28 września 2015 roku. Poniedziałek. Kilka minut przed dwunastą. W szkole specjalnej przy Mościckiego w Gorzowie trwa przerwa. Niepełnosprawne dzieci bawią się na podwórku przed budynkiem. Dawid W. (rocznik 1989) zakrada się w okolice krzaków przy ogrodzeniu. Woła do siebie 9-latkę. – Coś ci pokażę – mówi. Gdy upośledzona dziewczynka przychodzi, zboczeniec wyciąga swojego członka...
Gdy rozochocony wraca na kolejnej przerwie, ówczesny dyrektor wraz z policjantami w cywilu urządzają na niego zasadzkę. Po krótkim sprincie łapią Dawida W. Podejrzany trafia do aresztu. Śledczy jeszcze nie wiedzą, że mają do czynienia z człowiekiem, który w randkach z młodymi dziewczynkami się wręcz specjalizował...
Tablet i telefon komórkowy Dawida kryją archiwa pornograficznych nagrań i zdjęć. Aby je wszystkie zgrać, potrzeba ponad dziesięciu płyt. Są też SMS-y, z których wynika, że to W. wychodził z inicjatywą, mamił młode dziewczynki.
Mężczyzna działał z premedytacją. Ma drobną budowę ciała, co pomagało mu skutecznie udawać gimnazjalistę. Porozumiewał się z ofiarami młodzieżowym slangiem. Ubierał się w modne spodnie, nosił bejsbolówkę. Imponował dziewczynkom, które myślały, że mają do czynienia z rówieśnikiem. Przyszłe ofiary molestowania też wysyłały mu swoje zdjęcia.
A Dawid W. sukcesywnie przekraczał granice. Wysyłał filmy i zdjęcia, najpierw były to niepoważne pozy w parku, później zdjęcia z domu, pokazywał napięte mięśnie brzucha. Gdy wysyłał dziewczynkom zdjęcia swojego penisa, domagał się, by one też przysłały „to i owo”. Nakłaniał je do wspólnej masturbacji przed kamerą.
W sumie prokuratura udowodniła mu, że przez kilka miesięcy (od stycznia do września 2015 r.) skrzywdził siedem dziewczynek w wieku od 9 do 14 lat. Zarzuty dotyczą doprowadzenia do wykonania innych czynności seksualnych oraz usiłowania doprowadzenia małoletnich do obcowania płciowego lub poddania się innym czynnościom seksualnym.
W zakresie czynów pedofilnych Dawid W. przyznał się do winy, przeprosił i wyraził skruchę. Chciał dobrowolnie poddać się karze. Nie było na to zgody prokuratury i sądu.
Jest w sprawie bowiem jeszcze jeden wątek. Śledczy przedstawili mu zarzut gwałtu ze szczególnym okrucieństwem na kobiecie starszej od niego o cztery lata. Do tego W. się nie przyznał. Zarzekał się, że do stosunków płciowych i seksu oralnego dochodziło „za zgodą, a nawet namową” niepełnosprawnej 30-latki. W aktach sprawy są ich wspólne filmy i kilkadziesiąt SMS-ów. Kobieta – podczas przesłuchania w prokuraturze – zeznała, że była do wszystkiego zmuszana.
Gorzowski sąd, skazując Dawida W. w kwietniu tego roku, nie miał wątpliwości. Wymierzył mu karę siedmiu lat więzienia (groziło mu do 15 lat). To kara łączna za wszystkie dziewięć zarzutów – seksualne molestowanie małoletnich i gwałt na 30-latce. Sąd orzekł też wobec W. zakaz zbliżania się do ofiar, gdy już wyjdzie na wolność.
Od tego wyroku odwołała się zarówno prokuratura, jak i adwokat, który broni Dawida W. z urzędu. Prokurator Agnieszka Hornicka-Mielcarek chciała wyższej kary. Obrona wnosiła o uchylenie sprawy gwałtu do ponownej analizy przez sąd pierwszej instancji.
We wrześniu Sąd Apelacyjny w Szczecinie przychylił się do argumentacji adwokata Sebastiana Kaszewskiego.
– Sąd uchylił do ponownego rozpoznania sprawę zgwałcenia kobiety. Zebrany materiał dowodowy w tym zakresie zawiera bowiem szereg rozbieżności. W szczególności chodzi o zeznania samej oskarżonej, które różnią się w kwestii dotyczącej okoliczności tych zdarzeń – mówi „Wyborczej” sędzia Janusz Jaromin z Sądu Apelacyjnego w Szczecinie.
Aby oskarżonemu – bez wątpliwości – przypisać gwałt, trzeba udowodnić mu użycie przemocy czy groźby. – Nie wyjaśniono dostatecznie, czy oskarżony je stosował. Jest za to szereg okoliczności, które mogą wskazywać na dobrowolność. Zarzuty dotyczą okresu od marca do sierpnia 2015 r., a z ujawnionego materiału wynika, że do kontaktów seksualnych miało dochodzić wcześniej – dodaje sędzia Janusz Jaromin.
Sędzia ze Szczecina zaznacza, że w znacznej części wyrok pierwszej instancji został utrzymany. – Oskarżony został prawomocnie skazany za czyny wobec małoletnich poniżej 15. roku życia. Sąd musiał w tej sytuacji wymierzyć nową karę łączną – pięciu lat więzienia [przy kwalifikacji z art. 200 kodeksu karnego najwyższa kara to 12 lat pozbawienia wolności]. W pierwszej instancji było to siedem lat, łącznie z gwałtem. Orzeczona we wrześniu kara jest więc nawet surowsza niż ta wymierzona przez sąd pierwszej instancji, ponieważ nie zawiera jednego czynu – przekonuje rzecznik prasowy szczecińskiego sądu.
Proces w sprawie gwałtu ruszy ponownie jesienią w gorzowskim sądzie.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze