To dla mnie ogromny powód do dumy, że mój brązowy medal będzie od teraz wymieniany zaraz po brązie legendy ze Stali Gorzów Edwarda Jancarza. Zapamiętam te ostatnie miesiące, bo w tak krótkim czasie spotkało mnie tak wiele dobrego - powiedział 21-letni Bartosz Zmarzlik, aktualny drugi wicemistrz świata seniorów na żużlu.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Gorzów i dziennikarze "Wyborczej" bliżej Ciebie - znajdź nas na Facebooku i gorzow.wyborcza.pl!

W październiku 2011 roku żużlowy cykl Grand Prix pierwszy raz w historii przyjechał do Gorzowa. Na stadionie im. Edwarda Jancarza - właśnie tu wtedy rozstrzygała się sprawa mistrzostwa świata - drugie złoto w karierze zabrał Amerykanin Greg Hancock. Z parkingu te zawody oglądał 16-letni Bartosz Zmarzlik, który kilka miesięcy wcześniej zadebiutował w ekstraklasie i już wtedy okrzyknięty jedną z największych nadziei polskiego żużla. Czy patrząc na wielkich mistrzów, których pierwszy raz spotkań wokół siebie, młokos z Gorzowa zastanawiał się jak potoczy się jego kariera i czy kiedyś też będzie mógł powalczyć z najlepszymi? - Pamiętam, że po pierwsze głowa kręciła mi się we wszystkie strony, bo nie mogłem uwierzyć, że tu jestem, a także wszystko chciałem zobaczyć - wspominał Zmarzlik. - Proszę odnaleźć moje wypowiedzi, bo jestem pewien, że już wtedy mówiłem o swoich marzeniach. Byłem Grand Prix zaczarowany i chciałem się do tej rywalizacji krok po kroku zbliżać i kiedyś dostać się własnymi siłami.

Przez kolejne cztery lata na "Jancarzu" Zmarzlik ścigał się w Grand Prix z tzw. dziką kartą. W 2012 r. jako 17-latek sensacyjnie zajął trzecie miejsce. 30 sierpnia 2014 roku Bartek miał dokładnie 19 lat i 14 dni. Wtedy zachwycił nim się już cały żużlowy świat, bo na domowym torze został najmłodszym w historii zwycięzcą rundy Grand Prix. - Teraz wiem, że bez tamtych doświadczeń nie byłoby tak udanego sezonu 2016 - opowiadał nasz młody żużlowiec. - To prawda, byłem debiutantem, poznawałem nowe tory, także te układane na jeden dzień, dostawałem lekcje, których na pewno nie zabraknie także w kolejnych latach. W innych sytuacjach czułem się jednak jak ryba w wodzie. Poznałem wszelkie rytuały GP, także wiedziałem jak zachować się na treningu, który jest specyficzny, bo krótki. To mi bardzo pomogło, aby ta rola nowicjusza mnie nie zjadła. Mogłem skupić się na jeździe, bo reszta była mi już znana.

Krsko - 8 punktów

Stałą przepustkę do GP 2016 Zmarzlik wywalczył sobie pod koniec ubiegłego roku w Grand Prix Challenge w Rybniku, gdzie szczęśliwców było tylko trzech.

I w końcu doczekał się. 21-letni debiutant z Polski, jeszcze junior, 30 kwietnia ruszył na podbój Słowenii, gdzie w Krsko startowała tegoroczna bitwa o żużlowego mistrza świata. W obronie złota stawał Brytyjczyk Tai Woffinden. A co chciał zdziałać Zmarzlik? - Nieśmiało myślałem o pozostaniu w czołowej ósemce, która pojedzie w Grand Prix także w 2017 roku - mówił Bartosz. - Chciałbym tu być, walczyć z najlepszymi nie tylko sezon czy dwa, ale być tu przez kilkanaście lat. Tak jak ci najlepsi, najwięksi.

Na otwarcie zabrakło mu jednego punktu, aby przebić się do półfinału. Wygrał Duńczyk Peter Kildemand. - Popełniałem tam błędy jak szkółkowicz, było w tym wszystkim wiele emocji - wspominał z uśmiechem Zmarzlik. - Uciekały mi kolejne punkty, ale nie było strasznego rozpaczania. Cały czas sobie myślałem, że ja przecież nic nie muszę.

Bartek nie wspomniał, że w czasie 13. biegu na chwilę zamknęliśmy oczy, gdy nasz żużlowiec odzyskiwał drugie miejsce, przejeżdżając tuż przed nosem Piotrowi Pawlickiemu. To była naprawdę szalona akcja, godna Grand Prix...

Warszawa - 10 pkt, Horsens - 7, Praga - 13

Na Stadion Narodowy przyszło oglądać żużel ponad 50 tysięcy kibiców. - Uwielbiam fanów, którzy w biało-czerwonych barwach wspierają nas praktycznie za każdym razem - mówił Zmarzlik. - Z perspektywy czasu czuję jednak, że tam trochę te wszystkie nadzieje, oczekiwania, wisiały mi na plecach. Te turnieje w Polsce zawsze będą najbardziej energetyczne. Kto jednak będzie narzekał na ściganie przy pełnych trybunach. Przecież takiej atmosfery nie ma nigdzie.

W Warszawie nasz żużlowiec przegrał... z samym sobą. Jego wybór pola startowego na półfinał był bardzo niefortunny, co wszyscy komentowali. W duńskim Horsens było najgorzej w debiutanckim sezonie, brakowało przede wszystkim dobrych, szybkich wyjazdów spod taśmy. - To jest ten element, z którego jeszcze mogę najwięcej wycisnąć - przyznał Bartek. - Jestem lekki, koło przekręca i na twardych torach zawsze mam z tym problem, muszę szukać swojej szansy na kolejnych metrach. Zapisaliśmy po kolejnych zawodach wiele spostrzeżeń i na pewno będziemy je wykorzystywać w kolejnych latach.

Na czeskiej Markecie było wszystko. Potworny upał w czasie treningu, burza i grad w dniu zawodów, a potem spokojnie wygrany wyścig o odpowiednie przygotowanie toru. I świetny Zmarzlik, który udowodnił, że tory stałe - takie jak ten w Pradze - będą mu sprzyjać. - Cały czas jeszcze mi czegoś brakowało. Czekałem na przełom i on wkrótce nastąpił - mówił żużlowiec.

Trzecie miejsce w Cardiff - 13 punktów

Na Millennium Stadium w Cardiff w Walii znów mieliśmy wielki żużel, a biało-czerwoni wystąpili w rolach głównych. To jest jeden z tych obiektów, bez którego trudno sobie wyobrazić cykl GP. - Przyjechać tu choć raz, wystartować i umrzeć - mówią sami zawodnicy. Zawsze tłumnie przychodzą tam kibice, a i ściganie jest świetne.

Waleczny był tam również Zmarzlik, dla którego nie było w tym sezonie straconych pozycji. Nikt tyle razy, co młody Polak, nie wyprzedzał rywali na dystansie. Takich żużlowców fani kochają.

W Cardiff Bartosz wjechał do wielkiego finału, gdzie na dystansie ograł samego Grega Hancocka i w ten sposób znalazł się na trzecim miejscu. - Każdy widzi jak ten młody chłopak szybko się rozwija i do tego ma głowę na karku - mówił z podziwem Amerykanin.

Pierwszy raz nasz zawodnik jako stały uczestnik cyklu GP stanął na podium. W klasyfikacji przejściowej wyścigu o mistrza świata był na szóstym miejscu, tylko trzy punkty za podium. - Tam tak naprawdę uwierzyłem w udany sezon - wspominał Zmarzlik. - Motory jechały bez zarzutu, tylko ja popełniałem błędy. Od tego momentu zupełnie się uspokoiłem, już wiedziałem, że regularnie mogę zdobywać duże punkty, czasami świętować podium. Mówiłem sobie: nie podpalaj się, zapisuj dla siebie po kilkanaście oczek, bo to się liczy na koniec, a nie wygrana w jednym wyścigu.

Malilla - 10 punktów, Gorzów - 14, drugi w Teterowie - 13

O każdym kolejnym występie Zmarzlika mówiono już tylko pozytywnie. W domu na "Jancarzu" znów był wielki finał, a przed nim niedobre poprawki w motocyklu, przez które w decydującym wyścigu było czwarte miejsce, ale znów dużo punktów do ogólnego dorobku młodego Polaka.

- Ależ Bartek zrobiłeś w tym roku niesamowity progres - z podziwem stwierdził po zawodach w niemieckim Teterowie, prowadzący konferencje z najlepszymi zawodnikami po kolejnych rundach żużlowego cyklu Grand Prix w tym sezonie.

Przez jedno okrążenie Zmarzlik był tam w wielkim finale na czele. - Niedługo potem zobaczyłem wyprzedzającego mnie po zewnętrznej Jasona Doyla - opowiadał nasz zawodnik. - Spokojnie, krok po kroku i doczekam się też gdzieś zwycięstwa.

Te konferencje w języku angielskim - jak Bartek sam przyznaje - to czasami dla niego większy stres niż ściganie na żużlu. Prowadzący celnie jednak młodego Polaka podniósł na duchu, że już naprawdę z jego angielskim nie jest źle, a zdecydowanie woli tej język niż próbować zrozumieć wypowiedzi naszego żużlowca po polsku...

Sztokholm - 12 punktów, trzeci w Toruniu - 13, trzeci w Melbourne - 15

- Kiedy pierwszy raz pomyślałem o medalu? Jak dziennikarze zaczęli o tym nieustannie pisać, wtedy dokładniej przejrzałem tabelę - śmiał się Zmarzlik. - Cały czas jednak nie miałem żadnego planu, bo to bez sensu. Kolejny wyścig i tak zaraz może ci wszystko zrujnować. Trzeba skupiać się na kolejnym starcie, na dobrze przejechanych okrążeniach i przede wszystkim mieć z tego radość, bez tego w żużlu, w sporcie, nie będzie nic. Ja tą radość mam i nikomu nie pozwolę jej sobie odebrać.

Na toruńskiej Motoarenie Zmarzlik zaczął ściganie - po swoich błędach - od zera. Dalej jednak odczarował dla siebie ten tor, gdzie wcześniej nie radził sobie zbyt dobrze.

I wreszcie wielki finał sezonu w dalekiej Australii. Znów podium. Nawet dwa razy. Także to najważniejsze w roku. Podium indywidualnych mistrzostw świata seniorów. Olbrzymi, niesamowity sukces 21-latka ze Stali Gorzów. - Wszyscy powtarzali mi, że 11 punktów wystarczy, ale tak właśnie kończy się gdybanie - opowiadał rozpromieniony Zmarzlik. - Na torze okazało się, że 13 byłoby mało, bo Chris Holder do końca naciskał, trzeba było mocno spinać pośladki.

Po złocie w indywidualnych mistrzostwach świata juniorów mam w kolekcji jeszcze jeden wielki sukces. Czuję się rewelacyjnie, naprawdę nie spodziewałem się takiego zakończenia, mam ogromny szacunek dla tych, którzy jadą obok mnie. Przecież mistrz świata Greg Hancock właśnie zabrał swoje czwarte złoto, jeździ tu z powodzeniem ponad 20 lat. Marzę i ciężko pracuję z moją ekipą, aby historia Zmarzlika, którą kiedyś będą opowiadali kibice, w połowie była tak fajna. Ten sukces zawdzięczam mojej rodzinie i mojemu teamowi, którzy właściwie od początku mojej kariery, a nawet jeszcze wcześniej, wykonują świetną robotę. Następny sezon? Będzie tak samo trudny, wielokrotnie widzieliśmy, że w żużlu kolejny rok potrafi być kompletnie inny. I nie ma siły, abym planował medale, choć pewnie będziecie mnie wpychać na podium, a znów miejsce w czołowej ósemce, aby jeździć w Grand Prix na stałe. Zapamiętam te ostatnie miesiące, bo w tak krótkim czasie spotkało mnie tak wiele dobrego. Jeszcze raz dziękuję rodzinie, teamowi, sponsorom, kibicom za wielkie wparcie.

KLASYFIKACJA KOŃCOWA GRAND PRIX 2016:

1. Greg Hancock (USA) - 139 pkt

2. Tai Woffinden (Wielka Brytania) - 130

3. Bartosz Zmarzlik (Polska) - 128

4. Chris Holder (Australia) - 126

5. Jason Doyle (Australia) - 123

6. Piotr Pawlicki (Polska) - 99

7. Antonio Lindback (Szwecja) - 93

8. Niels Kristian Iversen (Dania) - 91

9. Matej Zagar (Słowenia) - 90

10. Maciej Janowski (Polska) - 90

11. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 88

12. Peter Kildemand (Dania) - 68

13. Nicki Pedersen (Dania) - 62

14. Andreas Jonsson (Szwecja) - 52

15. Chris Harris (Wielka Brytania) - 40

16. Michael Jespen Jensen (Dania) - 31

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej