Słowacki zawodnik, który właśnie zamienił Get Well Toruń na Stal Gorzów, jest zły za krzywdzące słowa, które napisał o nim Robert Dowhan. Dlaczego teraz gorzowskie barwy? - Trafiam do fajnej, ambitnej drużyny i na tor, na którym rodzą się mistrzowie świata - powiedział 26-letni Martin Vaculik.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Gorzów i dziennikarze "Wyborczej" bliżej Ciebie - znajdź nas na Facebooku i Gorzow.wyborcza.pl!

Jak to się stało, że Słowak trafił do żużla, a nie na przykład hokeja? - Jak ja zaczynałem jeździć, to więcej słowackich żużlowców nie było, teraz znów jest ich kilku, może zdążę z nimi stworzyć drużynę i jeszcze powalczyć w tej odmianie rywalizacji - opowiadał Vaculik, który w poniedziałek przyjechał do Gorzowa. - Urodziłem się w Żarnowicy, a tam był żużel i znów ma wrócić ligowe ściganie, którego chcę być częścią. Od małego jeździłem wokół bloku na rowerze, przybierając nazwiska największych zawodników. Uwielbiam to, co robię, kocham się ścigać. Nawet mogę być czasami ostatni, ale jeśli cała czwórka świetnie walczyła, były mijanki, to też nie jest mi jakoś specjalnie przykro, bo o to przecież w żużlu chodzi. O te kolejne, jednominutowe, wyjątkowe widowiska.

Dowhan się myli, rozmowy ze Stalą po finale

Zielonogórzanin Robert Dowhan sugerował, że Vaculik dogadał się ze Stalą jeszcze przed finałem 2016, w którym gorzowianie pokonali torunian i wywalczyli dziewiąte w historii klubu złoto. - Jak to przeczytałem, to zwyczajnie byłem zły - stwierdził 26-latek. - Takie coś mnie obraża jako sportowca, ale również jako człowieka. Jak ochłonąłem, powiedziałem sobie, że na takie hejty nie ma sensu reagować. Jestem w stu procentach profesjonalistą, robię to, co kocham, i w żadnym wypadku nie byłem dogadany z Gorzowem przed finałami. To nieprawda. Nieważne, czy to ostatni mecz, ostatni wyścig w drużynie, w której jadę. Z tego, co pamiętam, to w finałowych zdobyczach punktowych nie byłem najgorszy. Get Well to bardzo dobry zespół, fajni kumple. Piękny stadion, kibiców też chwalę, ale czegoś mi tam brakowało, nie czułem, że to jest ta najważniejsza ścieżka mojego rozwoju. Dlatego zdecydowałem się na szybką zmianę. Taką nie w moim stylu.

Wiedzieliśmy, że Vaculik był przymierzany do Stali również przed poprzednim sezonem. - Rozmów z Gorzowem było już więcej, nie tylko ta ostatnia, po której zdecydowałem się zostać żużlowcem Stali - przyznał żużlowiec. - To było za moich tarnowskich czasów, tamto miejsce traktowałem jak swój drugi dom. W końcu jednak stwierdziłem, że o specyficznym torze Unii wiem już wszystko, nie pójdę dalej do przodu. Dlatego postanowiłem poszukać nowych wyzwań, bo tylko poznając inne tory, mam szansę stać się bardziej uniwersalnym zawodnikiem. Zdążyłem już się przedstawić z tej strony, że nie lubię skakać z miejsca na miejsce. Opuściłem Rzeszów i Gdańsk, bo dalej chciałem się ścigać w elicie, a te drużyny w tamtych latach, niestety, spadały z ekstraklasy. Faktycznie tylko ostatni sezon był jedynym w Toruniu z mojego wyboru. Nie wszystko było tak jak sobie wyobrażałem, czułem też, że ze strony klubu może były inne oczekiwania, liczyli na znacznie więcej, a ja nie byłem w stanie tego spełnić.

Dlaczego Gorzów właśnie teraz? - Dokonując obecnego wyboru, patrzyłem na drużynę, na to, z kim będę walczył o dobry wynik w kolejnym sezonie, ale również miało dla mnie duże znaczenie, że jest w Stali Gorzów Stanisław Chomski - powiedział Vaculik. - To bardzo dobry trener. Właśnie z nim długo rozmawiałem przed podpisaniem kontraktu. To jest człowiek, który rozumie sport, zna żużel jak mało kto, a nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji ze sobą bliżej współpracować. Może mnie bardzo wiele nauczyć, na pewno pomoże mi w dalszym rozwoju. A plany mam wciąż ambitne. Chcę być najlepszy na świecie. Czuję, że trener chce mi w tym pomóc, także klub. Nie jestem tylko produktem do robienia punktów w lidze. To dla mnie kluczowa sprawa.

Po co Słowak wraca do Grand Prix?

Martin Vaculik wywalczył sobie przepustkę do GP 2017 w Grand Prix Challenge w Vetlandzie, gdzie przegrał tylko z Patrykiem Dudkiem i jedyny punkt w turnieju stracił właśnie na rzecz Polaka. - Miałem sporo czasu, bo aż trzy lata, aby pomyśleć, co powinienem zmienić przed ponownymi startami w Grand Prix, aby być lepszym żużlowcem - opowiadał nowy zawodnik Stali Gorzów. - Marzę o tych najważniejszych laurach, bo przecież chyba tak myśli każdy ambitny sportowiec, ale to nie znaczy, że stawiam taką deklarację, że Vaculik będzie mistrzem świata 2017. Już raz tak się zagalopowałem i chłopacy szybko mnie z tego wyleczyli. Sukcesem będzie przejechać nadchodzący sezon zdrowo, żebym miał przede wszystkim radość z jazdy. Chcę dawać kibicom jak największe emocje. Sam jestem fanem żużla, lubię oglądać ciekawe wyścigi. Cieszmy się tą adrenaliną, to ma żużel dawać każdemu, kto pojawi się na trybunach. Jeśli utrzymam się w Grand Prix, to spełnię jedno ze swoich marzeń, wszystko więcej będzie na plus. Mniej przyjmę jak fajne doświadczenie, najlepszą szkołę. Jestem już jednak w takim wieku, że nie myślę jedynie o nauce, a czas też coś fajnego pokazać na torze w tej świetnej stawce zawodników.

Słowak doskonale zna atuty gorzowskiego toru. - Tomek Gollob tu jeździł, zdobył mistrza świata. Matej Zagar stał się w Gorzowie bardzo dobrym zawodnikiem, tak samo Niels Kristian Iversen, Bartek Zmarzlik to przecież ścisła światowa czołówka - wyliczał Vaculik. - Jeśli na tym torze nauczysz się płynnie i skutecznie jeździć, to już poradzisz sobie wszędzie. Wszystko przede mną, bo swoją technikę wciąż poprawiam. Tor Stali na pewno bardzo mi w tym pomoże. Czy ten tor jest niebezpieczny? To każdy jest niebezpieczny, żużel jest niebezpieczny. To z pewnością nie jest tor łagodny, trzeba umieć po nim jeździć, mieć dobrą technikę, o tym już wspominałem. Te kąty ogarniesz, to już nie będzie przed tobą zbyt wielu żużlowych tajemnic.

- Żużlowa liga w Polsce to jest jak liga hiszpańska czy angielska w piłce nożnej. Nie tylko ja uważam, ale większość zawodników, jak nie wszyscy, że bijemy się o dwa najważniejsze cele: mistrza świata i złoto w polskiej ekstraklasie. O to chcę się teraz bić ze Stalą Gorzów. Kto buduje najmocniejszy skład? Typowanie zostawiam fachowcom, którzy o tym tyle piszą. Wiem, że drużyny na papierze nie jadą. Wierzę, że to będzie dla nas naprawdę dobry sezon, mam na to duży apetyt i bardzo pozytywne nastawienie, bo dokonałem dobrych wyborów - zakończył żużlowiec gorzowskiej drużyny.

STAL GORZÓW 2017:

seniorzy: Bartosz Zmarzlik, Krzysztof Kasprzak, Przemysław Pawlicki, Niels Kristian Iversen (Dania), Martin Vaculik (Słowacja);

juniorzy: Rafał Karczmarz, Kamil Nowacki, Marcel Studziński, Alan Szczotka, Hubert Czerniawski.

Droga na wielkie podium debiutanta z Polski

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Mikołaj Chrzan poleca
Więcej