Dziś w grupie A pierwszej ligi to Stal Gorzów znów jest liderem, ale Spójnia rozegrała jeden mecz mniej. Jeśli wygra wszystko do końca sezonu, to gdynianie zdystansują żółto-niebieskich, nie pomogą nam komplety punktów w dwóch ostatnich starciach. W bezpośrednim boju "na szczycie" stalowcy postawili jednak najgroźniejszego rywala pod ścianą. Pokazali, że na finiszu ligi są od gdynian lepsi, choć ostatecznie zwyciężyli minimalnie, w dramatycznych okolicznościach. Wcześniejszą postawą zasłużyli sobie na ten sukces.
W 52. minucie wygrywaliśmy jeszcze 24:18, w pełni kontrolowaliśmy to spotkanie. Pękaliśmy z dumy widząc jak Stal pozwala Spójni na naprawdę niewiele. Gdy nasza przewaga rosła, dzieciaki w słabo wypełnionej Gdynia Arenie krzyczały po golach gospodarzy: jeszcze dwa! A za chwilę: jeszcze trzy! W końcu jednak musiały przejść na: Spójnia gola! Dlatego, że gorzowianie odjechali naprawdę daleko. Grali do bólu konsekwentnie. W obronie wielokrotnie byli nie do przejścia, jak zwykle mieli wielkie oparcie w bramkarzu. Wychodził atak pozycyjny, gdy trzeba było skontrowali, a Aleksander Kryszeń prawie bezbłędnie egzekwował rzuty karne. Prawie, bo raz, po udanej interwencji bramkarza przeciwników, do zdobycia gola potrzebna była dobitka.
Co się jednak stało, że ta zasłużona wygrana jednak mogła nam uciec?
Powiedzmy uczciwie – sami mocno zapracowaliśmy się na ten horror, który mógł pozbawić nas już wszelkich marzeń. – Dziś tylko sami możemy pomóc sobie w przegraniu tego pojedynku. Ostrzegałem w przerwie i omal nie wykrakałem – stwierdził trener Stali Dariusz Molski.
W ostatnich minutach były momenty, że przez kary po naszej stronie brakowało aż trzech zawodników. Gospodarskie sędziowanie? Nie tym razem. Stalowcy robili głupoty, na przykład od razu nie odkładali piłki po gwizdku, dając powód do usunięcia z boiska. Doprowadzisz do kontaktu z zawodnikiem, który próbuje strzelić bramkę z kontry? Natychmiast zostaniesz ukarany. Siły gdzieś uciekały, zimne głowy tak świetnie pracujące przez 50 minut również.
Musiało po gorzowskiej stronie zrobić się nerwowo. Szczęście, że mimo gry w większym lub mniejszym, ale cały czas osłabieniu, gole zdobyli rozgrywający świetne zawody Bartosz Starzyński i wprowadzony na końcówkę Marcin Smolarek. Dzięki temu Spójnia ciągle musiała nas gonić, w końcu doprowadziła do remisu, ale Kryszeń zdążył zadać decydujący cios. W ten sposób odkupił swoje wcześniejsze błędy i wykluczenia, które on także niepotrzebnie złapał. Dzięki temu trafieniu dalej wszystko w tych rozgrywkach jest możliwe.
SPÓJNIA GDYNIA – STAL GORZÓW 27:28 (9:12)
STAL: Marciniak, Nowicki – Kryszeń 7, Stupiński 7, Serpina 4, Starzyński 3, Gębala 3, Turkowski 2, Bekisz 1, Marcin Smolarek 1, Droździk.
WYNIKI Z 24. KOLEJKI:
Spójnia Gdynia – Stal Gorzów 27:28, Pomezania Malbork – GKS Żukowo 31:21, Śląsk Wrocław – Grunwald Poznań 25:25, SMS ZPRP Gdańsk – Sokół Browar Kościerzyna 33:31, Mazur Sierpc – Wisła II Płock 26:21, MKS Wieluń – Warmia Traveland Olsztyn 25:25, Nielba Wągrowiec – Real Astromal Leszno 22:27.
Pierwsza drużyna awansuje do PGNiG Superligi o ile spełni wymagania licencyjne. Dwa ostatnie zespoły spadną do drugiej ligi. SMS ZPRP Gdańsk nie ma prawa awansu i nie spada.
MECZE STALI GORZÓW DO KOŃCA SEZONU:
13 maja: GKS Żukowo – Stal
20 maja, godz. 18: Stal – Grunwald Poznań
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera