszej instancji – wyjaśnia sędzia Jaromin. Wprost mówi o tym art. 454. § 3 kodeksu postępowania karnego.
Sprawa wróci więc do ponownego rozpoznania w gorzowskim sądzie okręgowym. – A ten powinien się wypowiedzieć tylko w zakresie kary. Albo skazać oskarżonych na dożywocie, albo w odpowiedni sposób uzasadnić skazanie mężczyzn na 25 lat więzienia – precyzuje szczeciński sędzia.
Trzeci z oskarżonych w tej sprawie Rafał Ś. (rocznik 1986) został prawomocnie skazany na sześć miesięcy więzienia. To kara za to, że nie powiadomił organów ścigania, mając wiedzę o wydarzeniach na boisku. Sąd w Szczecinie nie uwzględnił apelacji obrońcy Ś., który chciał kary w zawieszeniu.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze